*Lola*
-Do jutra - uśmiechnęłam się do przyjaciela i otworzyłam drzwi od mojego domu.
-Do jutra - również się uśmiechnął, odwrócił się i zaczął iść w stronę swojego domu.
-Nash zaczekaj - po chwili krzyknęłam, a on się zatrzymał i odwrócił w moją stronę. Zaczęłam do niego biec, po chwili rzuciłam mu się na szyję.
Uśmiechnął się i mnie objął. Przymknęłam oczy. Jego zapach jest taki cudowny po prostu jak narkotyk. Najchętniej stała bym tu cały czas i nigdzie bym się nie ruszała, ale to co dobra zawsze się kończy.
-Przyjdź jutro o 12 - wyszeptałam mu do ucha.
-Jasne - odsunął się ode mnie. - twoja mama stoi w oknie idź już - wyszeptał.
-Ok - już chciałam odejść, ale Nash momentalnie złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie i pocałował namiętnie. Co miałam zrobić? Oczywiście, że odwzajemniłam.
***
Woda spływała po moim całym ciele, oczywiście.... brałam prysznic. Oparłam się o ścianę i myślałam o Nashu. Muszę wymazać go sobie z głowy. To jest mój przyjaciel, nic więcej. Woda była taka ciepła i przyjemna, uwielbiam brać prysznic. Wtedy mogę się zrelaksować.
Wyszłam z łazienki i skierowałam się do swojego pokoju. Kiedy już w nim byłam to zgasiłam światło i położyłam się na łóżku. Starałam się zasnąć, ale nie mogłam.
Dostałam smsa wzięłam telefon do ręki i go odczytałam.
Od Nieznany:
"Wyjrzyj przez okno"
Wstałam z łóżka, podeszłam do okna i je otworzyłam. Niczego ani nikogo nie zauważyłam. Wzruszyłam ramionami, zamknęłam okno i wyszłam ze swojego pokoju. Poszłam do kuchni zrobiłam sobie herbatę i wyszłam na taras. Usiadłam na wiklinowym krześle, które naprawdę było wygodne.
Wzięłam łyka herbaty i popatrzyłam na księżyc, który naprawdę ślicznie świecił. Uwielbiam noc, bo jest ciemno. Kocham patrzeć na gwiazdy. Co tam, że byłam w piżamach, w szlafroku i kapciach. Odłożyłam kubek z herbatą i poszłam się przejść niedaleko domu.
Podbiegł do mnie jakiś pies, schyliłam się i go pogłaskałam, to cudowne stworzenie należało do moich sąsiadów. Uśmiechnęłam się i poszłam dalej. Spacerowałam sobie tak z jakieś pół godziny. Zobaczyłam w oddali cmentarz, stwierdziłam, że tam pójdę.
Stałam przed bramą. Minęłam ją i rozglądnęłam się dookoła, było strasznie ciemno, na żadnym nagrobku nie palił się znicz.
-Co tu robisz? - usłyszałam znajomy głos i pisnęłam - Ej spokojnie to tylko ja - powiedział cicho Nash.
-Idioto - popchnęłam go - wystraszyłeś mnie, a tak w ogóle to co ty tu robisz? -wyszeptałam.
-Nie wiem - zaśmiał się cicho.
-Śledziłeś mnie? - znowu go popchnęłam.
-Może - wzruszył ramionami.
Odwróciłam się od niego i zaczęłam dalej iść przez straszny cmentarz.
- Nie boisz się?
-Nie mam czego - szłam dalej i się rozglądałam. Nash zaczął podążać za mną.
Szliśmy i nagle zobaczyliśmy jakiegoś starszego pana, chciałam już zawracać, ale Nash złapał mnie za rękę.
- To tylko pan Brown, nie pamiętasz? - szepnął.
-Faktycznie
Usiedliśmy koło starca, a on popatrzył na nas, a potem na nagrobek swojej żony.
-Dobry wieczór - wyszeptał Nash, a ja za nim powtórzyłam.
-Dobry wieczór moi mili - uśmiechnął się lekko.
Posiedzieliśmy chwilę z nim i wyszliśmy z cmentarza. Popatrzyłam na Nash'a.
-Która godzina? - wyszeptałam.
Nash wyjął swój telefon z kieszeni i sprawdził.
-Po pierwszej - uśmiechnął się.
-Muszę już wracać do domu - powiedziałam cicho.
-Podprowadzę cię - objął mnie - wiem, że się boisz - wyszeptał mi do ucha, a po moim całym ciele przeszły mnie dreszcze.
***
Byłam już w swoim łóżku przymknęłam oczy i po chwili zasnęłam.
*
*
*
Czytasz? Zostaw po sobie ślad.
Mam nadzieję, że ten rozdział wam się podobał.
CZYTASZ
Nice to meet you // Nash Grier
Fiksi PenggemarFanfiction o przyjaźni, która przerodziła się w miłość.