"Kopernik (Wawa cz.III)" (rozdział IX)

343 29 8
                                    

Dojechaliśmy pod Centrum Kopernika. Staliśmy na zbiórce. Przez okno pojazdu widziałam chłopaka, który coś czyta. Podniósł notes i okazało się, że to był mój pamiętnik. Nie wiem czego on tam szukał, ale kiedy zobaczyłam, że wychodzi musiałam zareagować.
-Mogę na chwilę wrócić? Zapomniałam jednej rzeczy.
-Tak. Tylko szybko.
-Dobrze.
I ruszyłam w stronę pojazdu. Idąc zahaczyłam o bruneta, chcąc lub nie chcąc. Niech się domyśla.

*PERSPEKTYWA JASIA*
Kiedy dojechaliśmy i wszyscy wysiedli nie mogłem się powstrzymać, gdy zobaczyłem, że dziewczyna znowu zostawiła notes na fotelu. Zobaczyłem coś nowego.
"Zaczęłam go poznawać, ale i tak mu nie ufam. Nie wiem czego. Choć nawet wydaje się być całkiem spoko, ale chyba wolę nie ryzykować."
Nie przejąłem się tym dość mocno, ale kiedy przekręciłem stronę zdziwiłem się. Była tam narysowana dziewczyna z dzisiejszego przedsięwzięcia w tarasach i dopiskiem:
"Wygrałam. Bardzo się ciszę, naszczęście raczej nikt mnie nie poznał, choć to chyba wyjdzie z czasem. Zobaczymy..."
Zacząłem się zastanawiać, ale musiałem już iść, bo na mnie czekali. Po drodze zahaczyła o mnie właścicielka pamiętnika.

Wiem, że on go czyta i pewnie zrobi to następny raz.
Jedyne co mi zostało to dopisać szybko tam coś w tym stylu:
"Wiem, że on to czyta. Ja bym się czuła na jego miejscu dziwnie, znając czyjeś uczucia. Ugh... Martwię się, że wie co myśli, ale może kiedyś ruszy go sumienie, że sięgnął po czyjąś rzecz..."

Wyszłam z autokaru.
-Już. Możemy iść?- zapytała złośliwe Marika.
-Tak.- przewróciłam oczami.

Weszliśmy do budynku, rozdali nam bilety.

Powiedzieli, że o godzinie 18 mamy w tym samym miejscu co teraz stoimy zbiórkę. To znaczy, że mamy trzy godziny czasu wolnego. Dla mnie to za dużo, bo byłam tu z dziesięć razy, ale dla innych to było zdecydowanie za mało.
Po półtorej godzinie chodzenia z Leną I taką dziewczyną...hmmm za którą nikt nie przepada, bo jest inna. Ja jakoś nic do niej nie mam, lubię ją nawet. Czasami denerwuje, ale das się z nią wytrzymać.
Wracając. Zaczęło nam już się nudzić. Doszłyśmy do wielkiej maszyny, robiące ogromne bańki. Weszłam na drugie piętro, bo miałam dmuchać.
Jestem na tyle głupia, że zamiast się trzymać w rękach trzymałam pamiętnik, co było najgorszym moim wyborem.

Dumchałam w to i nagle poczułam, że spada, a za chwilę ktoś mnie złapał. Odwróciłam się.
*PERSPEKTYWA JASIA*
Zobaczyłem ją jak dmucha, chciałem aby się przestraszyła, a nie zrobiła sobie krzywdę. Zobaczyłem jak spada. Nie było ze mną Floriana i nie wiedziałem co zrobić, a sam nie mam dużo siły, ale ją złapałem. Udało mi się, wciągnąłem dziewczynę, a ona się odwróciła.
-Cholera! Czy ty kompletnie zdurniałeś? !
-Nie chciałem ci zrobić krzywdy.
-Ale kurwa, co jakbyś mnie nie złapał?! Najprawdopodobniej nie przeżyłabym tego i co byś wtedy zrobił?!
-No przepraszam.
-Nikogo gorszego chyba w życiu nie poznałam.
Nie była już zdenerwowana. Bardziej smutna.
-Nic ci nie jest?- Już spytałem delikatnie.
-Nie wiem gdzie jest mój pamiętnik.
Była bliska płaczu. Wtedy zobaczyłem, że jest dla niej bardzo ważny.
-Dlaczego tak ci na nim zależy?- złapałem ją za rękę.
-Tam są wszystkie moje wspomnienia i dobre i te złe. Uwielbiam je czytać i pisać, zawsze robienie tej czynności poprawia mi humor.
Chciałem ją przytulić i pocieszyć, ale wolałem się nie narzucać. Nie wiem co by pomyślała. Wtem zobaczyłem jej zeszyt w wodzie z mydłem, z którego robi się bańki. Od razu tam pobiegłam i pociągnąłem ją za sobą.
-Gdzie idziesz?
-Zobaczysz.
Wziąłem jej pamiętnik, a potem poszliśmy do kibla.
-Nie uratujesz już go. Nie staraj się nawet.
-Zepsułe to teraz naprawię tak?
Siedziała rozkojarzona, oparta o umywalkę, a ja suszyłem. Ktoś nam robił zdjęcia, ale starałem się nie zwracać uwagi.
Kartkowałem stronę po stronę i zauważyłem notatkę o tym, że ona wie, iż czytam jej wpisy. Zrobiło mi się głupio. W końcu się udało. Oddałem jej.
-Dziękuję. Chętnie bym cię przytuliła, ale nie wiem czy wypada.
Niestety tego zdania po dziękuję, w sumie nie usłyszałem, chciałem ją poprosić, aby powtórzyła, ale jej już nie było.

Chodziłem tak z pół godziny. Zostało mi już nie wiele czasu, bo wcześniejsze czterdzieści pięć minut suszyłem pamiętnik.

Wróciłam na miejsce zbiórki, hmmm, uznałam, że pójdę jeszcze w jedno miejsce.
Podeszłam tam, ale mnie nie wpuścili, uznali, że jestem za młoda. No kurde ma piętnaście lat, a wejście było od szesnastu. Nagle ktoś złapał mnie z nadgarstek i powiedział, że jestem z nim. To był brunet. Poszliśmy do tunelu strachu. Byłam tam. Wchodzi się do pomieszczenia i trzeba iść po linii, a jak spadnie ci noga to wpadasz w gąbkę, z której trudno się wydostać.
Janek (chyba tak miał na imię) zrzucił mnie i zaczął się śmiać. Również miałam ochotę to zrobić, ale uznałam, że zrobię mu kawał. Udawałam, że coś mi się stało.
-Wszytko w porządku?- zapytał.
Wtedy złapałam go za ręce i pociągnęłam w dół.
Zaczęliśmy się śmiać jak szaleni, aż w końcu, pracownicy nas wyrzucili.
Wróciliśmy idealnie na zbiórkę. Wsiedliśmy do autokaru. Siadłam z tą dziewczyną, z którą chodziłam po Koperniku. Wszyscy patrzyli się na mnie dziwnie, tak jak na chłopaka, w końcu się mnie spytał:
-Wiesz czemu się tak na nas dziwnie patrzął?
-Nie?- odpowiedziałam
Pokazał mi zdjęcie na jakiejś grupie na facebooku, jak on suszy mi pamiętnik, a ja stoję przy nim rozkojarzona. Zaczęłam się śmiać, a on ze mną. Potem pokazał mi komentarze, niektóre były dość nie miłe i mówiły o tym, że pewnie jesteśmy razem, a ja jestem za brzydka na jego dziewczynę. Przeczytałam mu jeden z takich.
-Nie martw się.- powiedział troskliwie.
Po patrzyłam na niego i zaczęłam się śmiać.
-Dlaczego się śmiejesz? Przecież oni ciebie obrazili.
-Ale mam płakać?- powiedziałam uśmiechnięta- Przecież to zwykli hejterzy, a poza tym wiem, matka natura pięknością mnie nie obdarzyła, więc to nawet nie miało mnie jak zranić.
Uśmiechnął się. Przy niektórych komentarzach umierałam ze śmiechu. Najlepsze były domysły, czy ja jestem w męskiej toalecie, czy on w damskiej.
Niestety skończyło się to kiedy dojechaliśmy do teatru. Nie mogłam doczekać się spektaklu, gdyż jest w nim moja ulubiona piosenka, która nie jest ani rockowa ani metalowa. Tak, wiem. Może i dziwnie to brzmi, że idę do teatru tylko dla jednej piosenki, ale chciałam usłyszeć jej inne wykonanie, a nie moje.

Sytuacja się skomplikowała|JDABROWSKYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz