Polska nigdy nie sądził że spotkałby swoje poprzednie wcielenie. Ba, nawet nie myślał że to wogle możliwe.
A jednak niemożliwe stało sie możliwym.
Polak stał przed swoim własnym wcieleniem, jednym z najsilniejszych w którym kiedykolwiek był.
- RON...- wyszeptał przerażony o wiele niższy chłopak.
RON- Rzeczpospolita Obojga Narodów. Wysoki, umięśniony mężczyzna. Białe włosy, czerwone oczy z czego jedno wyblakłe w połowie, i bardzo dużo blizn. Piękne, duże białe skrzydła.
- Witaj Polska- uśmiechnął sie do chłopca.- Źle wyglądasz- zaśmiał sie cicho.
- W-wracasz? RON błagam p-powiedz że wracasz, masz silniejszą psychike ode mnie- powiedział szybko i zaczął sie lekko trząść.
- Polska dobrze wiesz że nie mam takiej mocy by wrócić, po za tym mamy tą samą zniszczoną psychike, a ty to nawet bardziej zniszczoną...- westchnął smutno i spojrzał z żalem na niskiego chłopca.- Co sie stało że sie spotkaliśmy?-
- Ja...- spojrzał na swoje ręce.- Nie mam pojęcia...- popatrzył na niego i w jego oczach zebrały sie łzy.
Na prawde nie miał pojęcia skąd sie tu wziął, nie miał pojęcia też jak sie tu wogle znalazł i czy to możliwe że spotkał swoje poprzednie wcielenie. Bał sie, na prawdę bał sie bo nie wiedział co sie dzieje. Jego ciało zaczęło się bardziej trząść, nie było to z zimna tylko właśnie z tego jebanego strachu.
W oczach Polski można było zauważyć strach i niepewność. RON od razu to zauważył, ale postanowił nie ingerować w to. Po za tym, on czuł to samo i sam nie widział jak sie upokoić, chodź po nim tego nie widać.
- Rozumiem, ja też nie wiem jak to sie stało- uśmiechnął sie słabo. Chciał tak bardzo wiedzieć teraz co sie dzieje i co ma zrobić, zawsze miał jakiś pomysł ale teraz w jego głowie była totalnie pustka.
- W-wiesz chociaż gdzie jesteśmy...?- wyszeptał cicho przerażony do granic możliwości Polak.
- W twojej podświadomości- odpowiedział od razu. To była jedyna rzecz której był pewien.
Pov. Cesarstwo
Dostaliśmy ze szpitala telefon że ze stanem polski jest źle. Jego serce dostaje jakiejś pierdolonej arytmi serca a lekarze nie wiedzą co z tym zrobić. Kto by sie spodziewał po NFZ-cie?
Moje ręce zacisnęły sie lekko na kierownicy. Pożyczyłem sobie samochód Niemca, zasnął jakieś 15 minut przed tym jak dostałem telefon ze szpitala i nie miałem serca go budzić, taka sama sytuacja jest z Austrią.
Wziąłem głęboki wdech i odchyliłem głowe, kolejne czerwone światło. Szkoda że nie moge sobie po prostu ich wszystkich wyminąć i pojechać do tego jebanego szpitala.
Zielone. Automatycznie ruszyłem i przyśpieszyłem do 70-siątki mimo że ograniczenie było ledwo do 50. Zacząłem wymijać samochody a w mojej krwi było chyba więcej adrenaliny niż erytrocytów. Musiałem być jak najszybciej w tym szpitalu.
W lusterku zamigało niebieskie światło. Jęknąłem niezadowolony i zdenerwowany do granic możliwości, ale jednak zatrzymałem sie na poboczu. Po chwili usłyszałem pukanie w szybe.
- Dobry wieczór, dowód i-- urwał widząc mnie policjant i odsunął sie troche.- U-um...- widać że aż sie sam zdenerwował.
- Przepraszam ale na prawde nie mam teraz czasu na wytłumaczenia, macie możliwość eskortowania mnie do szpitala? Bedziemy mieli pewność że przez przypadek nikt nie ucierpi- odpowiedziałem o dziwo spokojnie i popatrzyłem na wystraszonego i zmieszanego policjanta. Ten od razu przytaknął i ruszył szybkim krokiem do radiowozu. Zamknąłem szybe i widziałem jak dwóch policjantów, a bardziej policjant i policjantka rozmawiają chwile.
CZYTASZ
~𝙿𝚒𝚎̨𝚔𝚗𝚎, 𝙱𝚒𝚊𝚕𝚎 𝚜𝚔𝚛𝚣𝚢𝚍𝚕𝚊~
RandomPolska- chłopak dość wysoki, włosy biało-szare, jedno oko czerwone i błyszczące jak rubin, a drugie szare i ciemne jak popiół z ogniska. Nikt nie wie ile dokładnie ma lat, nawet on, jednak pamięta czasy gdy to z innymi krajami popijał wino przy stol...