8/ Symptoms

871 26 3
                                    

A/N KOLEJNY ROZDZIAL MOI MILI!!
-WIEM NIE SPODZIEWALISCIE SIE TEGO- TONY JEST BIO OJCEM PETERA
-AKCJA DZIEJE SIE PO ENDGAME, PETER UZYL KAMIENI NIESKONCZONOSCI I PRZEZYL.
-MORGAN NIE ISTNIEJE
-TONY, STEPHEN I PETER MIESZKAJA W DOMU PRZY JEZIORZE
-TONY NIGDY NIE BYL W ZWIAZKU Z PEPPER
-IRONSTRANGE!!!!!!!!!!!!!

TO CHYBA WSZYSTKO!
__________________________

POV TONY

Dzisiejszy dzien nie roznil sie wiele od innych. Jak zawsze wstalem i poszedlem do kuchni zrobic sniadanie dla calej naszej rodziny. Gdy nakladalem juz do stolu przyszedl Stephen.

-Hej Stephen. Moglbys isc obudzuc Petera?
-jasne, juz ide.

Poslalem mu cieply usmiech i wrocilem do nakladania do stolu.

POV Peter

Gdy Stephen zawolal mnie na sniadanie, zerwalem sie z lozka i poszedlem do lazienki. Gdy skonczylem zszedlem na dol do kuchni. W polowie korytarza poczulem dziwne uklucie w brzuchu i lekko sie zachwialem. Oparlem sie o sciane i zatrzymalem sie na chwile, aby zlapac oddech. Po paru minutach zszedlem na dol bez zadnych problemow. Mimo wszytsko dalej czulem ten dziwny dyskomfort towarzyszacy orzy kazdym kroku. Pomyslalem ze to nic takiego. W koncu po 5 miesiacach spiaczki musza byc jakies skutki uboczne. Przywitalem sie z tata i usiadlem przy stole.

POV TONY

-Hej Pete, jak sie spalo?
-jak zawsze tato.
-nie martw sie na pewno kiedys uda ci sie pospac wiecej niz 3 godziny.

Zaczelismy wspolnie jesc. Co chwile zerkalem na Petera. Cos bylo nie tak. Czulem to. A moze jednak to tylko paranoja?

-Pete, a u ciebie wszystko w porzadku?

Przestal dlubac w talerzu i spojrzal na mnie. Chwile sie zastanowil i wrocil do bawienia sie jedzeniem. Po jakiejs chwili odpowiedzial cicho.

-wszystko jest okej tato. Nie musisz sie martwic.

Szczerze? Nie uwierzylem w ani jedno slowo, ktore wyplynelo z jego ust. To nie tak, ze mu nie ufam. Po prostu wiem kiedy moj syn klamie. Widzialem, ze cos go meczy, ale mimo to, postanowilem dac mu na razie spokoj.

-okej... Przynajmniej cos zjedz.

Westchnal i zaczal jesc.

Po sniadaniu Stephen musial pojechac do swiatyni, podobno Wong mial wazna sprawe, a ja razem z Peterem udalismy sie do garazu popracowac nad jakimis projektami.

Po godzinie pracy i sluchania muzyki stwierdzilem, ze dobrym pomyslem byloby obejrzenie filmu.

-Pete, chcesz obejrzec jakis film?
-mozemy obejrzec nowa czesc Star Wars!
-okej Pete, cokolwiek zechcesz.

Zostawilismy wiec wszystko co robilismy i szybko udalismy sie do domu. Wyjatkowo telewizor znajdowal sie u gory i wlasnie tam sie udalismy. Idac zauwazylem se Peter coraz bardziej zwalnia. Zaczalem sie niepokoic. Calkiem sie przerazilem gdy uslyszalem jak Peter z krzykiem upada na podloge.

-PETER!! Peter co ci jest?? Pete?

Chlopak trzymal sie za brzuch i mamrotal jakies slowa, ktorych nie udalo mi sie rozszyfrowac. Po paru sekundach.. Moze minutach.. Tak naprawde nie wiem, Peter zemdlal z bolu. Wzialem go na rece i zanioslem do pokoju. Czulem jak lzy zbieraja mi sie w koncikach oczu. Pocalowalem go w czolo i wyszedlem z pokoju.
Pierwsze co zrobilem to bez wahania zadzwonilem najpierw do Bruce'a aby przyjechal przeprowadzic badania kontrolne, a potem do Stephena aby poinformowac go o tym co sie stalo. Balem sie, ze mogly byc to powiklania po walce z Thanosem. Cholernie sie balem. Usiadlem na kanapie i czekalem jednoczesnie co chwile sprawdzajac stan Petera.

-Tony?!
-Bruce! Dobrze ze jestes. Cos sie dzieje z Peterem, nie wiem co, dzisiaj zemdlal z bolu w polowie korytarza.
-okej...przeprowadze badania i dam ci znac o wynikach.

Po 2 godzinach przyszedl Bruce, aby powiedziec, co dzieje sie z moim synkiem.

Jego mina nie wskazywala na nic dobrego. Byl na skraju lez. Zerwalem sie z kanapy i podbieglem do niego.

-Bruce? Co mu jest?
-okazuje sie, ze DNA pajaka weszlo w jakas reakcje z kamieniami nieksonczonosci podczas walki z Thanosem. Jego wlasne DNA nie da rady tego zwalczyc.

Dobrze wiedzialem co to znaczy. Bylem w szoku. Bruce uronil lze, po chwili ja tez juz plakalem.

-ile mu zostalo?

-dwa miesiace. Przepraszam Tony...

Padlem na kolana i zaczalem plakac jak dziecko, ktoremu wlasnie ktos zabral lizaka.

NO ONES POV

Przez te 2 miesiace wszyscy starali sie spedzac z mlodym bohaterem jak najwiecej czasu. Peter z dnia na dzien stawal sie slabszy, a Tony pozostawal silny do momentu gdy jego syn spal w swoim pokoju. Patrzenie jak jego wlasny syn cierpii bolalo go najbardziej.

Pogrzeb byl cichy. Bylo duzo lez i przemowien. Swiat dowiedzial sie, kto kryl sie pod maska Spider-Mana. Nastoletni bohater zostal uhonorowany i godnie zapamietany nie tylko jako zamaskowany wybawiciel, ale jako Peter Stark, ktorego wszyscy tak bardzo kochali.

741 SLOW

A/N TO KOLEJNY ROZDZIAL W TYM DNIU. MAM NADZIEJE, ZE SIE PODOBALO. JAK ZAWSZE. MOZECIE PRZESYLAC SWOJE POMYSLY. DZIEKUJE ZA CZYTAMIE!

ADIOS💃

Spiderson-Irondad oneshots <3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz