Rozdział 5

536 41 7
                                    

                Harry siedział w gabinecie lekarskim, Louis na krześle obok niego i po prostu gapił się na ścianę w milczeniu. Louis powiedział mu, czego się spodziewać, że paparazzi będą ścigać ich bezlitośnie, ponieważ, jak to ujął, byli oni „całkiem dużą sprawą", gdy się ujawnili.

To wciąż był szok. Obcy ludzie z kamerami, krzyczący na nich i śledzący ich od samochodu do budynku specjalisty, pytający, dlaczego tutaj przyjechali i czy ich małżeństwo się rozpada, i czy Harry zamierza zacząć solową karierę. Louis po prostu wymamrotał do Harry'ego, by to zignorował i wziął jego dłoń, ciągnąc go koło paparazzich do budynku.

I potem miał robione te wszystkie dziwne badania i zajęło to ponad godzinę, a on po prostu chciał wrócić do domu i czekać, aż Anne przyjedzie.

Louis odwrócił się na swoim krześle, patrząc na Harry'ego ze zmartwionym wyrazem twarzy.

- Wszystko w porządku? – zapytał, z roztargnieniem bawiąc się obrączką na lewej dłoni. – Pieprzeni paparazzi mogą być naprawdę agresywni, zwłaszcza teraz, gdy nie jesteśmy dzieciakami i nie jesteśmy w centrum uwagi, więc się mniej przejmują.

Harry wzruszył ramionami. To było nieco przerażające, tak, ale Louis przedostał go przez hordy paparazzi bez zranienia i naprawdę był po prostu trochę wstrząśnięty. I nieco w szoku, że ludzie faktycznie tak bardzo dbają o jego życie, on nawet nie był aż tak interesujący.

- Jest okej – odpowiedział, spoglądając na Louisa i jego oczy opadły na obrączkę mężczyzny. – Dlaczego na twoim pierścionku jest OOPS? Dlaczego mój ma HI, skoro o tym mowa?

Louis wpatrywał się w niego przez chwilę, a potem westchnął, opuszczając ręce na kolana i zasłaniając widok na obrączkę.

- Pierwsze słowa, które do siebie powiedzieliśmy – powiedział cicho. – Obaj jesteśmy obrzydliwie sentymentalni, jeśli chodzi o tego typu rzeczy.

- Och. – Harry powiedział miękko.

I to było... to było tandetne jak diabli, jak powiedział Louis, obrzydliwie sentymentalne. Ale to było również słodkie i oczywiście coś dla niego znaczyło i Harry był zadowolony z tego, że jeśli został wrzucony bez ostrzeżenia do przyszłości, to Louis był tym, który był jego mężem.

- W porządku, panie Tomlisnon. – Specjalista, starszy mężczyzna z okularami i szarymi włosami, który przedstawił się jako doktor Craig, wszedł z powrotem do pomieszczenia. Usiadł za swoim biurkiem i położył kilka dokumentów na blacie. – Przeglądałem pańskie wyniki.

Harry skinął głową, ale nie zwracał większej uwagi. Pochylił się do Louisa i wyszeptał:

- Tomlinson? Wziąłem twoje nazwisko? – I Louis tylko parsknął i szturchnął go.

- Nie ma nic złego z pańskim mózgiem – powiedział mu doktor Craig, marszcząc brwi na Harry'ego. – Nie wydaje się, by miał pan amnezję lub jakiegoś rodzaju utratę pamięci. Jest tak, jakby pan nie przeżył ostatnich dziesięciu lat, przynajmniej w zakresie mózgu, więc nie było wspomnień, które mógłby pan stracić na pierwszym miejscu. Psychicznie, jest pan szesnastolatkiem.

Louis i Harry obaj zmarszczyli brwi, Louis pochyli się w fotelu.

- Więc co to znaczy? Czy on cokolwiek sobie przypomni?

- Nie ma nic do pamiętania – odpowiedział doktor Craig miękkim tonem. – Jego mózg nie dojrzał w ciągu szesnastu lat, nie ma wspomnień, które powinny tam być. U pacjentów z amnezją wspomnienia są zazwyczaj po prostu zablokowane, a wraz z upływem czasu i cierpliwości, można być w stanie je przywołać, ale tabliczki są wytarte do czysta. Tutaj nic nie ma.

Louis odetchnął ciężko, jego twarz wykrzywiła się w udręczeniu na wiadomości, zanim zdołał to ukryć.

- Dobrze, dziękuje. Wierzę, że wie pan by zachować to dla siebie.

- Tak, wiem, będę jedynym, który widzi te dokumenty – odpowiedział doktor Craig, chowając dokumenty do biurka, zanim wstał. – Naprawdę mi przykro, panie Tomlinson, ale przynajmniej pana mąż jest wciąż zdrowy. Mogło być o wiele gorzej.

Louis przebiegł dłonią po twarzy i skinął głową, zanim potrząsnął dłoń doktora Craiga, a potem chwycił ramię Harry'ego.

- Wiem – powiedział cicho. – Dziękuję za pański czas.

Byli za drzwiami, zanim Harry mógł powiedzieć swoje własne „dziękuję" i podążył w milczeniu za Louisem. Nie znał tego mężczyzny, ale mógł stwierdzić, że był zdenerwowany i Harry nie chciał zrobić nic, by go jeszcze bardziej zdenerwować.

Ponownie musieli przejść koło paparazzi i raz jeszcze Louis splótł ich palce, gdy przepychali się między nimi. Harry pomyślał, że to prawdopodobnie było dla kamery – by nikt nie podejrzał, że coś złego dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Ale wciąż, to pocieszyło go, że był ktoś, kto prowadził go przez tłum krzyczących mężczyzn i błyskających aparatów. To trzymało go i uspokajało.

Mógł trafić znacznie gorzej niż Louis Tomlinson.

I Had The Life Of Ordinary, I Spat It Out - Tłumaczenie (Larry) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz