Nagle razem z Caroline słyszymy dzwonek więc nasza rozmowa o Holderze szybko się skończyła. Gdy wychodzę z sali woła mnie jakaś osoba... patrzę za siebie. Ten tajemniczy głos posiada mała, szczupła blondynka.
-Tak? - mówię zdziwiona, że chce coś ode mnie.
-To Ty jesteś Riley? Ta nowa dziewczyna z Berlina?
-Tak to ja - woow to już wszyscy wiedzą skąd się przeprowadziłam?
-Cześć mam na imię Jula. Razem z dziewczynami - wskazuje na całą grupę dziewczyn, która stoi za nią -chciałyśmy się z Tobą poznać - uśmiecha się nieszczerym uśmiechem. Od razu widać, że do tych miłych nie należy... Gdy już wszystkie 'jej' dziewczyny się ze mną poznały mam ochotę odejść, ale to tak nie grzecznie... Nagle widzę, że Holder się na mnie patrzy... dziwnie patrzy. Więc pokazuje mu, żeby mi pomógł.
-Cześć Riley, pójdziemy razem do Josepha? - uff pomógł mi.
-Jasne, pa dziewczyny - Gdy tak idziemy widzę, że wszyscy strasznie się na nas patrzą... Tak wiem... jak to możliwe, że taki przystojny chłopak chciał iść do kumpla z takim brzydactwem...
-Dziękuję, że mi pomogłeś. Nie podobają mi się te dziewczyny, są takie... sztuczne aż do bólu...-Gdy to mówię uśmiecha się i nagle staje. Ja poszłam dalej, ale gdy zauważyłam, że Holder się zatrzymał szybko do niego podeszłam.
-Coś się stało? - pytam
-Nie nic... - patrzy na mnie jakoś dziwnie.
-Mów, przecież widzę. Powiedziałam coś nie tak? Nie mów, że lubisz te dziewczyny...
-Nie o to chodzi - odpowiada szybciej niż się tego spodziewałam - po prostu jeszcze żadna dziewczyna mi nigdy nie podziękowała. Jesteś inna niż wszystkie dziewczyny w tej szkole.
-Tak wiem, ja jestem ta gorsza...
-Nie mów tak, jesteś ta lepsza.
-Nie sądzę. Wiesz... poprzednia szkoła w Berlinie mnie nauczyła życia. Ciągle ją źle wspominam... Dlatego tak się nauczyłam o sobie myśleć. Nie obraź się ale wszystkie twoje byłe dziewczyny musiały mieć coś z głową skoro Ci w ogóle nie dziękowały.
-Moje poprzednia dziewczyna była starsza ode mnie. Wiesz to była moja pierwsza miłość. Niestety po 2 miesiącach powiedziała, że nie jesteśmy dla siebie... strasznie to przeszedłem - zaraz, zaraz dlaczego on mi się zwierza?!
-Pewnie Cię to nie interesuje, bo miałaś milion chłopaków i jesteś z rozstaniami przyzwyczajona. - no to teraz pojechał... ja i milion chłopaków... chyba w snach...
- Jeszcze nie miałam nawet pierwszej miłości. Wiesz Holder dzięki za pomoc ale do klasy pójdę już sama. - Coś tam za mną woła, ale ja mam to gdzieś. Czy ja wyglądam na dziewczynę, która miała już choćby jednego chłopaka?! Nawet nie mam pewności siebie... I ten mój wygląd... Brzydkie Kaczątko... tylko, że ze mnie nie wyrośnie piękny łabędź... Co za palant niech się do mnie więcej nie odzywa...
Przez resztę lekcji siedziałam z Caroline, bardzo fajna osoba, mamy wspólne tematy więc jest o czym gadać. Hmm Holder... próbował ze mną rozmawiać na przerwach, na lekcjach pisał mi liściki ale na nie nie odpisywałam. Caroline się pytała co się stało ale ja nie chce o tym gadać... nawet nie wiem jakbym mogła to wytłumaczyć. Kiedy wróciłam do domu i zjadłam pyszne spaghetti mamy poszłam na górę odrobiłam lekcje, umylam się i wyjęłam mój kolorowy pamiętnik.
'Kochany Bob.
Dzisiejszy dzień był całkiem, całkiem gdyby nie ten Holder... jest to kolega z klasy... mam go serdecznie dość do końca gimnazjum... Poznałam Caroline (jest to dość wysoka, niebieskooka blondynka), Josepha (wysoki brunet, chłopak Caroline) i nieszczęsnego Holdera... niestety jest on nieziemsko przystojny i to mnie strasznie wkurza. Powiedział, że wyglądam jakbym miała milion chłopaków... niech on spada... Jutro idę się rozejrzeć po sklepach. Może znajdę jakieś fajne ciuszki do mojej pięknej nowej garderoby.
Całuje Riley.'Zamykam Boba, kładę się do łóżka... hmm ten dzień był na prawdę męczący...
-Dobranoc Kaczątko. - I zasypiam
Budzi mnie telefon, pewnie Holder coś ode mnie chce... więc nie odbieram... po jakimś czasie znów mnie budzi tylko, że nie telefon a jakaś osoba co mi chodzi po pokoju...
Piszcie co sądzicie o 2 rozdziale! Dziękuję za czytanie! :)
CZYTASZ
Last Hope
Teen FictionWyprowadzka, nowa szkoła, ludzie, rzeczy... wszystko. Jedyne co ciągle zostało to jej pamiętnik, który jest niezbędny by to wszystko wytrzymać. Spacery z psem jej pomagają. Ale czy tak będzie ciągle? Czy da radę? Czy uda jej się być sobą? Sam/a zoba...