Rozdział 10

248 15 0
                                    

Pov. Kageyama

Wracałem razem z Shoyo do mojego domu trzymając się z nim za rękę. Rozumiecie? ZA RĘKĘ! Byłem w tej chwili najszczęśliwszym alfą na całym świecie.
- Wiesz co? - rudowłosy wreszcie przerwał ciszę jaka panowała między nami.
- No mów. - popatrzyłem na niego z wyczekującym spojrzeniem.
- Nie wiem czy Cię kocham. - do moich uszu doleciał momentalnie pełny powagi głos omegi. Popatrzyłem na niego z wyczekującym spojrzeniem. Miałem cholerną nadzieję, że w tej chwili żartował sobie ze mnie.
- Ale...- nagle gula stanęła mi w gardle i nie mogłem odezwać się już ani słowem.
- Idioto! - nagle ocknąłem się z transu.
- O czym tak myślisz, że nawet mnie nie słuchasz? - parsknął z wyraźnym rozdrażnieniem w głosie.
- Ah, przepraszam. Co mówiłeś? - podrapał się zakłopotany w tył głowy. Czyli to jednak była moja jebana wyobraźnia - pomyślałem z ulgą na duchu.
- Pytałem co byś chciał dostać na święta. - mówiąc to spuścił głowę w dół jakby nie chciał, żeby widział jego twarz.
- Oh, serio moja omega się mnie o to pyta? Nie spodziewałbym się. - na końcu zdania uśmiechnąłem się i poczochrałem mu włosy.
- Nie ciesz się jeszcze tak. W każdej w chwili mogę zmienić zdanie. - kiedy skończył mówić wbił swój palec w mój bok na co syknąłem z bólu. Przypomniało mi się jak kiedyś już tak zrobił, było to chyba w szkole kiedy oddawałem mu plecak, ale mogę się mylić.
- I dobrze ci tak. - parsknął, a na jego twarz wpełzł pełen triumfu uśmiech.
- Jak masz zamiar tu tak stać to ja sobie idę. - wyszarpał swoją rękę z mojego uścisku i ruszył przed siebie.
Ja szybko się pozbierałem i pobiegłem za nim. Kiedy byłem już blisko niego przytuliłem go od tyłu zatrzymując go tym.
- Co ty odpierdalasz? - zaczął się szarpać, ale nie miałem zamiaru go tak szybko puścić.
- Jeśli chcesz, żebym cię puścił musisz mi dać całusa. - powiedziałem mu prosto do ucha na co się lekko wzdrygnął.
- Ciebie to już chyba do reszty pojebało. - stał tym razem w bezruchu.
- Co ci szkodzi? - odwróciłem go przodem do siebie. Czekałem aż wreszcie się zdecyduje, ale nic na to nie wskazywało, więc musiałem sam to zrobić. Przybliżyłem swoją twarz do niego i popatrzyłem mu prosto w oczy, uśmiechnąłem się i pocałowałem go. Przez moje rozkojarzenie poluźniłem uścisk i już kilka sekund później rudowłosy odepchnął mnie i zaczął biec przed siebie wymuchając do mnie środkowym palcem na co tylko krótko się zaśmiałem i zacząłem biec za nim.

Witam was!
Przepraszam, że tak późno rozdział, ale mam nadzieję, że umiliłam wam choć trochę wigilię. :)

Chciałbyś spróbować?... || KagehinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz