- Opowiedzieć ci historię? Będzie o człowieku, który zawsze bronił tego, w co wierzył. Ryzykował życie dla ojczyzny. Później dla ważnych jemu osób. W końcu oddał za nich życie, a nazywał się Bond. James Bond.
W MI6 bez Bonda nie dzieje się dobrze. W...
,,Q" dokładnie przeglądał historię ,,I' Histoire Du Collectioneur" i zatrzymał się przy zdjęciu młodego chłopaka w czapce ze starszym facetem na tle Skyfall. - To i tego tu mamy, proszę... - Był obrzydliwie bogaty - dodała stojąca nad nim Moneypenny - ,,M" celowo zaplanował, żebyśmy się zatrzymali w tym lokalu, co nie? - Tu mogły być jakieś wskazówki dotyczące jego wspólników. - Jak ta rosyjska flaga? - dodała Swann. - Tak. Zaraz sprawdzę, kiedy tu ostatnio było Spectre. - Ale jak... - Włamię się do systemu z kamerami z ostatniego roku.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- O. - W życiu tego nie...- stwierdziła Eve. - Już...zrobiłem. - Zadziwiasz mnie. - Doktor Swann, mogłaby Pani potrzymać? - podał Madeleine książkę - Byli tu ostatnio... dziwne. - Kiedy? - Dzisiaj - nie zdążył skończyć, bo przerwali potężni mężczyźni w czarnych garniturach i okularach z dziwnymi znaczkami na marynarkach. Weszli do pokoju i zaczęli go przeszukiwać. - Em... o co chodzi? - Panom musiały się pomylić pokoje - dodała Swann, lecz zignorowali ją i dalej przegrzebywali pomieszczenie. - Nie słuchają - szepnęła Eve - Hej! Proszę wyjść! - Co tu się dzieje? - do pokoju wszedł Ethan złapał jednego z mężczyzn za kołnierz, a do drugiego zaczął mierzyć bronią - Wynocha, ale już! - bez problemu go odepchnęli i wyciągnęli broń. - Nie! - blondynka stanęła pomiędzy nimi - To jakieś nieporozumienie. - Nie ma ,,nieporozumienia", która z was to doktor Swann? ,,Q" i Moneypenny wymienili spojrzenia. - To ja. - Idziesz z nami - Ethan i Monneypenny zerwali się i przyłożyli mężczyznom pistolety do głowy. Jeden z nich agentom podstawił nogę, a drugi wyrwał broń. - Tylko ona, wy tu zostajecie. - Swann... - Zostańcie. Poradzę sobie - dyskretnie pokazała przyjaciółce glocka, ukrytego pod bluzką. Mężczyźni prowadzili ją w głąb budynku. Schodzili coraz niżej i niżej... Minęli saunę i kierowali się do hotelowej piwnicy. Madeleine poczuła się nieswojo. Nie mogła uciec, będąc osaczona przez trzech potężnych facetów. Nie miałaby szans. - Dokąd mnie prowadzicie? - nie usłyszała odpowiedzi - Jesteście niemowami? Jeśli mi nie odpowiecie to wezwę ochronę! Mężczyźni się tymi słowami nie przejęli. W sumie to ona sama nie miała pojęcia jak miałaby wezwać tą ,,ochronę" w takich okolicznościach. Znajdowała się głęboko pod ziemią w ciemnych, zimnych tunelach. Ledwo widziała ludzi, którzy ją uprowadzili, bo inaczej tego nazwać nie mogła. Miała tego dość. Zerwała się z miejsca i zaczęła biec przed siebie. Co dziwne, nikt jej nie zatrzymywał. Ci faceci, którzy tu z nią przyszli jakby zniknęli. - To ty jesteś córką ,,Białego Króla"? Blondynka usłyszawszy czyiś glos, raptownie się odwróciła - Córką White! Madeleine Swann, prawda? Swann nie wiedziała co powiedzieć. Kompletnie ją zamurowało. - Pani... Widziałam Panią już wcześniej. Koło bazy MI6. ,,M" nie chciał mi wierzyć.