Rozdział 9

470 39 5
                                    

                Po zobaczeniu, jak Anne kładzie Annie i Luka do łóżka, Harry i Louis stali niezręcznie w progu sypialni, gdy Anne udała się prosto do stoliczka przy łóżku i podniosła elektroniczną nianię.

- Mamo, co robisz? – spytał Harry, marszcząc czoło.

- Jeśli obudzi się w nocy, poradzę sobie z nią – odpowiedziała Anne, odwracając się i przesuwają, by uścisnąć Harry'ego, a potem Louisa.

- Anne, naprawdę, przejechałaś całą drogę tutaj... – Louis zaczął protestować, ale Anne uniosła rękę, by mu przerwać.

- Bez kłótni – mówi surowo. – Louis, potrzebujesz się wyspać, bo każdy z oczami może zobaczyć, że jesteś maksymalnie zestresowany. A Harry nigdy nie miał doświadczenia z dziećmi, więc nie będzie wiedział co jest nie tak, jeśli ona zacznie płakać. A teraz dobranoc wam.

- Dobranoc, mamo. – Harry i Louis powiedzieli cicho w tym samym czasie i Harry zerknął na bruneta z niepewnym uśmiechem, gdy Anne wślizgnęła się do jednego z pokoi dla gości i zamknęła drzwi.

- Okej, dobrze – powiedział miękko Louis, odwzajemniając nieco nieśmiało uśmiech Harry'ego. – Pozwól mi tylko wziąć kilka ciuchów i nie będę ci przeszkadzać.

Harry zamrugał i patrzył na niego, jak podchodził do szuflad, otwierając je.

- Czekaj, nie będziesz tutaj spał? – zapytał z niedowierzaniem.

- Rano nie miałeś pojęcia kim jestem, nie zamierzam kazać ci spać w tym samym łóżku, co ja – odpowiedział Louis, wyciągając pidżamę.

- Nie, mam na myśli... Po prostu pomyślałem, że będę w pokoju gościnnym. – Harry powiedział niezręcznie. – To ma więcej sensu. Ty zwykłeś tutaj sypiać, a ja nie, więc...

- Nie chcę tutaj spać, chyba, że jesteś ze mną – warknął Louis, zatrzaskując szuflady. Kiedy zobaczył zaniepokojony wyraz twarzy Harry'ego, wyglądał na winnego. – Przepraszam, po prostu potrzebuję trochę snu. Jestem teraz nieco drażliwy.

- W porządku. – Harry powiedział cicho.

Louis podszedł do innego zestawu szuflad i otworzył jedną.

- Tutaj trzymasz swoje pidżamy. Zazwyczaj ich nie nosisz, ale to na wypadek, gdybyś chciał – powiedział Louis, odwracając się i posyłając mu mały uśmiech. – Twoja szczoteczka to ta pomarańczowa, prawdopodobnie znajdziesz wszystko inne, czego będziesz potrzebował. Widzimy się jutro.

- Lou? – zawołał Harry, gdy brunet podchodził do drzwi.

Louis odwrócił się i posłał mu zaciekawione spojrzenie.

- Co?

- Ja, uhm. – Harry przesunął się nerwowo i zwiesił nieco głowę. – Przepraszam, że cię nie pamiętam. Wiem, że to pewnie jest bardzo denerwujące i w ogóle.

Kiedy podniósł wzrok, Louis patrzył na niego ze smutnym uśmiechem.

- To nie twoja wina, Haz – powiedział cicho. – Śpij dobrze.

Harry wcale nie spał dobrze.

_-_-

Liam okazał się być jednym z tych ludzi, którzy martwią się o każdą małą rzecz. Niemal tak szybko, jak przekroczył próg, uściskał Harry'ego i zadał mu milion pytań o to, jak się czuje i czy cokolwiek pamięta, nawet jakieś małe przeczucie czy uczucie Deja vu. Próbował niańczyć Louisa, upewniając się, że jest w porządku z tym, że jego mąż niczego nie pamięta, ale Louis miał dość po dziesięciu minutach i powiedział Liamowi, by był użyteczny i wziął Luka na lody.

Anne wciąż z nimi była i w skrócie opowiedziała Harry'emu o tym, jakie było jej życie w ciągu ostatnich dziesięciu lat i Harry był trochę zaskoczony, gdy dowiedział się, że ma ojczyma. Louis powiedział mu, że dogadywał się dobrze z Robinem, więc zgadywał, że nie było źle.

Harry I Louis siedzieli w pokoiku z Annie, Louis kołysał ją w staro wyglądającym krześle w rogu pokoju i wyglądał na sfrustrowanego, ponieważ dziecko po prostu krzyczało zamiast iść spać, jak powinno.

- Może powinniśmy po prostu pozwolić jej nie spać. – Harry powiedział bezradnie, obserwując, jak Louis próbował po raz piąty wpakować smoczek w usta Annie, tylko po to, by ta wypluła go w ciągu kilku sekund.

- Mamy rutynę i musimy się jej trzymać – powiedział Louis, potrząsając głową i wzdychając. – Jeśli jej na to pozwolimy, jutro zrobi dokładnie to samo. Potrzebuje snu.

- Zmęczy się tym całym płaczem, prawda? – spytał Harry, patrząc, jak twarz Annie poczerwieniała.

- Prawdopodobnie. – Louis westchnął, wstając z krzesła i podchodząc do Harry'ego, który siedział na pluszowej, żółtej kanapie przy oknie. – Masz, weź ją. Zobacz, czy jej nie uśpisz.

Harry był trochę niepewny, ale naprawdę kochał dzieci, a nawet jeśli ona płakała, chciał trzymać Annie przez ostatnią godzinę. Louis delikatnie umieścił ją w jego ramionach, pokazując, jak prawidłowo ją trzymać, a potem cofnął się o krok.

Annie przestraszyła się nieco zmiany i spojrzała na twarz Harry'ego, biorąc jeden głęboki wdech, jakby znów zamierzała krzyczeć ale Harry tylko uśmiechnął się do niej i szepnął cicho „cześć", a ona zamknęła usta.

- Chyba sobie żartujesz – syknął Louis, przecierając dłonią oczy. – Dlaczego krzyczy, kiedy ja ją trzymam? Nienawidzi mnie, przysięgam.

- Ona cię nie nienawidzi. – Harry odpowiedział automatycznie, głaszcząc palcem twarz dziecka.

Była taka malutka w porównaniu z nim, że musiał się upewnić, by być delikatnym, ponieważ nie znał swojej własnej siły w tym nowym ciele i nie chciał przypadkowo jej skrzywdzić.

- Wciąż lubi cię bardziej niż mnie – mruknął Louis, ale wyglądał jakby bardziej mu ulżyło, że przestała płakać, niż był zirytowany.

Po kilku minutach delikatnego trzymania Annie i szeptania do niej, w końcu zasnęła i Louis uśmiechnął się do niego delikatnie.

- Powinienem położyć ją w łóżeczku? – Harry zapytał cicho, patrząc na śpiące dziecko w swoich ramionach.

- Tak – szepnął Louis, kiwając głową i pomagając Harry'emu wstać, trzymając dziecko w tym samym czasie.

Harry położył ją delikatnie w łóżeczku i choć jej twarz nieco się wykręciła, nadal się nie obudziła i ostatecznie jej rysy się wygładziły. Louis przykrył ją i pochylił się, by pocałować ją w czoło, zanim chwycił ramię Harry'ego i wyciągnął go z pokoju.

- Pewnie będzie spała godzinę lub więcej, jeśli mamy szczęście.

Harry uśmiechnął się do niego i Louis to odwzajemnił, wyglądając na pełnego ulgi i szczęśliwego. Sięgnął, by odgarnąć kilka loków z oczu Harry'ego, ale zamarł w połowie, a jego uśmiech zniknął.

- Um – powiedział niezręcznie, jego ramię opadło, a szczęście zniknęło z oczu. – Chodźmy zobaczyć co z twoją mamą, tak?

- Powiedziała nam, byśmy trzymali się z dala od kuchni. – Sprzeciwił się Harry, podążając za Louisem, który odwrócił się; zaczął schodzić po schodach, próbując zignorować zawiedzione uczucie w jelitach, że brunet go nie dotknął.

- Szczerze, to nasz dom – odparł Louis, przewracając oczami.

Chwila niezręczności minęła i wszystko ponownie wydawało się być normalne, zwłaszcza, gdy Louis posłał mu mały uśmiech.

- Tak, jasne – powiedział Harry po chwili, niemal potykając się o siebie, ponieważ nie zwracał uwagi. – Zatem zobaczmy co z nią.

- I oto chodzi! – Louis powiedział jasno, klepiąc go w plecy i prowadząc w dół schodów.

I Had The Life Of Ordinary, I Spat It Out - Tłumaczenie (Larry) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz