7

304 25 3
                                    

Aizawa siedział na krześle, obok łóżka, patrząc na spokojną twarz kobiety. Prócz rany na głowie, poparzonej ręki i kilku siniaków, nic jej nie było. Lekarz powiedział godzinę wcześniej, że niedługo miała się obudzić, ale nic nie wskazywało na to, by to miało się stać. Oddychała normalnie, jej skóra przestała być zielona i blada, ale nie reagowała na jego słowa. 

Martwił się o to, więc cały czas siedział przy niej czekając, aż otworzy oczy. 

Usłyszał ciche mruknięcie, a po chwili Misaki poruszyła się, rozglądając po pomieszczeniu. Jej wzrok wylądował na mężczyźnie, który przesiadł się na materac, pomagając jej usiąść. 

-Jak się czujesz?- spytał, odgarniając jej włosy z twarzy. 

Nie odpowiedziała, opierając czoło o jego ramię. Zaczęła cicho płakać, ale szatyn nie rozumiał dlaczego. Nie wydarzyło się nic, co mogłoby spowodować taką reakcję. W końcu też był bohaterem i walka ze złoczyńcą była dla niego życiem praktycznie codziennym. 

- No już.- pogłaskał ją po głowie.- Wszystko w porządku. Nie płacz. 

- Tak się bałam...- szepnęła, podnosząc głowę.- Że... Że coś wam się stanie. 

Złapał jej twarz w dłonie, wycierając łzy i pochylił się, całując ją delikatnie, choć nie spodziewał się odpowiedzi. Zdziwił się, gdy tym razem brunetka oddała pieszczotę. Nie interesowało go to, że było to nieumiejętne, najważniejsze dla niego było to, że zrobiła to. 

Przyciągnął ją do siebie, pogłębiając pocałunek, który stawał się namiętniejszy z każdą sekundą. Zachowywali się jak nastolatkowie, którzy nie widzieli się od pewnego czasu i tęsknili za sobą. 

Gdy w końcu się odsunęli od siebie, oboje byli zaczerwienieni, a oddechy były krótkie i częste. 

- Nic nikomu się nie stało.- powiedział, przytulając ją do siebie.- Zostałaś jako jedyna poważnie ranna.- uspokoił ją.- Dzięki twojej szybkiej reakcji, mogliśmy wymyślić plan działania. 

Misaki poczuła ulgę w sercu, ale zacisnęła palce, wiedząc doskonale kto zdecydował o tym ataku. Będzie musiała porozmawiać z nim o tym. 

- A... Nie dałem ci tego prezentu.- przypomniał sobie Aizawa, sięgając do kieszeni i pokazując naszyjnik.

Kobieta spojrzała na ozdobę, uśmiechając się lekko. Było to małe serce, z kryształkiem w środku. 

- Założysz mi go?- spytała, odgarniając włosy z szyi.

Mężczyzna pochylił się, by zapiąć naszyjnik. Jego policzek otarł się o jej, na ci się zaśmiała cicho, ponieważ zarost nauczyciela podrażnił jej skórę. 

- Jest piękny, dziękuję.- powiedziała, gdy wrócili na swoje miejsca.

'Naprawdę będę musiał podziękować dziewczynom.' pomyślał, uśmiechając się delikatnie i głaszcząc brunetkę po włosach.

Nagle drzwi do pokoju otworzyły się, a do środka wjechała starsza kobieta, na wózku inwalidzkim. Spojrzała na parę, która odskoczyła od siebie, przez co z trudem powstrzymała śmiech. 

- Mamo!- zawołała Misaki, wstając z łóżka.- Co tu robisz?

- Usłyszałam, że jesteś w tym samym szpitalu, co ja, więc przyszłam odwiedzić swoją córeczkę.- powiedziała, podjeżdżając do niej i każąc ponownie się położyć.- A ty musisz być młodzieńcem, który opiekuje się małą Mi, prawda?- skierowała wzrok na Aizawę, który wstał i przywitał się.- Mam nadzieję, że nie sprawia ci problemów. 

Kto Kłamie? || Shota AizawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz