Rozdział 6

1K 72 2
                                    

Młody animag znów obudził się na bardzo miękkim posłaniu. Otworzył oczy, aby zobaczyć srebrną sierść. Czując nacisk na swoim pęcherzu zdał sobie sprawę, że musi jakoś udać się do toalety i opróżnić go. Zaczął o tym gorączkowo myśleć i zdał sobie sprawę z paru rzeczy. Po pierwsze nie ma na tyle sił, aby wstać i nie przewrócić się z powrotem. Po drugie nie ma zielonego pojęcia gdzie jest najbliższa łazienka, a nie ma jakoś zamiaru budzić swojego śpiącego partnera. Leżał i gorączkowo nadal myśląc czekał na nieuniknione miejąc skrytą nadzieję, że uda mu się uniknąć upokorzenia. Po nie wiedział jakim czasie poczuł jak jego pęcherz buntuje się i sam opróżniać. Równocześnie w tym samym czasie srebrna sierść zaczyna się poruszać, a potem zmieniać w skórę. Cały upokorzony Harry nie mając innego pomysłu spróbował zakopać się w koce i poduszki pod sobą.

- Nie tak szybko - usłyszał zanim został złapany i wyciągnięty, a później ułożony na klatce piersiowej. - Nie masz się czego wstydzić wilczku - Fenrir pogłaskał swojego zakłopotanego partnera - Snape założył Ci czarodziejską pieluchę, abyś mógł załatwić się kiedy chcesz i nie trzeba było za każdym razem ściągać wszystkich bandaży. Nawiasem mówiąc, za chwilę zapewne wpadnie, aby je zmienić.

~To i tak upokarzające! Jestem już na tyle duży, że powinienem nie mieć takiego problemu.~

- Może i jesteś duży, ale jesteś też chory i twoje ciało dochodzi do siebie. Potrzebujesz czasu, aby wrócić do pełnego zdrowia. Jak jesteś w skrzydle szpitalnym to Ponfrey zakłada na ciebie zaklęcie, abyś nie miał takiego problemu.

~Ale ja nigdy nie zostaję na tak długo, żeby nawet pomyślał o takiej sytuacji. To jest krępujące i zawstydzające.~

- Może i tak, ale musisz z tym pożyć tylko kilka dni.

~Spróbuje~

Fenrir położył animaga na łóżku i wstał, aby ubrać ubrania. Kiedy sięgał po nie spojrzał ukosem na swojego małego partnera i zauważył jak chowa głowę pod łapy. Zachichotał. To jak jego partner był niewinnyi nieśmiały było strasznie urocze. W momencie kiedy skończył się ubierać rozległo się pukanie i do pokoju wszedł Snape.

- Jak dzisiaj ma się mój pacjent? - spytał ze swoją nic nie wyrażająca twarzą.

- Dobrze. Obudził się chwile temu kiedy jego natura wezwała. - wilkołak zajął swoje miejsce obok łóżka przyglądając się każdemu krokowi medyka. Ku jego zdziwieniu jego partner milczał. Pozwolił sobie robić wszystko jakby był szmacianą lalką. Patrzył uważnie jak bandaże są powoli odwijane i pojawia się czarne futro. Severus lekko zaczął dotykać i badać łapy i klatkę piersiową.

- Feneirze możesz go umyć. Będziesz musiał założyć mu jeszcze bandaże, ale nie widzę przeciwwskazań, żeby zabrać go do twojego pokoju. Pamiętaj, aby dać mu jego eliksir. Ma wypić przynajmniej 2 butelki wody. Idę teraz zrobić resztę jego eliksirów.  Przyjdę jeszcze później, aby sprawdzić go jeszcze raz.

🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺

Po tym jak Harry został umyty i wysuszony. Fenrir zaczął obwijać go z powrotem w bandaże. Dopiero wilk jakby wrucił do siebie.

~ Czy naprawdę musisz zakładać mi te bandaże? Czuję się trochę jak szmaciana lalka~

- Wcześniej jak Snape sie tobą zajmował nie odzywałeś się i nie protestowałeś.
~ Bo to był Snape. Mam w sobie na tyle instynku, żeby nie próbował go wnerwić jak nic nie mogę zrobić.
~ Oi jaki z ciebie mądrala, a co do bandaży Muszę Wilczku
~ Nie mów tak do mnie ~ nastolatka zaczęło powoli denerwować jak jest postrzegany jak jakieś dziecko.

- To wyjaw mi swoje imię. Nie powiedziałeś mi go więc nie wiem jak mam cię nazywać.

~ Chyba to nie jest konieczne?~ spięty animag starał się uniknąć wzroku swojego partnera. Tak bardzo chciał być teraz kimś innym. Mieć inne imię.

- Jak nie chcesz to nie musisz mówić. Chciałbym tylko je znać. I tak zapewne będę nazywał dalej wilczkiem, ale jednak to trochę głupio wychodzi, że nie znam imienia swojego partnera.- Harry spiął się jak struna pod ciekawskim spojrzeniem. - Nie musisz się martwić. Nie oddam Cię nikomu, ani nie skrzywdzę. Nawet jakbyś był mugolakiem, Weasleyem, czy kimś z zakonu smarzonego kurczka. Do licha nie oddałbym Cię nawet jakbyś był samym Harry Potterem- po skończeniu tej wypowiedzi Harry był już kompletnie spięty. Bał się, że ktoś pomyśli o nim jako Zbawicielu, Złoty chłopcu Dumbldora. Nie wierzył słowom płynącym z ust jego partnera. Voldemort ukaże go za ukrywanie swojego wroga. On sam zostanie ukarany za to że łamie. Odeślą go do Dursleyów.

Nie czuł jak jest układany na plecach, a do jego pyszczka jest wkładana butelka. Jak powoli płyn kapie po jego policzkach. Cały czas był w świecie swojej paniki, aż zapadła ciemność.

Zielone obliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz