Rozdział 2

626 46 2
                                    

                Harry westchnął i skinął głową, podążając za Louisem przez dom. Był dość przestronny i oczywiście drogi; gustowny wystrój prawdopodobnie wybrany przez profesjonalistę, a nie Louisa, chyba, że ten człowiek był dekoratorem wnętrz czy coś. Ale był też skromny, z wieloma oprawionymi fotografiami powieszonymi wzdłuż ściany i mnóstwem polerowanego drewna.

                Louis poprowadził go do kuchni, otwartej przestrzeni z marmurową wysepką i stołem z krzesłami. Niemowlak siedział w wysokim krześle, krzycząc na całe płuca i Louis podszedł najpierw do niej, wyciągając ją i przytulając do piersi. Był tam także mały chłopiec, stojący obok rozbitego talerza w pobliżu lodówki, wyglądając na winnego.

- Luke, co zrobiłeś? – westchnął Louis, łagodnie kołysząc dziecko i poklepując je po plecach.

- Wyślizgnął się – odpowiedział mały chłopiec z krzywą miną podchodząc do Harry'ego i otaczając malutkimi rączkami jego pas. – Tatusiu, nie chciałem tego, proszę, nie bądź na mnie zły.

                Harry wpatrywał się w Luke'a z szeroko otwartymi oczami i spojrzał w górę, na Louisa, który obserwował ich uważnie.

- Uhm – odpowiedział Harry i poczuł, jak się nieco relaksuje, ponieważ mógł nie znać tego dziecka, ale był dobry z dziećmi. – Jest w porządku, kochanie, jestem pewien, że to był wypadek.

                Louis uśmiechnął się lekko i spojrzał na ogromny zegar powieszony nad kuchenką.

- A niech to – wymamrotał. – Zayn i Perrie przychodzą wkrótce, by wziąć Luke'a i Annie, a ona jeszcze nie jest nakarmiona.

- Ja mogę nakarmić Annie – zaoferował Harry, nawet nie myśląc.

                Louis wyglądał, jakby mu ulżyło, więc nawet nie pomyślał, by to cofnąć, bez poczucia winy.

- Dziękuję – powiedział Louis, podając mu krzyczące dziecko i marszcząc się na jej płacz. – Jest po prostu głodna, jej śniadanie jest w mikrofalówce. Wyszykuję Luke'a.

                Annie wciąż płakała, ale uspokoiła się przynajmniej nieco, przyciśnięta do piersi Harry'ego, z twarzą spoczywającą w jego szyi. Czuł, jak jego skóra robi się mokra od jej łez i to było trochę niewygodne doświadczenie, ale nie zwracał na to większej uwagi, ponieważ po prostu patrzył z niedowierzaniem, jak Louis podniósł Luke'a i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając Harry'ego i Annie samych.

                Harry oddychał powoli, kołysząc Annie w swoich ramionach. Były takie psikusy, wprawiające w zakłopotanie, ale on teraz był tutaj, zostawiony sam z dzieckiem i był dla niej zupełnie obcy. Harry bardzo wątpił w to, że Louis po prostu wyszedłby, zostawiają Annie sam na sam z nim, chyba, że naprawdę ufał Harry'emu i... Cholera. To było dla niego za dużo, by o tym myśleć.

                Annie jęknęła i uderzyła małą dłonią w klatkę piersiową Harry'ego, a on zdecydował się skupić na tym, co jest tu i teraz.

- Dobrze, dobrze – powiedział pospiesznie, podchodząc do mikrofali i otwierając ją. – Dam ci coś do jedzenia, kochanie, uspokój się.

                Papka dla dziecka była zimna, więc ją podgrzał przez pół minuty, zanim usadził Annie w jej wysokim krześle. Miał małe doświadczenie z dziećmi, będąc opiekunką na przestrzeni lat, ale nie miał większej szansy, by nakarmić malucha i wkrótce okazało się, że to wcale nie jest takie proste jak się wydawało. Zajęło wieki, zanim Annie połknęła jedną łyżeczkę i w niektórych momentach było trudno w ogóle ją przekonać, by otworzyła usta.

I Had The Life Of Ordinary, I Spat It Out - Tłumaczenie (Larry) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz