♟6♟

33 1 0
                                    

- Podsumujmy - powiedziała Swann do słuchawki, rozmawiając z ,,M" - Zastrzeliła nie tego człowieka, wraca do posady agenta 00 i ma być moją ochroną.
- Prawie zastrzeliła, a twoją ochroną teorytycznie jestem od 5 lat - wtrąciła Eve przechodząc przez bramkę kontrolną na lotnisku Londyn - Stanstand.
- 006 jest na urlopie, więc uznałem, że Monneypenny może ją zastąpić - odparł ,,M" - Nikogo innego nie mogłem poświęcić.
- A mnie to już tak. Nie jestem kryminalistką, a chyba tylko takich zatrudniasz.
- Jesteś wyjątkiem. Znasz się na broni i masz własny rozum.
- Przypomnisz dlaczego mnie tam wysyłasz? - spytała, odbierając bagaż.
- Biegle posługujesz się francuskim.
Wywróciła oczami.
- Znasz Paryż jak własną kieszeń.
- A tak serio?
- Poradzisz sobie. Na początku znajdźcie glinę z pluszowy misiem.
- Co?
- Połączę was z nim. Powodzenia - rozłączył się. Monneypenny wyjęła z torebki mini słóchawkę i wetknęła ją sobie do ucha.
- Do czego to?
- Szukaj gliny z misiem.
- Myślałam, że to żart.
- Czekaj, tam jakiś siedzi.
- Nie widzę.
- Tam przy rękawie.
- 006? - (głos w słuchawce).
- Pracujesz dla Mallorego?
- Nie jestem kryminalistką! - oburzyła się Swann.
- Nie ty!
- Nie ja? - (głos w słuchwace).
- To kto?
- Poczekajcie chwilę. Czekasz przy rękawie? Już idziemy.
- Dzięki temu urządzonku łączysz się z tym gościem? Genialne!
Koleżanki skierowały się w kierunku wejścia do samolotu. Koło niego na ławce siedział policjant.
- 005?
- 006? - odparł młody ochroniarz i podał rękę Eve - A Pani to nie znam. Ethan - podał rękę blondynce.
- Swann. Madeleine Swann.
005 spojrzał na Eve speszony.
- Doktor Swann? Małżonka Bonda?
- Em...Mad - zaczęła Eve.
- Zgadza się - przerwała Madeleine.
- Pani mąż był moim idolem! To dzięki niemu teraz jestem tym, kim jestem! On mnie zainspirował pracą w MI6.
- Miło to słyszeć. Nie sądziłam, że był aż tak znany. - Był. Ale teraz nie to tym. Mam wam ogarnąć jakiś ładny lokal i bezpiecznie dostarczyć do Paryża. Mamy być w samolocie za 5 min.
- Myślałam, że odlatuje dopiero za godzinę.
- Musisz się jeszcze wiele nauczyć blondyneczko - wziął od nich bagaże i poszedł przodem. - Czyli ,,M" najwyraźniej nie jest idiotą - szepnęła do ciemnoskórej agentki.

- Jak to?         - Nie do końca ci zaufał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jak to?
- Nie do końca ci zaufał.
- Co! Tamten dzieciak nie jest lepszy w te klocki ode mnie! To zwykły amator.
- Na pewno na takiego wygląda - zaśmiała się i razem z Eve przeszły przez rękaw i weszły na pokład.
- I my możemy tak sobie wchodzić bez sprawdzenia biletów? - spytała się Madeleine, siadając obok Ethana.
- Kiedy lecisz w strefie 1 to ze mną zawsze - odpowiedział 005.
- A inne osoby z 1 strefy.
- One są zwykłymi pasarzerami?
- A my niezwykłymi?
- Pracujemy tu.
- Te chyba będą okej - 006 weszła na pokład przebrana w strój stewardessy - Ty masz M'kę, co nie? - rzuciła Swann jej przebranie.
- To nie łamanie prawa?
- Robimy to ciągle w M16. Weź się nie wygłupiaj i szybko to wkładaj.
- Chodzi mi o to czy mogę ci zaufać. Dawno nie działałaś w terenie.
- Poradzę sobie.        
Swann poszła do kabiny się przebrać.
- I jak?
- Uuu... Seksownie - skomentowała 006 - Ten kucyk i czerwone usta, no super!
- Chodźcie tu - z końca tunelu wychylił się Ethan. Przyjaciółki poszły za nim i weszły do sporego pomieszczenia z jedzeniem i wózkami.
- Spiżarnia?
- Coś takiego. Obok jest centrum sterowania.
- Pilot już jest?
- Siedzi tam. Strasznie burkliwy, więc już was zameldowałem. Mamy tylko 33 min, także musimy się streszczać.
- A mamy coś do roboty - spytała się Swann.
- Słuchaj blondyneczko, na misji zawsze będziesz miała ,,coś" do roboty - odpowiedział jej 005 - Trzeba mieć uszy i oczy otwarte - dodał ciszej.
- Słyszycie to pipanie?
006 spojrzała się na niego poważnie po czym zniknęła w kantoru obok, a 005 zaczął czegoś szukać.          
- Co się dzieje? - przestraszyła się Madeleine.               - Tu są. Mam jeszcze średnie i duże - Eve wróciła z kilkoma parami obcęgów.          
- W samą porę. Już znalazłem.
- Co najpierw przeciąć?            
- Ogarniesz te zielone pręty, a ja niebieskie. Przygotuj się. Możemy dostać rykoszetem jeśli po rozbrojeniu znowu zacznie pipać.            
- Po rozbrojeniu! O co chodzi?! - przeraziła się Swann.          
- O bombę - odparła Eve.          
- Co?!                    
- Gotowe.                                      
- Ewakuujmy się natychmiast!             
- Nie trzeba. Już ją rozbroiliśmy.             Pipipipipipipipipiiiiii... Eve podrzuciła ładunek wybuchowy do góry. Wybuchnął w powietrzu, wysadzając pułki i kilka stolików. Swann krzyknęła, chowający się pod ladą. Eve spojrzała na nią.           
- Już nie będzie eksplozji.          
- Na szczęście - wyszła spod stołu.           
- Najwyraźniej nie wszyscy chcą, żebyśmy znaleźli ten dowód - powiedział Ethan i w tym samym momencie w pomieszczeniu pojawił się łysy, grubszy facet w okularach. 005 od razu go zastrzelił.
- I po pilocie - koleżanki patrzyły na niego oszołomione - Chciałem wam coś pokazać - podszedł do metalowego stołu i położył na nim mapy z zaznaczonymi punktami - Te miejsca we Francji musimy odwiedzić - stwierdził poważnie - Ty jesteś lekarzem, tak? To może się nam przydać.
- Wyjaśnisz nam to jeszcze raz od początku? - porosiła Eve.
- Bo nasz szef o niczym takim nie wspomniał. - Oczywiście. Bo ja miałem to zrobić. I przedstawić dowody, które zdobyłem.
- Dawaj.
- To są tradycyjne odciski palców i badania DNA niektórych ludzi, którzy kiedyś mogli należeć do Spectre lub Quantum. Potem się od nich odłączyli z niewiadomych powodów. Uciekli do Rosji, a potem do Francji, która miała konflikt z Wielką Brytanią. Myślę, że on trwa do dziś, pomiedzy słóżbami specjalnymi. Wiemy też narazie tyle, że niektóre jednostki współpracujące niegdyś że Spectre to byli bądź są ludzie wpływowi. Głównie wpływowi we Francji. Powinniśmy skontrolować sytuację, bo może już od dawna nie pracują w tej organizacji, ale jak dla mnie to coś tu śmierdzi. Czy ,,M" wam już opowiadał o atakach terrorystycznych w Paryżu?
- Nie. Nic nam o tym nie wiadomo - odpowiedziała Monneypenny.     
- W takim razie was oświecę. Pomiędzy agencjami MI1, MI2, MI5 i.t.d. chodzą pogłoski, że od kilku lat Rosjanie są bardzo zawistni w stosunku do Francuzów. Zazdroszczą im tak wysokich osiągnięć m.in. w dziedzinie kultury i sztuki, pewnie też zabytków i.t.p.          
- Przecież Rosja jest obecnie mocarstwem - wtrąciła się Eve - Kasy ma tyle, że nie wie co z nią zrobić.        - Jak widać pieniądze to nie wszystko. Chcą władzy i szacunku i poparcia innych narodów, a jak wiemy ich kultura i rozwój oświaty sa na bardzo niskim poziomie.
- Czemu się do Francji przyczepiła? Nie lepszym łupem byłoby USA czy Chiny?         
- Narazie pewnie boją się atakować tak olbrzymie i wpływowe kraje, albo nie wiemy o wszystkim.       

- Ale zadzierając z Francją, zadarliby z NATO

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Ale zadzierając z Francją, zadarliby z NATO. To bardzo ryzykowne - zauważyła Swann.       
- Rosja ma różne fantazje. Za nimi nie nadążysz. Wielka Brytania jest sojusznikiem Francji. Mamy obowiązek jej pomóc jeśli byłaby zagrożona.            
- No dobra, ale wspominałeś coś o tych atakach.       
- Kilka lat temu w różnych miejscach we Francji zaczęły pojawiać się podejrzane gangi. Na początku było niewinnie. Okradali sklepy, napadali na ludzi... Później włamywali się do większych firm, a w tym roku zaczęły się eksplozje i strzelaniny.
- Lecą z grubej rury.
- Tak 006, lecz zapomnieli o kilku dość istotnych śladach - położył na stole kopertę. Madeleine zaczęła ją przeglądać.
- To fałszywe dokumenty wszystkich ludzi, którzy odeszli ze Spectre.
- Skąd je masz? - spytała blondynka.
- Twój ojciec zostawił mi je przed śmiercią.
- Tobie mój... nie miałam ojca - odparła, przeglądając fotografie - White ukrył je w samolocie? Dlatego tu jesteśmy?
- Zostawił jeszcze jakieś wskazówki? - dodała Moneypenny.
- Te koperty to jedyne co zostawił.
- Jak się dostał do bazy Spectre? Została spalona. - Mieli z Blofeldem różne tajemnice. Nigdy nie wiadomo - Madeleine wyszła z pomieszczenia, zostawiając zdjęcia na stole. Ethan podszedł do Eve.
- White nie był jej ojcem?
- To skomplikowane. Dla dobra sprawy przyjmij, że tak - 005 kiwnął głową.
- 006? Twoja koleżanka przeszła jakiekolwiek szkolenie?
006 się odwróciła.
- Nie jest agentką tylko psychologiem.
- Słuchaj mnie uważnie - ściszył ton - Sam nie wiem w co się tym razem pakujemy. To jedna z najmniej zaplanowanych misji MI6! Jeśli blondi nie ogarnia tej roboty, to niech się wycofa od razu.
- White był jej ojcem! Ona może wiedzieć coś, czego my nie wiemy.
- Do tej pory powiedziałaby.
- Nie znasz jej. Madeleine Swann to jedna wielka tajemnica. ,,M" nie nadaremno ją wysłał do Paryża.
- W tym wypadku bym tego palanta nie słuchał.
- Palantem to jesteś ty, że chcesz lekceważyć rozkazy szefa!

        - Palantem to jesteś ty, że chcesz lekceważyć rozkazy szefa!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Eve... Odeślij ją z powrotem - odszedł. Monneypenny chwile stała oburzona, patrząc się w drzwi. Potem zerknęła na zegarek. Za 5 min muszą się stawić przy rękawie. Wzięła torebkę i miała wychodzić, kiedy zauważyła, że na coś nadepnęła. Na karteczkę, która wypadła jej koleżance, kiedy wychodziła. Eve podniosła ją. To było zdjęcie przedstawiające blondynkę z ciemnowłosą dziewczynką na rękach pod wierzą Iffla. Ciemnoskóra agentka przyjrzała się fotografii, po czym schowała ją do kieszeni.

🕶Agencja 007: DisclosureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz