19.

652 58 30
                                    

Na kolejny dzień jak to wypadało wraz z Y/n ukazaliśmy naszym poddanym dzieci. Była słychać ich wiwaty, oklaski.

W pewnym momencie nasze dzieci spojrzał na siebie po czym wyglądało jakby się chciały złapać za ręce. Wraz z Y/n się na to zaśmialiśmy. Nasz śmiech spowodował że dzieci zaczęły się również śmiać.

W tym momencie czar jakby prysł. Śnieg zaczął powoli topnieć A ziemia północy zaczęła nabierać kolorów.

Ludzie zaczęli bić brawo i wiwatować. Y/n za to podeszła i się do mnie przytuliła.

Miałem przy sobie 3 moje najważniejsze skarby. Moim ostatnim najważniejszym zadaniem jest to aby dopilnować żeby im się nic nie stało, aby byli bezpieczni.

~kilka lat pozniej~

Ona tam gdzieś była, chowała się w ciemnościach. Ciężko było Ja dostrzec. Była bardzo szybka, wręcz nie zauważalna. Jednak nie mogła liczyć się z mistrzem.

Po chwili złapałem swoją córkę którą przebiegała gdzieś za mną. Ta zaczęła się śmiać wraz ze mną.

T: Mam cie. Idziesz spać księżniczko.

A: No ale tato, nie chce.

T: Alis, jest już prawie północ. Jak mama się dowie że nie śpisz to będzie po mnie.

A: To dlaczego Adrian jeszcze nie śpi?

T: Bo tak samo jak ty nie chce się słuchać.

Dziewczynka się zaśmiała po czym ją postawiłem na nogi. W końcu gdy udało mi się ich położyć spać wróciłem do pokoju.

Ciekawiło mnie jedno. Ponieważ była już prawie północ myślałem że Y/n będzie spała. Jednak ona..robiła coś innego.

Zobaczyłem mały ogień unoszący się w powietrzu.

T: Nie śpisz?

Y/n: Czekałam na Ciebie, dzieci znów się nie słuchały?

T: Tak, przekonało ich znów to że będę miał kłopoty przez nie jak nie pójdę zaraz spać.

Y/n: A nie będziesz mieć?- spojrzała na mnie i podniosła brew.

T: A mam?- powiedziałem zaczynając się przebierać.

Ta jednak nic nie odpowiedziała, zajęła się ogniem.

T: Od kiedy potrafisz wywołać ogień?

Y/n: Sprawdzam czy masz w zanadrzu jakieś zdolności o których nie wiesz.

T: To co mam nie starczy?

Y/n: Nie o to chodzi, spójrz na to tak, co jeśli masz w zanadrzu coś potężnego o czym nawet nie wiesz. Ta rzecz mogła by zapobiec czemuś co by mogło zniszczyć świat.- mówiła wymyślając coraz więcej opcji. Ja za to przysunalem się do niej I przytuliłem od tyłu.

T: Może i mam gdzieś tam coś takiego. Ale nie uważasz że zrywanie nocy na to jest dobre? Zawsze to Ty mnie goniłaś spać gdy jeszcze byłem na dworze o 5 z rana.

Y/n: Masz rację, ostatnio się obawiam że nie wiemy o czymś potężnym.

T: Owszem wiemy.

Dziewczyna spojrzała na mnie odwracając głowę.

T: Nasze dzieci, to one spowodowały że północ znów ma normalnie pory roku. Poza tym Alis jest niezwykle szybka i widzi w ciemności. Za to Adrian tak jak ty potrafi czytać w myślach i również widzieć w ciemnościach.

Y/n: Wciąż mnie zastanawia dlaczego tak jest, ponoć dzieci mają moce dopiero gdy rodzice im je przekażą.

T: Nie wiem skarbie, jestem lepszy w walkach i rzeczach związanych z siłą. Ty jesteś od magii.

Y/n: Wiem.- powiedziała opierając się o mój tors.- Chciałabym wiedzieć dlaczego tak jest. Ale one są pierwszym takim przypadkiem.

T: Tak samo jak nasz związek. Może dlatego że obydwoje jesteśmy bogami?

Y/n: Tak, to może być to.

Pochyliłem się lekko po czym złożyłem pocałunek na jej szyi.

T: Narazie choć spać.- powiedziałem dalej będąc blisko jej szyi. Wzdrygnęła się na to.

Mimo że minęło tyle lat i tak na nią działam tak samo jak na początku.

Dziewczyna obrociła się do mnie przodem po czym się do mnie przytuliła. Ja się położyłem.

><><><><><><><><><>
Kolejnego dnia obudziły nas krzyki.

Y/n zerwała się z łóżka tak syzbko jak to robi Alis. Dosłownie tak jakby też posiadała tą prędkość.

Po chwili wbiegliśmy do pokoju dzieci. Jedyne co widzieliśmy to czarna postać wyskakujaca przez okno.

Chciałem to załatwić jednak Y/n mnie uprzedziła. Wyskoczyła przez okno za nimi.

Nie zajęło jej dużo aby pojmać osoby które rzekomo chciały porwać nasze dzieci.

Widziałem furie w oczach Y/n. Tak samo zapewne było u mnie. Po chwili wziąłem dzieci obok siebie.

Y/n: Nie daruje wam życia! Nie ważne jakie wytłumaczenie mieliście w zanadrzu. Nikt nie ma prawa dotykać moich dzieci poza mną i moją rodziną.

Tak jak Y/n powiedziała tak też się stało. Nie dała im żadnej szansy na wytłumaczenia. Osobiście, wysłaliśmy dzieci do mojego ojca po czym, zabiliśmy porywaczy.

><><><><><><><>
Od tamtego zdarzenia było już spokojnie. Moje i Y/n obawy zniknęły. Świat w końcu wrócił do takiej harmonii w jakiej był zanim znikneliśmy.

I teraz pomyśleć ile musieliśmy przejść aby tak było.

Dla mnie jednak najważniejsze jest to że Y/n jest ze mną, obok mnie. I tak zostanie aż po kres naszych dni..

The End..

||&lt;My Destiny../Technoblade x reader&gt;||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz