<2 rozdział w 1 dzień>
Y/n: Techno?
T: Nie martw się, to ja.
Poczułam jak kładzie rękę na mój brzuch.
T: I jak tam mój książę.
Y/n: Wiesz że jeszcze nie wiem czy jestem w ciąży.
T: Na pewno jesteś, a jak nie to spróbujemy jeszcze raz.
Y/n: Poza tym to będzie księżniczka.
T: Nie, pójdzie po mojej rodzinie i będzie mężczyzna.
Y/n: Mów sobie zdrów.
><><><><><><><>
Kolejne dni wciąż czekałam na jakieś oznaki jednak nic. Zaczęłam się martwić że nie jestem w ciąży. Techno to zobaczył.Szliśmy akurat po dziedzińcu. Techno okrył mnie jeszcze swoim płaszczem oraz przytulił. ,,Włączył" nawet swoje ogrzewanie. Śmiałam się z nim że jest grzejnikiem z przyszłości. Muszę przyznać że czasem brakowało mi życia w tamtych czasach. Było zdecydowanie inne.
Nie byłam zbyt ucieszona, szłam z resztą z głową spuszczoną.
T: Nie przejmuj się.- powiedział nagle.
Y/n: Drugi raz.- powiedziałam.
T: Przecież nie straciłaś.
Y/n: Nie, ale nie dostałam szansy nawet je mieć.
Techno stanął po czym przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
>Techno<
Przyciagnalem do siebie Y/n po czym przytuliłem.
Dziewczyna po chwili się poplakała. To była jedna rzecz którą mnie niszczyla. Gdy widziałem Y/n czującą smutek lub była krzywdzona ja również byłem.
Trwaliśmy tak jeszcze chwilę po czym się odsunąłem kawałek.
Później Y/n wróciła do pokoju, poczuła się źle.
Chodziłem po zamku i zastanawiałem się czy to był na pewno dobry pomysł. Ona nie jest chyba jeszcze gotowa.
Po godzinie poszedłem sprawdzić co z Y/n. Wchodząc do komnaty nikogo nie zobaczyłem.
T: Y/n?
Y/n: Po chwili usłyszałem odgłosy z łazienki, poszedłem tam. Y/n wymiotowała.
T: Wszystko dobrze?- spytałem podchodząc.
Po chwili gdy było już dobrze, dziewczyna wstała i wyszła z łazienki.
Zdziwiłem się. Poszedłem za nią.
Zobaczyłem że stoi przy lustrze i trzyma się za brzuch. Wtedy do mnie dotarło. Spojrzałem zszokowany na nią.
T: Czy ty.
Y/n: Jestem chyba w ciąży.- powiedziała patrząc na mnie.
Przytuliłem ją i obkrecilem wokół własnej osi.
Y/n zaczęła się śmiać oraz płakać na raz.
T: Chcesz się upewnić?
Y/n: Nie, jeśli nic sie nie zmieni po 3 miesiącach to znaczy że jednak były to fałszywe informacje.
~6 miesięcy później~
Miałem już zamiar wyjść z sali tronowej, z nadzieję iż dadzą mi już spokój. Jednak się przeliczyłem.
O: Lordzie, ludzie z wioski proszą o pomoc. Wszystko zaczyna im upadać, większość wioski nie ma z czego żyć. Zwierzęta nie da się hodować tak samo jak upraw. Z broni już nikt nie może się utrzymać.
Nagle rozległ się odgłos otwierania drzwi do sali. Spojrzałem w tamtą stronę. Zobaczyłem Y/n idącą w moja stronę.
T: Miałaś odpoczywać.- powiedziałem gdy podeszła do mnie. Rycerz się Pokłonił.
Y/n: Techno, potrzebuje odpoczynku więcej niż zwykle ale nie da się tak wieczność. Potrzebuje trochę ruchu, dziecko tak samo.
T: Dobrze, skoro tak mówisz.- nie chciałem się z nią kłócić. Chciałem zachować wszystko tak jak było od kiedy się dowiedzieliśmy że jest w ciąży. Od tamtego czasu odciagalem Y/n od obowiązków królowej żeby się nie stresowała. Również gdy gdzieś szła wysyłałem z nią 5 rycerzy albo sam z nią szedłem. Może i jestem trochę nad opiekuńczy ale martwię się teraz podwójnie.
Y/n: O co chodzi?- spytała nagle stojącego obok.
O: Wioska upada. Nikt już nie ma z czego żyć, ludzie z wioski proszą o pomoc. Zwierzęta nie dają rady hodować bo nie ma upraw.
T: Zajmę się tym Y/n.
Y/n: Słyszę już o tym od tygodnia, to jest jedyna rzecz z którą nie potrafisz sobie poradzić.- powiedziała stanowczono.
Po chwili dziewczyna podeszła do okna z którego było widać w oddali wioskę.
Widziałem że nad czymś myśli.
Y/n: Konkretnie to co się stało że jest tu wieczna zima?- spytała obracając się w naszą stronę.
O: Wybacz pani jednak tego nie wiemy. Zadziało się to po waszym zniknięciu.
~3 miesiące później~
Z każdym dniem A nawet godzina było coraz gorzej. W pewnym momencie królestwo utrzymywało całą wioskę na rozkaz Y/n.
Jak na królową tak zlodowaciałego królestwa ona biła ciepłem. Każdy w królestwie ją uwielbiał za to.
Siedziałem aktualnie w sali i rozwiązywałem inne problemy poza tymi z wioską. Nagle jednak ktoś mi to przerwał.
Do pomieszczenia wparował Dream.
D: TECHNO!
T: Spojrzałem na niego.
D: Zaczyna się.
Gdy to usłyszałem moje oczy się rozszezyly. Oddałem wszystko ochronie i zacząłem biec wraz z Dream'em.
O: Wybacz Lordzie ale nie może Pan teraz wejść.
T: JAK TO NIE MOGE WEJSC?!
D: Techno, spokojnie.- powiedział kładąc rękę na moim ramieniu.
Siedzieliśmy tak z godzinę. Nagle zza drzwi usłyszeliśmy płacz dziecka.
W tym momencie podniosłem głowę i spojrzałam na drzwi po czym na Dream'a.
Był równie podekscytowany.
Po 10 minutach w końcu pozwolili mi wejść. Po chwili zobaczyłem Y/n leżącą na łóżku i spojrzałam na Georga siedzącego obok niej.
D: Oł
Y/n się uśmiechnęła.
Ja stałem zdziwiony.
Na rękach Y/n i Georga byly dzieci. Nie dziecko tylko dzieci. George trzymał jedno A Y/n drugie.
Podszedłem do nich.
Y/n: Liczyłeś na syna ja na córkę, mamy obojga.- powiedziała po chwili płacząc ze szczęścia.
To chyba był jeden z moich najlepszych dni w życiu.
CZYTASZ
||<My Destiny../Technoblade x reader>||
FanfictionŻyjesz sobie spokojnym życiem, mieszkasz w San Francisco. Twoja przeszłość udała się w niepamięć, nie wierzyłaś iż tamtą czasy mogą wrócić. Jednak pewnego dnia pojawia się osoba która wszystko zmienia. Początkowo byłaś na jego łasce, jednak to się...