Minął już miesiąc odkąd wszystko w miarę zaczęło się układać. Miałam mieszkanie, stałą pracę, codziennie chodziłam do kawiarenki i pisałam listy do Stefani. Tego wieczoru jak zwykle podjechałam do pracy samochodem taty. Weszłam przez zaplecze, zostawiłam rzeczy w szafce i wyszłam do klubu. Przez jakieś trzy godziny był spokój. Nagle usłyszałam krzyki nowej kelnerki. Jakiś obrzydliwy facet zaczął się do niej dobierać. Odstawiłam beczkę piwa którą nosiłam i szybkim krokiem skierowałam się do nowej.
-Proszę ją zostawić !- krzyknęłam do mężczyzna który kurczowo trzymał swoje łapska na kobiecie.
- Nie będziesz mi rozkazywać!- wybełkotał ledwo co składając zdanie.
- Zostaw ją!- krzyknęłam ponownie i wiedziałam, że połowa kluba gapi się na nas.
Mężczyzna podniósł się z kanapy i puścił dziewczynę która od razu uciekła. Zamachnął się i wymierzył cios prosto w moją twarz. Zablokowałam go i wykręciłam rękę przeciwnika. Jednak ten wyrwał się i zaczął mnie uderzać raz za razem. Trafił tylko trzy razy z siedmiu, chciałam to zakończyć jednak odezwał się we mnie uśpiony żołnierz. Obaliłam mężczyznę i zaczęłam go podduszać.
-Alice!- nie usłyszałam krzyku byłam jak w amoku - Alice! - zostałam oderwana od mężczyzny który teraz patrzyła na mnie ze strachem. - Nie jesteś na wojnie.-wyszeptał - Opanuj się ! - to był Mark, tylko skąd on się tu wziął. Wszyscy zebrani patrzyli na mnie jak jak na potwora którym byłam. Wyrwałam się z ramion wujka i pobiegłam na zaplecze. Kątem oka zauważyłam przy barze moją znajomą, po jej wyrazie twarzy już wiedziałam ,że to ona zadzwoniła po Marka. Wzięłam rzeczy z szafki i wręcz wybiegłam z klubu, wsiadłam do samochód. Nagle zaczął dzwonić mój telefon, dzwonił mój znajomy który organizuje wyścigi samochodowe nie do końca legalne, no ale cóż.
- Cześć Alice, wskoczyć dzisiaj na herbatkę ?- zapytał pewnie
-Cześć Kapeluszniku , o której i gdzie?-
- Tam gdzie zawsze, za 20 minut.- powiedział i rozłączył się
Dodała, gazu bo musiał dotrzeć na drugi koniec miasta. Już w połowie drogi dołączyła do mnie cała karawana kierowców jadących na wyścigi. Posługiwaliśmy się pseudonimami ja jestem "Alicją" z krainy czarów. Nie znamy swoich prawdziwych imion by nie wydać nikogo w razie pościgu. Dojechałam do fabryki i zaparkowałam między innymi samochodami, wysiadłam i przywitałam się z innymi. Z bagażnika wyciągnęłam kombinezon i kask ubrałam się a do radia podłączyłem moją składana piosenkę Lady Gagi. Do wyścigu zostało 10 minut, postanowiłam napisać list do Stefani. " Możliwe ,że to mój ostatni list do ciebie. Jestem potworem który nie powinien żyć.(...) Pamiętam każdą chwilę spędzoną z tobą. A czy ty mnie pamiętasz?." - te zdania były w nim całym najważniejsze. Włożyłam list do kopert i zaadresowałam go. Ułożyłam na resztę lisów i związałam sznurkiem.
-Kapeluszniku, jeśli coś się stanie wyślij te listy pod wskazany adres.- ten pokiwał tylko głową i wziął paczuszkę. Wsiadłam do samochodu i ustawiłam się na starcie. Czułam się obserwowana i nie chodzi tu o zebranych gapiów. Pokonałam trasę bez problemu, była to tylko cisza przed burzą. Nie zdążyłam nawet zgasić silnika, a w moja pierś wbiły się trzy kule. Przebiły szybę i kombinezon, ubranie zdążyło się poplamić. Otworzyły się drzwi i wyciągnięto mnie na asfalt. Koło mnie pojawił się Kapelusznik
- Wyślij je, obiecaj!- powiedziałam resztkami sił
- Obiecuję! - gdy to usłyszałam zamknęłam oczy i odpłynęłam. Widziałam tylko wspomnienia z Stefani. Poczułam pustkę, kochałam ją, nie tylko jako przyjaciółkę. Szkoda, że dotarło to do mnie dopiero teraz.
CZYTASZ
Zostałaś mi tylko ty ! / Czy mnie pamiętasz ?/
FanfictionAlice, obecnie ma 30 lat, ale zdążyła już przejść przez piekło na ziemi. To była wojskowa która została zwolniona przez kontuzje nabytą na wojnie. Nie ma rodziny, rodzice zmarli w wypadku. Zatrzymuje się u przyjaciela rodziny i wspomina czasy dzieci...