Rozdział 9

232 18 1
                                    

Pov. Hinata

Gdy go zauważyłem od razu poderwałem się, ubrałem ponownie na głowę kaptur od bluzy i udałem się w stronę wyjścia z kawiarni. Przechodząc koło niego musnąłem go swoim ramieniem o jego własne słysząc po chwili ocierający się o siebie materiał odzienia. Przeszedłem przez próg drzwi czując zimny podmuch wiatru. Włożyłem ręcę do kieszeń i poszedłem przed siebie.
- Hej! Poczekaj! Wiem, że to ty, Shoyo! - usłyszałem za sobą jego głos, a zaraz po tym poczułem jak łapie mnie za ramię.
- Czego ty chcesz? - mruknąłem cicho pod nosem.
- Chciałbym porozmawiać. - usłyszałem w jego głosie lekkie podenerwowanie wraz z towarzyszącą nadzieją i smutkiem.
- A mamy w ogóle o czym? - odpowiedziałem z rozbawieniem w głosie.
- Co się stało? - po wypowiedzeniu tego zdania zapadła między nami chwilowa cisza, która była w połowie niezręczna, ale także chciałbym, żeby tak już zostało.
- A co niby miało się stać? - strąciłem jego rękę i dopiero teraz odwróciłem się do niego przodem.
- Przepraszam Cię. - spuścił głowę w dół i teraz było tylko widać jego czarne kosmyki przysłaniające jego całą bladą twarz.
- Och, czyżby alfa przepraszała omegę? - na moją twarz momentalnie wpezł radziorny uśmiech, którym chciałem go choć trochę podkurwić.
- Pierwszy chyba taki okaz, ciekawe. - stał bez ruchu nie odzywając się na chwilę, lecz znowu zaczął z tym swoim głosem, którego słyszałem tylko teraz, dzisiaj i pewnie nie będę miał zaszczytu ponownie usłyszeć jego głos tak bardzo przepełnionego smutkiem i winą.
- Tak bardzo Cię przepraszam. - na końcu zdania głos mu się trochę załamał. Wziął moją rękę i uklęknął przede mną. Zaczął ją całować nie zwracając uwagi na przechodzących obok przechodniów, ale ja za to byłem zawstydzony i czerwony jak burak.
- Wybaczysz mi? - dopiero teraz popatrzył mi prosto w oczy swoimi niebieskimi tęczówkami.
- A jak myślisz? - mój wzrok zaczął się z sekundy na sekundę coraz bardziej zamazywać od zbierających się łez. Wtuliłem się w niego i zacząłem cicho szlochać.
- Już, spokojnie. Jestem tu. - zaczął się cicho śmiać na co chciałem go zamordować, ale tym razem mu odpuszczę.

Chyba serio się w nim zakochałem... - pomyślałem i zacząłem razem z nim śmiać się. Ludzie patrzyli się na nas jak na jakiś chorych psychicznie, ale teraz liczyło się tylko uczucie, które do siebie poczuliśmy z wzajemnością.

Przepraszam, że tak długo nie wystawiałam rozdziału, ale nie czuję się zbyt dobrze i mam nadzieję, że to zrozumiecie. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i poczekacie na kontynuację :)

Chciałbyś spróbować?... || KagehinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz