Justyna
Kama jest wściekły, że nie ma całej załogi, ale kurewsko seksowny, nawet Rafał to stwierdził. Zresztą kazał przekazać, że z resztą sam się rozmówi, a po za tym załóż tampon, bo na sam widok Ci pocieknie!
Biłam się z myślami czy coś jej odpisać, czy olać ten temat, tylko chodziło tu i coś więcej niż tylko pracę. Mogłam stracić również dach nad głową. Owszem Tomek z pewnością by mnie przyjął, ale mógłby to się w końcu skończyć wizytą w szpitalu, bo nasz seks nie należał do delikatnych.
Odepchnęłam złe myśli i skupiłam się na sobie. Skoro tu mieszkałam, zawsze miałam trzy godziny, które w ciągu dnia poświęcałam pracy, starając się by utrzymać względną czystość.
Wyszłam na zewnątrz i znalazłam grabie, by ogarnąć resztę liści jakie przyfrunęły z małego zagajnika. Gdy pakowałam ostatnią kupkę do worka, podjechało czarne sportowe auto, jednak nie byłam w stanie określić cóż to takiego, pierwszy raz na oczy widziałam takie cudo.
Zainteresował mnie jednak mężczyzna, który z niego wysiadł, zabierając ze sobą torbę na laptopa. Wysoki z czarnymi włosami jak moje, zarostem na twarzy, która wyglądała cholernie dobrze. Zauważył, że się mu przyglądam i ruszył w moją stronę.
- Mamy zamknięte – wypłaciłam nim zdążył otworzyć usta. Uśmiechnął się cwaniacko i spojrzał na mnie od góry do dołu.
- Nazywasz jak? – ciężki głos, z jakimś zachodnim akcentem wkradł się w jego słowa, aż mnie wmurowało.
- Nie wiem czy Pan wie, ale jest Rodo i nie mogę udzielić takich informacji. – Odwróciłam się i zabrałam się za pakowanie reszty liści jaka mi została.
- Jako nowy właściciel tego miejsca mam prawo znać imię dziewczyny, która kręci się tu od rana – sparaliżowały mnie te słowa. Cholera jasna! To on jest nowym właścicielem? Odkręciłam się jak oparzona i uśmiechnęłam krzywo.
- Przepraszam, nie wiedziałam... – przerwa moje gadanie, olewając to co miałam do powiedzenia.
- Gdybyś nie woziła się z facetami po mieście, to byś wiedziała. Sprzątnij i przyjdź do pokoju 10, zrobiłem tam gabinet – odkręcił się i znikł za drzwiami wejściowymi, a pode mną ugięły się kolana, aż zaparłam się dłońmi zimnej trwały.
Kurwa! – krzyknęłam w duchu i starałam się uspokoić nerwy i myśli. Zwolni mnie, jestem tego cholernie pewna.
Spakowałam resztę liści i odstawiłam pod małą wiatę kierując się do środka budynku. Nie wiem co zaraz się stanie, ale czuję, że to będzie gwóźdź do mojej trumny. Co on tu w ogóle robi? Jest nieczynne, zamknięte, więc po jaką cholerę się tu zjawił?
Pytania co rusz spływała do mojej głowy, a ja tylko zaczynałam odczuwać większą panikę. Po cichu zaszłam do swojego pokoju i zdjęłam brudną kurtkę zaszywając się w toalecie by umyć ręce.
Zanim zapukam do jego nowego gabinetu wzięłam trzy głębokie wdechy i usłyszałam głośne warknięcie, brzmiące proszę.
- Chciał mnie Pan widzieć – cicho wyszeptałam i zamknęłam za sobą drzwi.
- Siadaj – wskazał dłonią krzesło na przeciwko biurka, które nie stało w tym pokoju, a jednym z apartamentów i zaczęłam się zastanawiać, kiedy zrobił tu taką rewolucję. Może w nocy? – Jestem Nikodim Belov – wyciągnął dłoń, która bez wahania złapałam w moją.
CZYTASZ
Świąteczny szef +18 [ZAKOŃCZONA]
RomanceŚwięta to szczególny czas, każdy przeżywa je inaczej. Kamila również je lubiła - kiedyś. Teraz jest to jeden z okresów w roku, kiedy chciałaby po prostu zniknąć. Lockdown, nowy szef i przyjaciel, który właśnie się zakochał jest już gwoździem do trum...