Pov. Polska
Jakieś światło zaczęło razić moje jakże cudne oczka. I te światło było strasznie uporczywe. Westchnąłem cicho i podniosłem powoli swoje ciało, o dziwo nic mnie nie bolało. Czułem sie... wyspany. Pierwszy raz od dawna czułem że mam na coś siłe.
No tak, w każdym razie. Ziewnąłem sobie i przeciągnąłem sie powoli lekko. Otworzyłem oczy i pierwsze co ujrzałem to... to że nie jestem w swoim pokoju. Tylko w pokoju Niemca.
Czekaj, jak to kurwa pokój Niemca?
Rozglądnąłem sie gorączkowo.
- Co ja tu robie...?- mruknąłem do siebie cicho. I w tym momencie wszystkie wydarzenia ze wczoraj przypomniały mi sie. No dobra, wszystko fajnie, ale czemu jestem w pokoju Niemca? Węgry dawno już by mnie zabrał od Cesartwa.
...
- Japierdole...- zacząłem szybko oglądacć swoje ciało, oraz sprawdziłem czy mam wszystkie części garderoby. Gdy okazało sie, że wszystko jest na miejscu, westchnąłem z ulgą. Żadnych blizn po zszyciu (bo ten stary Szwab mógł wyciąć mi coś gdy spałem i sprzedać to na czarnym rynku), żadnych malinek, dupa mnie nie boli, czyli mnie nie zgwałcił.
Rozprostowałem lekko skrzydła co przyniosło mi swego rodzaju ulge której potrzebowałem. Znowu rozglądnąłem sie po pokoju Niemca.
Jasno niebieskie ściany, dużo koloru białego i szarego, wszędzie czysto. Chyba musze zatrudnić Niemca jako moją sprzątaczke.
Po dłuższych zastanowieniach postanowiłem wstać w końcu z łożka. Powoli wyplątałem sie z koca i postawiłem nogi na podłodze.
Gdy tylko ustałem na prostych nogach, zakręciło mi sie w głowie. Złapałem sie szybko jakiejś szafki by nie jebnąć o podłoge jak dziecko i wziąłem kilka głębokich wdechów.
Przeczesałem włosy, policzyłem do pięciu i powoli puściłem szafke. Zrobiłem pierwszy krok i nie wypierdoliłem sie, sukces. I tak powoli zacząłem dreptać do drzwi pokoju, po chwili wyszedłem na korytarz.
Nikogo na korytarzu nie było. Cicho i pusto. Jakby żywej duszy tu nie było. Zacząłem powoli schodzić na dół w celu znalezienia właściciela domu. Gdy tylko wszedłem do salonu zobaczyłem... Cesartwo.
- Oh, Polen, już wstałeś- uśmiechnął sie lekko do mnie i odłożył kubek z kawą na stolik.
Stałem jak wryty. Gdy jest Niemcy? Albo Węgry? Albo kto kolwiek?
Cesartwo wstał i schował telefon do kieszeni. Jego ruchy są tak idealnie płynne że mam wrażenie jakbym oglądał animacje jakiegoś zajebiście utalentowanego animatora czy coś.
- Polen? Jesteś tu?- podszedł do mnie bliżej mężczyzna. Zrobiłem dwa kroki w tył.
- Gdzie Niemcy...?- wyszeptałem bojąc sie powiedzieć cokolwiek głośniej. Cały czas starałem sie utrzymywać kontakt wzrokowy z wyższym odemnie.
- Niemcy teraz jest u ciebie w domu... Węgry prosił abym wytłumaczył cie wszyatko na spokojnie- powiedział spokojnie. Zbyt spokojnie. Coś sie dzieje, albo będzie dziać. I to sprawka Węgier i Niemiec. Głupi nie jestem.- Chodź, usiądźmy- usiadł powoli na kanapie, z dala odemnie, jakby chciał pokazać mi że moge czuć sie bezpiecznie.
Ja nigdy nie będe czuł sie bezpieczny w jego towarzystwie. Ale jednak usiadłem na drugim końcu kanapy bo nogi mnie bolały.
- Więc...- zaczął Cesarstwo- dokonaliśmy wyboru abyśmy narazie zamieszkali we dwoje... ze względu na to że dobrze znam ZS i będe wiedział jak cie chronić...-
CZYTASZ
~𝙿𝚒𝚎̨𝚔𝚗𝚎, 𝙱𝚒𝚊𝚕𝚎 𝚜𝚔𝚛𝚣𝚢𝚍𝚕𝚊~
RandomPolska- chłopak dość wysoki, włosy biało-szare, jedno oko czerwone i błyszczące jak rubin, a drugie szare i ciemne jak popiół z ogniska. Nikt nie wie ile dokładnie ma lat, nawet on, jednak pamięta czasy gdy to z innymi krajami popijał wino przy stol...