Rozdział 12

481 41 0
                                    

                Nawet jeśli Harry miał dojrzałość szesnastolatka, to on skończył, będąc tym rozsądnym tej nocy. Louis wydawał się być zdeterminowany do nie opuszczenia łóżka Annie i braku snu, a Harry musiał namówić go na kawę i siedzenie na bardziej wygodnym krześle. Kiedy obrzęk wokół ust i gardła Annie zszedł, próbowała krzyczeć, a Louis popadł niemal w histerię, ponieważ pielęgniarki nie pozwoliły mu jej trzymać.

- Uspokoi się, jeśli będę ją trzymał! – wykrzyczał, popychając przytrzymujące go ramiona Harry'ego i próbując dostać się do Annie. – Spójrzcie na nią! Jest zmieszana! Ona chce swoich ojców!

- Przykro mi, panie Tomlinson, ale dla jej własnego bezpieczeństwa, musimy ją teraz zostawić w jej łóżku... – Próbowała pielęgniarka.

- Nie gadaj mi tych bzdur! Ona ma się całkowicie dobrze! – wrzasnął na nią Louis i kobieta wyglądała na trochę zaalarmowaną.

- Lou – mruknął Harry. Miał rękę owiniętą wokół pasa niższego mężczyzny, by powstrzymać go od skoczenia do boku Annie i podniesienia jej, a plecy Louisa były przyciśnięte do jego klatki piersiowej. – Lou, nie chcemy przypadkowo jej zranić. Wiem, że chcesz ją potrzymać, ale to dla niej teraz najlepsze.

- Te krzyki prawdopodobnie ją straszą. – Dodała pielęgniarka, a Louis posłał jej lodowe spojrzenie.

- W porządku, nie podniosę jej – warknął. – Możesz nas zostawić, żebyśmy mogli spędzić czas z moją córką, proszę?

Pielęgniarka się wahała, jakby wątpiła, że Louis rzeczywiście jej nie podniesie, a Harry posłał jej zmęczony uśmiech.

- Upewnię się, że nic nie zrobi.

Kobieta skinęła głową i wyszła, rzucając ostatnie spojrzenie na Annie, gdy była przy drzwiach. Louis oparł się o pierś Harry'ego, zanim odepchnął się i podszedł do Annie, łapiąc jej malutką dłoń, trzymając ją w swojej.

- Dzięki za bycie po mojej stronie, Harry. – Louis warknął na niego, starając się być słyszalnym nad płaczem Annie. – Wiem, że mnie nie pamiętasz, ale to nie tak, że ona nie jest też twoją córką czy coś.

- Louis, jestem po stronie Annie. – Harry westchnął, przysuwając się bliżej i odgarniając włosy z czoła dziewczynki. – Jeśli oni sądzą, że podniesienie jej może ją skrzywdzić, musimy się powstrzymać.

- Ona cierpi i jest przestraszona i po prostu chce być przytulona. – Louis powiedział, zmęczony, wyglądając, jakby miał się rozpłakać. – Kurwa, dlaczego nie mogę po prostu pocieszyć własnej córki?

Harry westchnął ponownie, owijając ręce wokół Louisa i przyciągając mężczyznę do swojej piersi. To wydawało się właściwe, widząc, jak brunet był na krawędzi załamania, a Harry głównie miał się dobrze, był tylko trochę zmęczony i zmartwiony.

- Nic jej nie będzie, Lou – powiedział w włosy Louisa. – Prawdopodobnie nawet nie jest wystraszona, tylko wkurzona, że nie jest w swoim łóżeczku.

Louis wydaje z siebie zduszony dźwięk w klatkę Harry'ego, w połowie śmiech, w połowie szloch i przywiera do niego mocno, cichy przez kilka długich minut, zanim ponownie się odzywa.

- Po prostu chcę, żeby wszystko znowu było tak, jak dawniej – mówi łamiącym się od łez głosem.

- Wiem – mruczy Harry, zaciskając oczy i trzymając mocno przy sobie ciało Louisa. – Przepraszam. Tak bardzo przepraszam.

Jedyną odpowiedzią, jaką dostaje, są ramiona Louisa, zaczynające się trząść.

_-_-

Zabierają Annie do domu następnego dnia I Louis odmówił odłożenia ją, odkąd pielęgniarka powiedziała, że może ją znowu trzymać, poza jazdą do domu. Przytulił ją do swojej piersi niemal tak szybko, jak wyszedł z auta i zostawił Harry'emu zamknięcie drzwi.

Luke wpadł na nogi Harry'ego tak szybko, jak mężczyzna wszedł do środka, z szeroko otwartymi oczami i przestraszony, a Harry podniósł go i umieścił na swoim biodrze, pocierając plecy, by go uspokoić.

- Z twoją siostrą będzie dobrze, wszystko już jest lepiej. – Zapewnił go, a Luke wyglądał, jakby mu ulżyło.

Zayn i Perrie wyszli z salonu i oczy Perrie zaszły łzami, gdy zobaczyła Annie, śpiącą spokojnie w ramionach Louisa.

- Harry, Lou, tak bardzo przepraszam, nie wiedziałam.

- Pez, jest w porządku. – Louis powiedział zmęczony. Miał ciemne kręgi pod oczami, ponieważ nie mógł spać, a Harry planował, by wkrótce zmusić go do pójścia do łóżka. Prawdopodobnie będzie musiał przenieść łóżeczko Annie do pokoju, którego używał Louis, by mógł mieć ją blisko siebie. – My też nie wiedzieliśmy. To nie twoja wina.

Zayn owinął rękę wokół talii Perrie, a jej oczy były czerwone, jak gdyby płakała całą noc. Harry jej nie znał, ale miał przeczucie, że tak właśnie było.

- Dzięki za opiekę nad Lukiem – powiedział z uśmiechem, kładąc dłoń na plecach Louisa. – Możecie tu zostać, ale Louis potrzebuje snu.

Louis wyglądał, jakby zamierzał się kłócić, ale kiedy otworzył usta, wszystko, co z nich wyszło, to ziewnięcie. Wygiął się do dotyku Harry'ego i po prostu skinął głową, opierając policzek o włosy Annie.

- Nie, powinniśmy iść. – Zayn powiedział cicho, kciukiem pocierając kółeczka na biodrze Perrie. – Pez i ja też niewiele spaliśmy, a powinniśmy spotkać się jutro z Jesy na lunch, więc też musimy odpocząć.

Harry nie miał pojęcia kim była Jesy, nawet jeśli miał uczucie, że powinien wiedzieć. Po prostu uśmiechnął się i skinął, odsuwając się by Zayn i Perrie go minęli i poszli do drzwi.

- Zobaczymy się później – zawołał Zayn, a Perrie dodała: - Raz jeszcze przepraszam!

- To naprawdę nie twoja wina! – zawołał za nimi Harry, a oni odmachali, zanim weszli do auta i ruszyli w drogę.

Harry westchnął i przymknął drzwi, zamykając je na klucz, ponieważ nie był pewien jak długo będzie siedział z Lukiem, zanim również zaśnie. Mógł przespać kilka godzin na niewygodnym, szpitalnym krześle, ale wciąż czuł się tak, jakby w ogóle nie spał.

- Chodź, czas do łóżka – powiedział cicho.

- Mógłbyś przynieść łóżeczko Annie do wolnego pokoju? – spytał Louis zachrypniętym szeptem. – Nie chcę spać bez niej.

- Tak, i tak to planowałem. – Harry powiedział miękko.

Miał to dziwne uczucie w żołądku, to samo, kiedy Liam nazywał jego i Louisa bratnimi duszami. Mówiąc, że mają połączenie i w ogóle. Takie chwile jak ta sprawiały, że w to wierzył.

Louis posłał mu wdzięczny uśmiech, zanim powoli wspiął się po schodach, z Annie w ramionach. Harry zerknął w dół, na Luka, który pocierał oczy i z ulgą zauważył, że mały chłopiec wyglądał na zmęczonego. Jeśli Luke był śpiący, Harry także mógł zdrzemnąć się przez kilka godzin.

- Może ty wybierzesz film, a kiedy wrócę na dół, obejrzymy go razem? – spytał Harry, ponieważ oglądanie filmu było lepszym pomysłem, aby Luke zasnął, niż po prostu wysłanie go do łóżka.

- Dobrze, tatusiu. – Luke powiedział cicho, pozwalając, by Harry postawił go na ziemie, zanim potruchtał do salonu.

Harry uśmiechnął się miękko i potrząsnął głową, odwracając się, by podążyć za Louisem i Annie po schodach.

Rzeczywiście, zaczynał czuć się starszy, niż na swoje szesnaście lat.

I Had The Life Of Ordinary, I Spat It Out - Tłumaczenie (Larry) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz