Jednak się dostał. To była najważniejsza rzecz. Harry starał się to sobie powiedzieć, gdy szedł korytarzem na stadionie przesłuchań X-Factora, gdzie się odbywały, próbując znaleźć miejsce, gdzie mógłby opłukać twarz i spróbować się uspokoić. Poszedł na scenę i wyśpiewał swoje serce, myśląc o filmiku ze swoim przesłuchaniem, który oglądał z Louisem (to był tylko sen, przypomniał sobie ze złością). Harry zaśpiewał tę samą piosenkę i rzeczywiście przeszedł dalej, dość zaskakująco. To nie zdziałało zbyt wiele na ból w klatce piersiowej czy na to, że czuł się, jakby coś zostało mu wyrwane.
Zobaczył znak ze słowami TOALETY MĘSKIE i strzałkę, więc podążył za nią i znalazł się w łazience oddalonej od reszty tłumu. Dobrze. Będzie miał czas, by pomyśleć i może uspokoić się, zanim napisze do mamy, by odebrała go z przodu.
Popchnął drzwi i podszedł prosto do zlewów, odkręcając kran i wkładając dłonie pod zimną wodę. Lodowata temperatura nie zrobiła nic, tylko wywołała ciarki, ale i tak spryskał twarz wodą.
Toaleta została spłukana i ktoś wyszedł z kabiny, przesuwając się, by stanąć przed zlewem obok Harry'ego. Harry nie spojrzał w górę, tylko pochylił się nad białym plastikiem i próbował zignorować to, jak smutny był przez cholerny sen.
- Cześć. – Osoba obok niego powiedziała miękko i Harry podniósł głowę tak szybko, że jego kark strzyknął.
To był Louis. O wiele młodsza, łagodniejsza wersja jego, ale to był definitywnie on. Dłoń Harry'ego ześlizgnęła się z mokrego plastiku zlewu i przypadkowo zanurzył rękaw bluzy pod kran, mocząc go, ale to nie miało znaczenia, bo Louis był tuż przed nim. Jego Louis, niebieskooki i uśmiechający się do niego.
Po napiętej chwili Harry wyciągnął rękę z wody i zakręcił kran, spoglądając w dół na kapiącą bluzę.
- Oops.
Louis roześmiał się i, kurwa. To był ten sam śmiech, do którego słuchania Harry przywykł przez miesiąc, może z wyjątkiem tego, że był nieco wyższy.
- Przepraszam za niezręczną rozmowę w łazience ze wszystkich miejsc, ale chciałem tylko powiedzieć, że widziałem twoje przesłuchanie. Byłeś naprawdę dobry.
- Ja, uhm, dzięki. – Harry wydobył z siebie, nie wiedząc do końca co powiedzieć.
Nie wiedział co się dzieje. Czy zatem ponad miesiąc, który spędził z drugim Louisem był prawdziwy? Widział tego Louisa wcześniej, jakoś przelotnie, i zdołał śnić o nim i o sobie, będących małżeństwem, kiedy będą starsi,a potem przypadkowo spotkali się dzień po tym śnie?
Ale nie, pamiętał patrzenie na pierścionki na ich palcach i pytanie o słowa na nich wygrawerowane. Pamiętał, jak Louis westchnął i schował swoją obrączkę, gdy mówił Harry'emu, że to były ich „pierwsze słowa, które do siebie powiedzieli", a ten Louis powiedział „cześć", widząc go, a Harry niezręcznie odparł „oops" bez zastanowienia. To nie mógł być przypadek.
- Myślę, że naprawdę to zrobisz, stary – powiedział jasno Louis, myjąc dłonie, a potem osuszając je o swoje dżinsy. – Będziesz pewnego dnia wielką gwiazdą popu, zobaczysz.
Harry parsknął na to śmiechem, myśląc o One Direction i Liamie, i Zaynie, i Niallu, i Louisie. LouisLouisLouis.
- Dzięki – powiedział ponownie, relaksując się nieco i uśmiechając do drugiego chłopaka.
Nie wiedział, co się dzieje, ale po prostu tak mu ulżyło, że Louis faktycznie był prawdziwy, że nawet o to nie dbał.
- Nie ma sprawy, stary – powiedział Louis, uśmiechając się zadziornie. – Właściwie, jestem tak pewny tego, że przejdziesz dalej, że poproszę cię teraz o autograf.
Uśmiech Harry'ego się poszerzył. Przypomniał sobie czytanie artykułu o tym, jak Louis poprosił go o autograf pierwszy raz, gdy się spotkali. Zbyt wiele rzeczy pasowało na swoje miejsce i musiał przyznać, że albo jakoś zajrzał w przyszłość, albo rzeczywiście podróżował w czasie czy coś. Tak czy inaczej, był po prostu zadowolony, że ból w klatce piersiowej zniknął.
- Nie mam przy sobie żadnej kartki – powiedział Harry, wyciągając dłonie by pokazać, że nic w nich nie ma. Z jego lewego rękawa woda wciąż skapywała na płytki.
- W porządku, coś znajdziemy – powiedział Louis z uśmiechem, wyciągając dłoń do uścisku. – Przy okazji, jestem Louis.
Wiem, pomyślał Harry.
- Jestem Harry. Harry Styles.
- Wiem – powiedział Louis, chichocząc. – Widziałem twoje przesłuchanie, pamiętasz?
- Racja – powiedział Harry, ujmując dłoń Louisa i potrząsnął nią pewnie. – I tak już tu skończyłem. Możemy iść poszukać jakiejś kartki?
- Tak, to brzmi dobrze – odpowiedział Louis, uśmiechając się.
_-_-
Kiedy Louis odsunął się od Harry'ego i otworzył oczy, zielone tęczówki wyższego chłopaka błyszczały ciepłem i miłością, i nie było w nim żadnego wahania, które Louis widział przez ostatni miesiąc. Nerwy wzrosły w jego gardle, bo Harry miał psychicznie tylko szesnaście lat i Louis zdecydowanie nie powinien z tego korzystać, ale Harry trącił nosem jego policzek i uśmiechnął się łagodnie.
- Hej, Lou.
- Haz, to był zły pomysł. – Louis zdołał wydobyć z siebie drżący głos, wciąż omotany pocałunkiem, którego był tak bardzo spragniony.
- Dlaczego? – spytał Harry, brzmiąc na rozbawionego.
- Wiesz dlaczego – szepnął Louis, zaciskając uścisk na bokach starszego chłopaka. – Nie jesteś wystarczająco dojrzały, a ja nie...
- Lou. – Przerwał mu Harry, niemal śmiejąc się i wyciskając małe, czułe pocałunki na jego żuchwie i policzku. – Lou, kochanie, skarbie, boobear. To ja, kochanie. Twój Hazza. Ten ze wszystkimi wspomnieniami.
Louis odsunął się w szoku i patrzył na niego szerokimi oczami.
- Co?
- To długa historia, ale w skróconej wersji, to jestem ja i pamiętam wszystko z ostatnich dziesięciu lat. – Harry powiedział z uśmiechem. Musiał dostrzec zwątpienie w spojrzeniu Louisa, bo przewrócił czule oczami i potrząsnął głową. – Pojechaliśmy razem na wycieczkę na Fiji dwa lata temu i wyznałeś mi, że groziłeś Nickowi uszkodzeniem ciała, jeśli nie przestanie rzucać o nas złośliwych komentarzy.
Louis powrócił myślami do ostatniego miesiąca i spróbował sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek wspominał o tym Harry'emu. Zdecydowanie nie, a nigdy też nie powiedział tego nikomu innemu. Harry nie miał kontaktu z Nickiem odkąd się obudził, pozbawiony wspomnień, a on wiedział, że Harry nie powiedziałby nikomu innemu, więc... To wszystko było sprawdzone.
- Harry! – Rzucił się na swojego męża, a Harry złapał go z „off!", śmiejąc się i podnosząc go. – O mój może. O mój boże. To ty, to naprawdę ty.
- To naprawdę ja . – Potwierdził Harry, wyciskając mocny pocałunek na ustach Louisa. – Przepraszam, ze zostawiłem cię na chwilę. Nie chciałem tego, ale nie miałem nad tym kontroli.
- Ja... – Louis urwał i pokręcił głową powoli. – Chcę wiedzieć wszystko. Ale nie teraz. Teraz chcę, żebyś zabrał mnie do łóżka i pieprzył, dopóki nie będę mógł myśleć.
Oczy Harry'ego pociemniały i zacieśnił uścisk wokół pasa Louisa.
- Annie jest w naszym pokoju. – Przypomniał mu cicho.
- I tak powinna już wstać, możemy zanieść ją do mamy, by się nią zaopiekowała, podczas gdy my będziemy zajęci. Nie wywiniesz się z tego, Styles. Potrzebuję cię.
- Nie jestem już Styles – powiedział Harry, chichocząc, odgarniając grzywkę z oczu Louisa.
- Dla mnie zawsze będziesz Stylesem.
CZYTASZ
I Had The Life Of Ordinary, I Spat It Out - Tłumaczenie (Larry)
FanficHarry Styles zasypia jako szesnastoletni chłopak, zdenerwowany z powodu zbliżającego się przesłuchania do X-Factora, które może rozpocząć lub zepsuć jego karierę. Budzi się jako dwudziestosześcioletni mężczyzna z mężem i dwójką dzieci, i nie pamięta...