Rozdział 15

307 36 0
                                    

- Nie? – upewniła się.

- Nie – potwierdził. – Dlaczego się tak na to uparłaś? Nienawidzę swoich obrazów. To takie... Dziwne. Nie rozumiem, dlaczego to takie ważne, aby uwiecznić na płótnie to, jak wyglądam.

Vivienne w akompaniamencie chichotu, chwyciła jego maskę, którą położył na poręczy. Była okropna! Plastik, pomalowany na złoto, wcale nie zachęcał, by ją przywdziała, lecz zrobiła to. Włożyła w głowę przez cieniutki sznureczek i opuściła ją na swoją twarz.

- Przykro mi wicehrabio, że twoim największym problemem jest to, czy ktoś zobaczy twoją twarz na płótnie. A może boisz się, że ktoś na zawsze uwierzytelni twój wielki nochal – poprawiła maskę, która zaczęła powoli zsuwać się jej na szyję. – Pasuje mi?

Daniel ściągnął ją z jej głowy.

- Nie, jest zdecydowanie za duża. I nie śmiej się ze mnie. Naprawdę widzę sensu w umieszczeniu swojej pozy na obrazie.

- Ale mimo wszystko pozwoliłeś, by ktoś cię kiedyś namalował.

- Może... - odpowiedział wymijająco.

To wystarczyło Vivienne, aby utwierdzić ją w swoim przekonaniu.

- Proszę, muszę go zobaczyć.

Daniel zacisnął mocno wargi i pokręcił głową.

- To wykluczone.

- Proszę, Danielu... Tylko spojrzę. Obiecuję, że nie będę się śmiała, nawet jeśli twój nos będzie o wiele za duży.

- Wcale nie mam dużego nosa! – Oburzył się.

- Więc pozwól mi się o tym przekonać – uśmiechnęła się triumfująco w jego stronę.

Zaskakiwała go za każdym razem. Gdy spotkali się po raz pierwszy, błędnie ocenił, że Vivienne była tylko kolejną rozchichotaną damą, która niewiele wie o życiu. Spodziewał się, że dziewczyna będzie prowadzić rozmówki o haftowaniu, pogodzie, a tymczasem mógłby przysiąść, że ani razu w jej towarzystwie nie zanudził się na śmierć, a to było swego rodzaju osiągnięcie.

Vivienne wpatrywała się w jego tym rozmarzonym spojrzeniem, a on się winny, że nie może oprzeć się jej słowom. Zrobiłby dla niej wszystko, o co by go teraz poprosiła. Lepiej było, że nie była świadoma władzy, jaką nad nim sprawowała.

- Niech będzie.

Opuścili taras i udali się do części, w której znajdowały się prywatne apartamenty wicehrabiego. Gdy Daniel otworzył przed nią drzwi i zaprosił ją do środka, oniemiała, zdając sobie sprawę z tego, że właśnie w tym pomieszczeniu spędzał każdą noc. A przynajmniej większość nocy, jeśli nie liczyć tych, gdy wymykał się do kochanek.

Daniel Vane z całą pewnością nie był osobą, która żyła w celibacie i cały Londyn o tym wiedział.

Jako rozważna młoda panna, powinna odwrócić się na pięcie i czym prędzej wrócić na salę balową. Zdziwiła się myślą, że wcale nie miała najmniejszej ochoty nigdzie uciekać. Śmiało wkroczyła do jego sypialni, którą spowił mrok.

Wicehrabia zapalił kilka świeczek, które rozświetliły pomieszczenie, nadając mu intymną atmosferę.

Dopiero wtedy ujrzała płachtę, która przykrywała malowidło.

- Trzymasz portret w sypialni?

Uniosła brew.

- Dzięki temu nikt poza mną i kilkoma osobami ze służby go nie zobaczył. Przynajmniej było tak do dziś – wytłumaczył.

Jak Pokochać ŁotraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz