Powrót do miasta sprawił, że przestała bujać w obłokach. Ich wycieczka do Aley Green tylko namieszała jej w głowie. Vivienne nie mogła sobie wybaczyć, za to, że w przypływie chwili dała się ponieść fali uniesień, lecz pożądanie i ekscytacja przed tym po nieznane, wzięło nad nią górę. Dopiero gdy ochłonęła zdała sobie sprawę z konsekwencji swoich działań. Nie mogła wybaczyć sobie chwili słabości. Tłumaczyła sobie, że był to zwykły całus, ale nie zdołała tym zagłuszyć wyrzutów sumienia.
Czuła się jak zdrajca. W końcu pocałowała człowieka, który omal nie ożenił się z jej kuzynką. Pewna myśl wciąż nie opuszczała jej głowy: czy Daniel po ich pocałunku wciąż chciał poślubić jej kuzynkę? W dodatku Nicole... I ją po części zdradziła. Nie chciała wykazać się niewdzięcznością wobec rodziny, ani wyciągać rąk po coś, co zdecydowanie nie było w jej zasięgu. A nawet gdyby to Vane i tak nie chciał jej poślubić.
To był zwykły, nic nie znaczący całus, powtarzała w myślach.
Lecz na samo wspomnienie jego ciepłych warg, delikatnych dłoni pieszczących jej policzki, głaskających jej włosy, czuła ciepło rozchodzące się po całym ciele. Próbowała zająć czymś myśli, ale one wciąż powracały do jednej osoby. Do Daniela.
Po tym wszystkim nie mogła spojrzeć mu w twarz. Czuła się tak głupio! Dlatego od ich wspólnej podróży unikała go jak ognia. Nie pojawiała się na przyjęciach i ignorowała jego prośby o kolejne spotkania. Uważała, że tak będzie lepiej, dla nich obojga.
Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że mogłaby coś do niego poczuć.
Przecież to absurdalne, pomyślała.
Oboje byli z innych światów i ani trochę do siebie nie pasowali. On porywczy i pewny siebie, ona cicha i wycofana. Byli ogniem i wodą, dwoma wykluczającymi się żywiołami, lecz serca nie dało się oszukać. Vivienne żywiła w jego stronę pewne uczucia, ale jeszcze nie była pewna, co one znaczą.
Odpoczywała w zaciszu swojego pokoju, gdy ktoś zapukał do dębowych drzwi.
- Proszę.
Do pomieszczenia weszła jedna ze służących.
- Panienko Vivienne, pani matka przyjmuje gościa w zielonym salonie i prosi, aby panienka zechciała do niej dołączyć.
Vivienne wychyliła czubek nosa znad książki.
- Gościa? A któż to taki?
- Wicehrabia Vane.
Na samą myśl o Danielu, znów serce znów próbowało wyskoczyć jej z piersi. Nie była na to gotowa. Nie mogła się z nim spotkać. Nie dzisiaj. Dlatego głośno zakaszlała.
- Proszę przekaż mojej matce, że nie czuję się najlepiej. Złapałam jakieś przeziębienia, a nie chcę narażać jej zdrowia.
- Dobrze panienko.
Gdy Vivienne została sama w swoim pokoju, nie mogła znieść myśli, że wicehrabia Vane jest zarazem tak daleko i blisko niej. Spodziewała się, że lord odpuści. Przestanie ją nachodzić po tym jak ich relacja mogła przerodzić się w kłopotliwą dla jego interesów.
A co jeśli miał zamiar ją szantażować?
Nie, nie mogła tak myśleć. Przez ostatnie półtora tygodnia poznała całkiem nowe oblicze Daniela i wiedziała, że znacznie różniło się ono od tego, co mówili ludzie. Lord Daniel wcale nie był zimny i okrutny, nie raz okazał jej swą troskę. Otoczył ją swoją opieką i nie raz wybawił z opresji i zabrał ją do Aley Green, a nawet sama nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo potrzebuje powrócić do tego miejsca. Zyskała nawet kolejne wspomnienie, by je pokochać. Wspomnienie jej pierwszego pocałunku już na zawsze pozostanie powiązane z malowniczą wioską. Daniel był wyjątkowy. Tego była pewna. Znacznie inny od wszystkich arystokratów, których dane jej było poznać.
CZYTASZ
Jak Pokochać Łotra
RomanceMiała tylko jedno zadanie. Miała tylko się nie zakochać. Vivienne de Clare jest ubogą krewną markiza de Clare, który po śmierci jej ojca przyjmuje ją pod swój dach. Córka markiza, Nicole de Clare jest zrozpaczona. Znany londyński łotr - hrabia Vane...