Crowleyu,
przypomniałem sobie ostatnio pierwsze lata naszej znajomości. To zaskakujące, że tak niepodobni do siebie ludzie, jak Ty i ja, znaleźli wspólny język.
Zawsze ceniłem Twoją przyjaźń wysoko. Teraz ją cenię i wiem, że będę ją cenił bez względu na to co się wydarzy w przyszłości.
Ale często nadużywałem Twojego zaufania względem mnie i testowałem naszą przyjaźń. Wiem, że nie powinienem tego robić, jednak mimo wszytko czasem jest to silniejsze niż ja i moje chęci zmiany. Próbowałem to przezwyciężyć, ale Ty jako mój najbliższy przyjaciel, dobrze wiesz, że od zawsze byłem trochę egoistyczny i samolubny.
A z takimi osobami jak ja zawsze jest ciężko.
Jednak mimo mojego trudnego charakteru, mimo mojej niechęci do ludzi i zamknięcia się w sobie, Ty zaprzyjaźniłeś się ze mną. Jestem Ci ogromnie wdzięczny.
Mam nadzieję, że zawsze byłem dla Ciebie dobrym przyjacielem,
Halt
***
Crowley kolejny raz westchnął poirytowany przecierając oczy w które wiał mu wiatr. Teraz dopiero zastanawiał się czy, tak zwana, wycieczka do Redmont była dobrym pomysłem. Mężczyzna w towarzystwie swojego przyjaciela podążał właśnie do lenna którego zwiadowca był ten drugi.
Kiedy Halt opowiedział mu krótko co dzieje się w Redmont, Crowley bez zastanowienia postarał się o urlop i postanowił pomóc przyjacielowi.
Przed tym jednak przesłuchał gońca który woził listy z Redmont do zamku Araluen. Na początku mężczyzna wyparł się wszystkiego co zarzucił mu Crowley, ale stopniowo, pod wpływem pewnych czynników, którymi bynajmniej nie była umiejętność pięknego wypowiadania się przez Crowleya, przyznał się, że był zastraszany.
Zwiadowca mimo, że mu nie uwierzył wypytywał meżczyznię w dalszym ciągu. Tym sposobem dowiedział się o powstających nie tylko w Redmont, ale także w innych lennach królestwa, już od paru lat, grupach zamierzających obalić władzę. Według gońca członkowie tych organizacji pracowali dla Morgaratha.
Halt zetknął na przyjaciela.
- Czemu jęczysz? - Spytał zaczepnie.
- Nie jęczę tylko wzdycham. - Burknął Crowely.
Halt nie drążył już tematu, zerkał tylkp co chwilę w stronę Crowley.
- No co? - Spytał starszy zwiadowca.
- Nic.
- Przecież widzę, że coś chcesz. - Odparł Crowley.
- Uh. - Westchnął Halt. - Rzeczywiście coś chcę.
- Zakładam, że masz jakiś plan.
- Hmm... Mam dwa plany. Pierwszy zakłada, że Marshall, wczasie mojej nieobecności w Redmont, zdobył informacje dotyczące tego spisku. Kiedy otrzymamy od niego te informacje wybierzemy się w odwiedziny do tej organizacji.
Tutaj Halt przerwał i zastanowił się przez moment.
- A jeśli Marshall nie zdobył tych informacji będziemy musieli sami ich poszukać.
Crowley rozmyślał przez chwilę.
- Powiedz mi jeszcze kim jest ten Marshall. - zagadnął.
- Nazywa się Marshall Osmald. Opowiadał mi, że przez 2 lata był uczniem zwiadowcy Farrela, ale nie zdał testów i wyrzucono go z korpusu. Pracuje w zamku, w straży przybocznej barona.
Crowley wysłuchał Halta, nie był pewnie co do wiarygodności tego Marshalla, ale postanowił nie mówić przyjacielowi o swoich podejrzeniach.
- Jak dla mnie może być. - Odparł uśmiechając się. - Tylko pamiętaj dowódca w tej akcji jesteś ty.
CZYTASZ
Zwiadowcy. Niewysłane listy. [ZAWIESZONE DO ODWOŁANIA]
Fanfiction" - Halt, jesteś pewien? - spytał. - Tak. - odparł ciemno włosy zwiadowca. - Ale tak pewien, pewien? - nie dawał za wygraną Crowley. - Mhm... - Na pewno? - Nie! Nie jestem pewien! - Halt tracił cierpliwość do swojego przyjaciela. " *** #1 - treaty #...