rozdział*1*

447 5 5
                                    

obudził mnie huk czegoś tłuczonego chociaż to praktycznie codzienność od roku praktycznie zawsze rano Theo upuszcza coś z rąk i to rozbija jeszcze z cztery miesiące i nie będzie niczego bo wszystko będzie potłuczone

- do cholery przestań tłuc te naczynia za niedługo nie będzie ich wcale - krzyknął ojciec co mu się dziwić jak co rano jest się budzonym tym hukiem rozbijanego naczynia o podłogę

wstałam z łóżka i bez przeglądania się w lustrze mimo że i tak pewnie wyglądam okropnie zeszłam na dół i kucnęłam obok Theo który próbował pozbierać odłamki naczynia złapałam go za nadgarstek i na mnie spojrzał

- zostaw to ja to sprzątnę a ty lepiej pójdź do pokoju przyniosę ci tam jedzenie - odparłam popatrzyłam na jego oczy i widziałam w nich ból nadal ból po stracie matki pokiwał głową i poszedł na górę poszłam po szufelkę i zmiotkę i to sprzątnęłam a potem wyrzuciłam to jest moja codzienność co rano podeszłam do szafki i wyjęłam toster i potrzebne produkty do tostów zrobiłam 6 tostów i dla każdego po dwa na osobne talerze i do tego sok pomarańczowy położyłam to wszystko na tackę i pierw poszłam do pokoju ojca weszłam do pokoju i położyłam mu śniadanie na biurku

- tato przyniosłam ci śniadanie - kiwnął tylko głową i się wyłączył - tato - zaczęłam

- nie mów do mnie teraz chce mieć spokój teraz więc wyjdź z tąd - wyszłam i poszłam do pokoju Theo

- przyniosłam śniadanie - spojrzał na mnie i się uśmiechnął podszedł i zabrał tackę na swoje łóżko usiedliśmy na nim i zaczęliśmy jeść

- to ja ci powinienem robić śniadania i sprzątać te wszystkie potłuczone naczynia - ah no tak typowa gadka że to on powinien to robić

- jesteś starszy to prawda ale o ciebie też się musi ktoś troszczyć..a poza tym proszę nastęnym razem rano obudź mnie bo w końcu ojciec się wnerwi przez to twoje rozwalanie naczyń - nie mam zamiaru słuchać jego krzyków o tym jak Theo rozwala te naczynia i go budzi kiedy ten musi się wyspać

- jasne - uśmiechnął się - a co tam u ciebie tak w ogóle - szturchnął mnie

- nic ciekawego paczka przyjaciół mnie olewa a jak już to są jacyś chamscy i obojętni co do mnie już od roku - posmutniałam oni nie wiedzą że moja matka nie żyje nie mówiłam im o tym bo nie miałam kiedy wtedy tamtego dnia gdy zmarła szłam do nich chciałam im o tym powiedzieć ale zaczęli mnie olewać i mówić że teraz mają ciekawsze rzeczy do roboty niż słuchanie mnie - tamtego dnia gdy mama umarła poszłam do nich i zaczęli mnie olewać do teraz mówiąc mi że mają ciekawsze rzeczy niż słuchanie mnie -

- są głupcami i z wielką chęcią bym ich pobił..nie wiem jak mam ci poprawić humor - odparł smutno rozumiem go jest moim starszym bratem i się martwi i nie chce bym była smutna

- wystarczy że będziesz teraz ze mną - przytuliłam się do niego - i nigdy mnie nie zostawisz nawet dla jakiejś dziewczyny -

- nigdy cię nie zostawię mała nawet dla dziewczyny - odparł odwzajemniając uścisk kocham go najbardziej na świecie tam samo jak ojca może nas olewa ale rozumiem przeżywa żałobę a ja jestem podobna do matki i nie chce mnie widzieć bo mu się ona przypomina

zjedliśmy śniadanie rozmawiając i śmiejąc się

**************

po zjedzonym śniadaniu poszłam do pokoju a Theo umyć naczynia podeszłam do szafy i wyjęłam ubrania poszłam do łazienki rozebrałam się i weszłam pod prysznic na ciało wzięłam balsam o zapachu czekolady na włosy szampon o zapachu kokosa spłukałam z siebie piane wyszłam z pod prysznica wytarłam się i przebrałam w ubrania miałam na sobie długie czarne dresy i czarny top i do tego skarpetki białe mam bzika na białe skarpetki popsikałam się perfumami o zapachu lawendy uwielbiałam ten zapach kojarzył mi się z mamą i naturą uwielbiam przyrodę te wszystkie zwierzęta i te zapachy kwiatów w lato

Co to jest miłość? - JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz