*Lola*
Ostatnie dwa lata, były dla mnie zbyt... szokujące, dziwne?
Teraz jest tak jak powinno być, jest wieczór, siedzę z Nashem na tarasie i tulimy się do siebie, obydwoje jesteśmy równie szczęśliwi. Camerona już nie ma, raczej jest, ale nie w tym mieście. Przeprowadził się, znalazł dziewczynę, z internetu, ale dziewczynę. To chyba coś poważnego, tak mówił mi mój chłopak, czyli Nash. Jack? Usunął się z drogi, oczywiście nadal się z nim przyjaźnię, mamy już oddzielne pokoje, okazało się, że w domu w którym mieszkamy jest strych. Przez ostatnie miesiące w domu nie było spokoju, nieustanny remont, ale przyznam było warto. Zazdroszczę Jack'owi, że ma tak cudowny pokój, to strych, ale wolę mówić pokój.
Co tu dodać, Michael to spore bydle, kocham tego psa, mama jest szczęśliwa jak nigdy.
- Kochanie? - powiedział Nash, a mnie przeszły dreszcze, przyjemne dreszcze.
- Tak - uśmiechnęłam się i popatrzyłam na niebiesko-okiego.
Uklękł przede mną.
- Nigdy się nie oświadczałem - zaśmiał się - ale zostaniesz moją narzeczoną, a potem żoną?
- Jezu.... tak... kocham cię - do moich oczu napłynęły łzy,
Wstał i założył pierścionek na mój palec, potem wpadliśmy sobie w ramiona.
*
*
*
Przepraszam, pewnie wszystkich zaszokowałam tym epilogiem, przepraszam, ale nie widziałam sensu dodawania kolejnych rozdziałów.
Możliwe, nie obiecuje, ale będzie druga część.
Dziękuje za wszystkie wyświetlenia, votes i komentarze.
Wasza lukepukebrooks xoxo
Kocham was
CZYTASZ
Nice to meet you // Nash Grier
FanfictionFanfiction o przyjaźni, która przerodziła się w miłość.