- Opowiedzieć ci historię? Będzie o człowieku, który zawsze bronił tego, w co wierzył. Ryzykował życie dla ojczyzny. Później dla ważnych jemu osób. W końcu oddał za nich życie, a nazywał się Bond. James Bond.
W MI6 bez Bonda nie dzieje się dobrze. W...
- Veuillez attacher cos ceintures de sécurité. Nous approchons de I'atterrissage (ogłoszenie w samolocie). - Co? - Zbliżamy się do lądowania - wytłumaczyła Madeleine przyjaciółce - Może się w końcu nauczysz francuskiego? Nie będę ci musiała tłumaczyć każdego słowa. - Wież, że obce języki mi nie wchodzą. - Znasz hiszpański. - Moja matka pochodziła z Meksyku. - Nigdy nie mówiłaś. - Nie lubię gadać o moim pochodzeniu. - Ani ja o moim - spuściła głowę, a Eve spojrzała na nią przelotnie. - Hej! Może papużki sobie pokraczą już na zewnątrz, co? Nie chcę się przedzierać przez tłum, a tu jest strasznie gorąco. - On jest ,,strasznie gorący" - szepnęła do Madeleine 006. - Yhm... I wygodny - dodała blondynka. Idąc przez lotnisko Swann czuła się dziwnie. Wszędzie widziała francuskie flagi, herby i symbole. Teraz się od tego nie uwolni. Wymyśli coś, żeby jak najszybciej stąd wyjechać. - Taksówka powinna być za jakieś 5 - 10 min - powiedział Ethan, ciągnąc walizki. Kiedy wyszli z lotniska Madeleine się zatrzymała. Moneypenny podeszła do niej. - Ech... Paryż, to chyba marzenie każdej kobiety. Swann nie słuchała. Patrzyła w jeden punkt.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Co jest? - Nic. Chodźmy - przeszła koło Eve, która w oddali zobaczyła Wierzę Eiffla. Powinna oddać przyjaciółce tamto zdjęcie. Zerknęła do kieszeni, ale była pusta. Do drugiej. Wyciągnęła chusteczki i dwie miętówki. Nie mogła wymacać tej cholernej fotografii. Gdzie ona to schowała? Zaczęła grzebać w torebce. - Hej, Moneypenny! - krzyknął 005, wsiadając do taksówki - Bo odjedziemy bez ciebie! - Już! Zatrzymali się przed hotelem Du Collectioneur. Był już wieczór. Ethan wyjął walizki koleżanek i pomógł im je ciągnąć. Przeszedł koło Madeleine i puścił jej oko. Zignorowała go. - Uuuu... Cóż za ,,szarmancki mężczyzna" podrywa moją białą przyjaciółkę. Swann się zaśmiała. - A drugą czarną olewa. - Przestań. - No i gdzie tu sprawiedliwość? - Ile on w ogóle ma lat? - Z 15? Obydwie parsknęły śmiechem. Ethan przez ten czas poszedł ich zameldować do hotelu. - Coś ci wypadło - powiedziała Madeleine, a Moneypenny wstrzymała oddech, kiedy koleżanka podniosła fotografię. Spojrzała na 006, a potem znowu na zdjęcie. - Czemu mi tego nie oddałaś? - Swann, ja... - To ja z Mathilde. Eve podeszła do przyjaciółki i spojrzała na zdjęcie. - Pamiętam ten dzień. Wygrała olimpiadę, więc zabrałam ją w nagrodę do Paryża, żeby pokazać naszą stolicę i trochę opowiedzieć jej o ojcu, którego znała zaledwie dwa dni. Ponieważ poprzedniego zgubiła, kupiłam jej nowego pluszowego króliczka. I tak niepotrzebnie, bo... - łzy pociekły jej po twarzy. - Przykro mi. - Do tej pory nie mogę go znaleźć... Musimy iść. Ethan zabrał wszystkie bagaże? - Tak... Poszły do hotelu, a Eve zastanawiała się nad słowami 005. Czy ,,M" na pewno dobrze zrobił wysyłając Swann do Francji?