14.

190 8 21
                                    

Pov. Narrator

Ulubionym miejscem Polski od zawsze był las. Uspokajał go, wyciszał jego umysł i sprawiał że jego ciało rozluźniało sie. Każdy o tym wiedział.

Jednak nie tym razem. Każdy zapomniał że ulubione miejscem Polaka jest między drzewami. Wszyscy teraz do nirgo wydzwaniali, pisali do niego i vhuj wie co jeszcze, bo zapomnieli o tym.

Cesarstwo dzwonił do niego chyba juz 20 raz, totalnie zmartwiony tym że nie ma nigdzie Polski. Nie wiedział gdzie podziewał sie jego ukochany, szczególnie po tym co sie stało zaledwie wczorajszego poranka. Chodził po domu cały zdenerwowany, miotały nim straszne emocje. Gdy tylko usłyszał dzwonek do drzwi podbiegł wręcz do nich z nadzieją że to jednak Polska wrócił. Gdy jednakże ujrzał za nimi Węgra, sam nie wie czemu ale poczuł łzy w oczach. 

- Możesz mi powiedzieć jak to zniknął?- powiedział na wstępie Węgry wpraszając sie do domu, za nim dreptała Słowacja ubrana troche za lekko jak na obecną pogode, w końcu był koniec listopada (mogłam sie troche pojebać w czasie tutaj więc wybaczcie dop. aut.). 

- Nie mam pojęcia, wyszedłem spod prysznica i  nie było go, zostawiłem go w pokoju dosłownie na 10 minut...- powiedział cicho zestresowany Cesarstwo zamykając za nimi drzwi jednak nie na klucz w razie czego gdyby Polska jednak wrócił.

- A mówił coś że chce gdzieś wyjść?- spytała spokojnie Słowacja poprawiając swoje delikatne loki, starszy mężczyzna pokręcił lekko przecząco głową.- Okej, ide sprawdzić jego pokój dobrze? Może tam coś będzie- powiedziała spokojnie i pokierowała swoje nogi na schody prowadzące na góre. Węgry spojrzał na roztrzęsionego Cesarstwo, widział w jego oczach strach o Polaka. Widział teraz jak bardzo zależy mu na tym chłopcu.

Węgry westchnął cicho. 

- Chodź, zrobie ci herbate...- mruknął cicho i pokierował sie do kuchni, a Cesarstwo wyglądając jak taki zbity pies poszedł bezszelestnie za nim. Węgry zaczął poruszać sie po kuchni szukając szklanek i herbaty. Jego ruchy były nerwowe, szybkie i widać było że jego ręce trzęsą sie delikatnie ze stresu.  Cesarstwo patrzył na jego ruchy również zdenerwowany. Ręce mu sie delikatnie trzęsły z bezradności a oczy szkliły się ze strachu o swojego chłopca. 

Słowacja zeszła wolnym krokiem z górnej części domu ze stoickim spokojem wymalowanym na twarzy. Starszy mężczyzna patrzył na nią z lekkim podziwem że w takiej sytuacji potrafi zachować spokój ducha. Dziewczyna usiadła przed Cesarstwem zakładając noge na noge. 

- Cesarstwo, wiesz jakie jest ulubione miejsce Polski?- spytała spokojnie a Węgier postawił przed nim kubek z gorącą, słodką cieczą. Cesarstwo pokręcił lekko głową na nie, biorąc delikatnie kubek w ręce ogrzewając zimne ze stresu dłonie.- Rozumiem... jak tego nie wiesz skoro... wiemy co sie między wami kiedyś działo?- spytała dalej spokojnie, chodź w głębi duszy westchnęła cicho wspominając "stare czasy" które znała bardziej z opowieści Polski.

- Nie przypominaj mi tego, prosze...- mruknął cicho patrząc na parujący napar. Słowacja postanowiła nie odzywać sie na razie, dając również dyskretny znak do brata pokazując mu lekko podniesiony palec wskazujący do góry by także sie nie odzywał, aby Cesarstwo mógł przetworzyć słowa które padły w tej krótkiej wymianie zdań. 

Po chwili oczy Cesarstwa rozszerzyły się w zrozumieniu słów Słowacji i spojrzał na nich, wstając szybko od stołu.

Tymczasem Polska mimo zimnej pory roku siedział na ziemi wokół zziębniętych źdźbeł wysokiej trawy, nogi miał ułożone w kokardkę (inaczej siedział po turecku, w każdym rejonie polski mowi sie chyba inaczej XDD dop. aut.), oczy przymknięte a włosy delikatnie rozwiane przez wiatr tak samo jak pióra. Jego twarz wyglądała tak spokojnie jakby spał, jednak w jego umyśle działa sie istna wojna. Nie mógł złapać sie żadnej z myśli jednak czuł że wszystkie na niego krzyczą i wywierają na nim presje.

~𝙿𝚒𝚎̨𝚔𝚗𝚎, 𝙱𝚒𝚊𝚕𝚎 𝚜𝚔𝚛𝚣𝚢𝚍𝚕𝚊~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz