Nadszedł dzień gdy w końcu znalazłam jakiś drobny trop. Wyszłam na dwór powitać Techno i reszta którzy przybyli.
Szłam sobie dziedzińcem w stronę stajni w której się aktualnie znajdowali.
Nagle dosłownie przy mojej głowie przeleciała strzała. Przerażona spojrzałam do tyłu i zobaczyłam na murze czarne postacie celujące prosto we mnie.
Zaczęłam uciekać w najbliższe miejsce w którym mogłabym się ukryć przed strzałami. Niestety poza stajnia którą była na tą chwilę daleko, nie było nic innego.
Biegłam starając się nie zostać trafioną.
Y/n: Techno!- krzyczałam biegnąc.- Dream!- krzyczałam dobiegając do stajni.
Jednak gdy do niej weszłam nikogo nie było oprócz tych postaci.
W tym momencie zdałam sobie sprawę że to wszystko była zasadzka, że oni jeszcze nie dotarli. Mamy szpiegów w armii.
Zaczęłam się oglądać, dookoła mnie było pełno tych osób. Nie miałam na2et szansy jak Kolwiek uciec. Z każdej strony ktoś stał, zbliżali się coraz bliżej. Wiedziałam że musiałby się cud stać aby ktoś mnie teraz uratował.
Po chwili jeden z nich złapał mnie za obie ręce i związał po czym zaczęli mnie gdzieś ciągnąć.
Połowa z nich się rozdzielila A połowa poszła za zamek.
Nagle poczułam jak jeden z nich przykłada mi ostrze.
S: Gdzie księżniczka idzie?
Y/n: Przejść się.- uśmiechnęłam się sztucznie.
S: Rozumiem. Proszę nie oddalać się za bardzo, a wy macie jej chronić.- powiedział z morderczym wzrokiem na nich, żeby tylko wiedział kim są.
Po chwili byliśmy poza terenem zamku. Byliśmy poza murami.
>Techno<
Bylismy już prawie na miejscu. Widzieliśmy w oddali jak jakieś osoby uciekają A straż za nimi biegnie.
D: Co tam się stało?- spytał ciekawy.
G: Pojedzmy zobaczyć.- wraz z nimi pokierowsliśmy konie w tamtą stronę.
Gdy zszedłem z konia jakiś facet mi go zarąbał. Starałem się odzyskać konia jednak na nic. Zrezygnowany obrociłem się i szedłem w stronę Dreama który z dziwnym wyrazem twarzy szedł w moja stronę ze strażą.
D: Zabierzcie to stąd.- jedynie powiedział A straż mnie złapała za ramię.
T: Co jest? Dream.- zaczynało mi się to nie podobać.
Ten jednak mi nie odpowiedział. Usłyszałem krzyk Georga. Wyrwałem się i podbiegłam tam. Nie zdążyłem podnieść do Georga bo straż stojącą tam mnie zatrzymała. Na ziemi było masę krwi. W tym momencie, to co zobaczyłem, ten widok mną wręcz wstrząsnął.
Zobaczyłem Y/n, leżącą w kałuży własnej krwi. Ona nie żyła.
T: Y/n!- krzyknąłem szarpiąc się ze strażą.
Prawie mi się udało jednak Dream zaczął im pomagać.
T: Puśćcie mnie!- krzyknąłem po czym każdy odleciał na kilka metrów ode mnie. Nie interesowali mnie inni. W tym momencie była ważna jedynie ona. Nikt inny.
Podbiegłam do Georga i ująłem Y/n. Ona na prawdę nie żyła.. Objąłem ją.
T: Y/n proszę..wróć do mnie. Nie zostawiaj mnie, nie Teraz.- powiedziałem czując że moje serce się łamie na małe kawałeczki, pierwszy raz poczułem ból.- To nie jest jeszcze odpowiedni czas.- powiedziałem przytulając ją mocniej.
Liczyłem że zaraz się obudzi, jednak tak nie było. Po chwili zobaczyliśmy jej matkę wraz ze strażą i paroma innymi osobami biegnacymi do nas.
A: Y/n!- krzyknęła przerażona przejmując ode mnie martwe ciało dziewczyny.- Moje dziecko...- łzy zaczęły jej splywac po policzkach.- To rodzice powinni umierać szybciej...- po chwili jednak się zebrała. Zabrali ją gdzieś.
Ja wciąż klękałem w tym samym miejscu będąc w kompletnym obłędzie. Ona nie mogła odejść.
D: Techno.- powiedział kładąc rękę na moim ramieniu.
T: Zabije.- powiedziałem.
D: Rozumiem twój gniew.
T: ZABIJE TYCH GNOJÓW!- krzyknąłem co spowodowało że ziemia się przez moment zatrzęsła.
George i Dream spojrzeli na mnie zdziwieni.
D: Przypadkiem nie straciliście mocy?
T: Straciliśmy. Jechaliśmy tutaj po to bo Y/n coś odkryła. Nie zdążyłem nawet się pożegnać. Odeszła. A mam tyle jej do powiedzenia. Tyle tysięcy lat jeszcze ją czekało.
G: Jej ród się kończy na niej. To koniec. Techno.
Spojrzałem na Georga.
G: Teraz Ty jesteś uznawany za Boga.
T: Nie, jeśli ona zmarła to ja również umrę. W przyszłości nie żyjemy. Nie wierzą w nas bo nie mają pewności czy jesteśmy prawdziwi.
D: Czyli to znaczy..
T: To znaczy że moje jak i Y/n przeznaczenie się spełnia. Ona była ostatnią nadzieją.
>jakiś czas później<
Minął długi czas. A tak dokładnie to zaledwie kilka tygodni. Czułem się jednak jakby to był już wiek.
Wraz z Clayem znaleźliśmy tych którzy zabili Y/n. Zapłacili tym śmiercią. Nie miałem ani trochę ich oszczędzać, nie patyczkowałem się.
Wciąż żyłem z żalem, licząc iż ona zaraz się pojawi przede mną. Że zobaczę ją jeszcze raz uśmiechnięta. Jeszcze raz będzie mi dane ująć ją w swoje objęcia.
Dlaczego nie pojawiliśmy się wcześniej? Nie musiałoby się to stać. Mogliśmy temu zapobiec.
T: Co ja teraz zrobię..?
CZYTASZ
||<My Destiny../Technoblade x reader>||
FanfictionŻyjesz sobie spokojnym życiem, mieszkasz w San Francisco. Twoja przeszłość udała się w niepamięć, nie wierzyłaś iż tamtą czasy mogą wrócić. Jednak pewnego dnia pojawia się osoba która wszystko zmienia. Początkowo byłaś na jego łasce, jednak to się...