Rozdział 1

1.5K 84 6
                                    


Rozdział 1

Zielonowłosy nastolatek szedł ciemną uliczką nie wiedząc dokąd właściwie zmierza. Jego wuj znów wyrzucił go z domu na noc, a jego magia zaczęła go prowadzić. Idąc za magią dotarł w końcu na brzeg lasu. Czuł się bardzo zmęczony. Wiele dni bez jedzenia lub z minimalną racją dawały mu się we znaki. Kiedy tylko zobaczył w zasięgu jego marnego wzroku pokaźne drzewo opadł na ziemię pod nim. Czuł jak jego żołądek skręca się z głodu domagając się jedzenia, ale w tej chwili niemiał siły, żeby choćby ruszyć się o milimetr. Harry wiedział,że musi wstać i wracaj. Droga do tego miejsca zajęła mu bardzo dużo czasu. Spróbował wstać, ale jego magia pociągnęła go w dół jakby kazała mu odpocząć i zostać w tym miejscu. Leżał i leżał na ziemi. Gdy stwierdził, że ma już jego magia nieprzyciąga go tu ziemi zaczął się unosić nad ziemię, lecz usłyszał ciche warczenie. Znieruchomiał przyklejając się do ziemi nasłuchując. Usłyszał jak coś co warczała zaczęło zbliżać się do niego, wstrzymując oddech czekał na rozwój wydarzeń. Najpierw poczuł powiew czyjegoś ciepłego. Oddechu na karku, a później jak coś mokrego i lekko szorstkiego liże go. Niebędąc na to przygotowany pisnął cicho. Nie wiedział co oznaczaten gest, ale na pewno nie podobało mu się to że nie widział zjakim stworzeniem ma do czynienia. Po czasie który dla niego był wieloma godzinami usłyszał szelest.

- MÓJ – usłyszał po kolejnej krótkiej chwili. Głos który to wypowiedział był na 100% męski i było w nim słychać że osoba nie lubi sprzeciwu. W obecnej sytuacji Harry był śmiertelnie przerażony. Jego serce przyspieszyło bardziej kiedy poczuł na swoich barkach czyjeś ręce, - Nie bój się. Zaopiekuję się tobą, a ten kto Ci to zrobił zginie w czeluściach piekła. - ręce podniosły go z ziemi przyciskając do twardej klatki piersiowej. Nastolatek mógłby zobaczyć swoje napastnika gdyby jego włosy nie opadły mu na twarz. Cieszył się że nie widzi jego twarz. - Mój cenny skarb cierpiał i cierpi. Nie pozwolą, aby ktokolwiek Cię więcej skrzywdził.

- Nnnie- wyjąkał Harry. Każdy kto kochał go i opiekował się nim w najmniejszym stopniu cierpiał, a później umierał. - Umrzesz.

- Nie martw się. Mnie nie da się tak łato pozbyć. Zabiorę Cię teraz do domu. Muszę się tobą zająć – tajemniczy mężczyzna nie mówiąc nic więcej teleportował się. Nieprzygotowany na to nastolatek dostał poważnych mdłości spowodowanym też brakiem jedzenia i jego problemem z poruszaniem się jakim kol wiek środkiem transportu czarodzieji. Czując jak coś podchodzi mu do gardła. Poszamotał się w ramionach jego porywacza i może wybawiciela, aż mógł spokojnie zwymiotować żółcią. Skrzywił się na ten widok.

- Za chwilę się tobą odpowiednio zajmiemy. Mam przyjaciela, który jest mistrzem... w łataniu czyjś ran, stawianiu na nogi i robieniu leków. - Harry znowu został ułożony wygodnie w ramionach mężczyzny. Czuł jak idą po żwirowej ścieżce. Jak wchodzą na schodu i jak jasne światło pada na sylwetkę osoby która go niosła.

- Jesteś Fenrir. Coś Cię zatrzymało? - młody czarodziej był w stanie wszędzie rozpoznać ten głos oraz imię jednego z śmierciożerców, którzy uciekli z Azkabanu. Nie myśląc za wiele zmienił się w swoją animagiczną formę wyślizgując się z ramion osoby która go trzymała i jak dowiedział się miała na imię Fenrir Grayback. Jedyny mu znany śmierciożerca, więzień azkabanu i za razem wilkołak. Pobiegł w kierunku z którego przyszli. Wbiegł do lasu. Słyszał w oddali jak coś zaczyna go gonić. Nie myśląc rzucił się do panicznej ucieczki. Biegnąc w głowie kłębiło mu się tysiąc myśli. Pierwsza z nich to była że musi chronić Fenririego przed Dumbldorem. Druga co w ogóle wilkołak taki jak Fenrir ronił w mugolskim świecie? Dlaczego w głosie Snepa nie można było usłyszeć ani krztyny strachu? Podobno ten mężczyzna boi się wilkołaków. Biegł przed siebie, aż już nie miał kompletnie sił. Wszystkie mięśnie go paliły. Bardzo chciało mu też się pić. Zanim pochłonęła go ciemność usłyszał szelest, a jego umysł powtarzał jedną prośbę: Proszę, aby Fenriemu nic się nie stało.

Zielone obliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz