Rozdział 1

933 51 6
                                    

                Harry'emu nie udaje się zasnąć do późna, był zbyt przepracowany i podekscytowany następnym dniem. Był trochę rozdarty, jeśli chodzi o przesłuchanie do X-Factora. Z jednej strony chciał dostać profesjonalną opinię na temat jego śpiewu od kogoś, kto nie jest jego matką. Z drugiej strony, to może być w telewizji, a nie był pewien, czy będzie w stanie poradzić sobie z odrzuceniem, jeśli go nie polubią. Mimo to, Anne naciskała na niego, dopóki się nie zgodził i nie zapisał, a teraz nie było odwrotu, chyba, że by zachorował lub zdołał się wcześniej zabić.

                Zasnął w swoim pojedynczym łóżku w sypialni, otoczony plakatami Arctic Monkeys i zdjęciami, które sam zrobił. Kiedy się obudził, był na luksusowym łóżku królewskich rozmiarów, w bogato urządzonym pokoju, którego w ogóle nie rozpoznał.

                Harry usiadł, rozglądając się dookoła i marszcząc brwi. Miał zwyczaj mówienia przez sen i lunatykowania, ale nigdy nie dostał się do łóżka kogoś innego, zwłaszcza w nie swoim domu, ponieważ ten pokój nie przypominał w niczym sypialni Anne czy Gemmy.

                Gdziekolwiek był, wyglądało to na drogie. Łóżko było ogromne, z miękką w dotyku pościelą i grubym, ciepłym kocem, który został zepchnięty na koniec łóżka, odkrywając Harry'ego. Były abstrakcyjnie wyglądające obrazy powieszone na ścianach, wraz ze zdjęciami, którym nie przyglądał się zbyt uważnie i ogromnym, płaskim ekranem po drugiej stronie pokoju. Harry rozejrzał się i zobaczył ubrania rozrzucone niedbale po podłodze, drogi i obco wyglądający telefon na stoliku nocnym, a drzwi były nieco uchylone.

                Słyszał śpiew, jakby radio było włączone i ktoś do niego dołączył, i jasny śmiech przebijający się przez to. Brzmiało trochę odlegle, prawdopodobnie z drugiej strony budynku, w którym Harry się znajdował. Pomyślał, że może zawędrował do domu jakiegoś bogatego człowieka i zasnął w pokoju gościnnym, chociaż pomieszczenie wyglądało, jakby na pewno ktoś w nim mieszkał.

                Harry westchnął, przerzucając nogi na bok łóżka i wstał, zastanawiając się, czy powinien spróbować się wymknąć i znaleźć drogę do domu, czy może przeprosić właścicieli domu i spróbować dostać podwózkę do domu. Miał na sobie nieznane, czarne bokserki, ale naprawdę nie myślał o tym dużo, dopóki nie przeszedł przez pokój i ruch przykuł jego uwagę.

                To był on, w lustrze, ale nie do końca. Harry z lustra wyglądał znacznie inaczej, wysoki, kiedy Harry był niski, szczupły i umięśniony, kiedy Harry wciąż miał dziecięcy tłuszczyk. Na jego klatce piersiowej i ramionach były tatuaże, niektóre nawet na jego stopach i kostkach. Ten Harry wyglądał na starszego, z dłuższymi, mniej kręconymi włosami i wyglądał po prostu tak zupełnie inaczej od tego, do czego Harry był przyzwyczajony, że spędził ponad minutę, po prostu gapiąc się na siebie w lustrze.

                Harry spojrzał na swoje ciało i faktycznie, na jego klatce piersiowej były jaskółki i motyl na jego mięśniach brzucha – miał mięśnie brzucha, na litość boską – i lustro w żaden sposób nie kłamało lub nie próbowało go oszukać. Wyglądał, jakby postarzał się przez noc, a różnica w stosunku do tego, jak wyglądał zanim zasnął, była wstrząsająca.

- Co, do cholery – wymamrotał do siebie i nawet jego głos był inny, głębszy.

                Podrapał się po motylu – a może to była ćma? – na brzuchu, by mieć pewność, że to nie był tymczasowy tatuaż, który ktoś zrobił mu dla żartu. Nic nie odleciało pod jego palcami i wziął głęboki oddech, starając się stłumić rosnącą panikę, którą czuł w swoim gardle.

- Harry! – Ktoś zawołał, brzmiąc daleko, lecz zbliżając się. Głos był zdecydowanie męski, ale dużo wyższy niż jego własny. – Pospiesz się, śniadanie wystygnie.

I Had The Life Of Ordinary, I Spat It Out - Tłumaczenie (Larry) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz