Rozdz 6 Zmęczenie Czy Zakochanie?

125 4 4
                                    


POV JOE
Udało mi się dobiec do jakiegoś starego składowiska pociągów. Ciężko dyszałem. Słyszałem za sobą pogoń. No świetnie.
Schowałem się w jednym z starych pociągów pasażerskich. Wszedłem przez zbitą szybę. Ostrożnie i cicho usiadłem na podłodze wsłuchując się w ich kroki.
" No dalej idźcie sobie". Nagły trzask nad głową i prawie krzyknąłem . Ktoś był na dachu pociągu. Zaczęli po nim skakać.
- No pokaż się chłopaku! Tchórz cie obleciał?! - Słyszałem ich. Niby jak ja mam uciec?! Zacząłem na czworaka przemierzać pociąg. Może uda mi się uciec... Jakbym wiedział w którą stronę! Udało mi się dojść do drzwi. Nieco je uchyliłem. Powoli wyszedłem z wagonu. Droga prosta... Jednakże czy dam radę uciec? No... Będzie trudno, ale nie mogę tu zostać na wieki. Zacząłem biec przed siebie. Słyszałem pościg za sobą. Tak... Tego można było się spodziewać. Wbiegłem do jakiegoś tunelu. Nasz bieg odbijał się echem. Dobiegłem do jakiegoś rozwidlenia i pobiegłem na prawo. Dobiegłem w końcu do jakiś drzwi wchodząc przez nie. Zamknąłem je za sobą osuwając się na ziemię. Słuchałem co się dzieje po drugiej stronie. Zwolnili. Widać nasłuchiwali gdzie jestem. Ja sam nie wiedziałem gdzie wbiegłem. W końcu gdy dźwięk kroków się oddalił powoli wspiąłem się po drabinie. Gdy dotarłem na jej szczyt odsunąłem właz.... Gdzie ja byłem? Wyglądało to na jakąś szatnie. Trzeba jakoś wyjść z stąd.
Po parunastu minutach w końcu znalazłem wyjście. Gdy wyszedłem ma miasto muszę przyznać jedno... Zgubiłem się. No gorzej być nie mogło. Zacząłem się rozglądać, ale żaden budynek nie był mo znajomy. Ehh poprostu ustawie GPS na telefonie i wrócę do domu.

Na szczęście telefon mnie nie zawiódł i byłem w domu tak z godzinę później. Kolejny fart jaki mnie spotkał to tako, że ojca nie było więc z wielką ulgą padłem na swoje łóżko zasypiając.

𓆉︎SKIP TIME𓆉︎

Nastał poniedziałek. Tak mi się nie chciało wstawać do szkoły, ale niestety musiałem. Szedłem zaspany przed siebie. Ehh dziś jeszcze trening. Gdyby nie nagłe mnie pociągnięcie do tyłu wpadłbym na słup. Zdezorientowany spojrzałem na Davida
- A ty poduszki zapomniałeś ? - zażartował
- Daj spokój. Jestem śpiący...
- Właśnie widzę. Wpadłbyś na słup śpiący królewiczu. W ogóle jak tam jazda na rolkach? - spytał gdy poszliśmy dalej
- Nie ciekawie. Tamci jej kumple się na mnie wkurzyli.... Noi przez małą ucieczkę zgubiłem się w mieście
- Oj chłopie. Oni cie serio znienawidzili. I co zamierzasz?
- Jeśli znów będą chcieli mnie zaczepić odpowiem tym samym. Nie dam się tak traktować to chyba jasne?
- No tak... Tylko tylu na Ciebie jednego....
- Dam radę. Wiesz dobrze, że ja nie dam sobie w kasze dmuchać
-Tym bardziej jak jesteś śpiący i....ubrałeś buty na opak?
Spojrzałem na swoje buty. Tak.... Prawy but na lewą nogę
- Zamknij się - fuknąłem siadając na jakimś schodku i przebierając buty
- A może się poprostu przyznasz, że to nie przez niewyspanie jesteś taki rozkojarzony tylko, że w sobotę pewna gwiazda zawróciła ci w głowie?
- Co? Daj spokój. Pojeździliśmy i tyle. Nic się między nami nie wydarzyło szczególnego
- Yhym. Tak jasne. Mnie nie oszukasz Joe. Wiem podświadomie, że ona ci wpadła w oko
- Co ty tam wiesz? Nic nie wiesz - wstałem- ona mi się nie podoba...
- Zaprzeczasz, a to najlepszy dowód - uśmiechnął się do mnie zadziornie i poszedł dalej. Rany ten głupek tak mnie czasem wkurza. Powoli poszedłem za nim.  Czy ha się w niej zakochałem? Nie... To niemożliwe. Jesteśmy zupełnie z innych środowisk. Nie mam u niej szans, a tym bardziej ona u mnie. Ehh co to w ogóle David opowiada?! Owszem dobrze mi się z nią ćwiczyło..., ale to tylko tyle.

Niedługo potem doszedłem do akademii. Nieco spóźniony, ale niezbyt się tym przejmowałem. Czemu? Nie wiem.
Od razu poszedłem na trening. Teraz mi się przypomniało zadanie Reya. Gdy się przebrałem w szatni jakoś czułem dziwną pustkę. Wyszedłem. Idąc korytarzem za rogiem zobaczyłem kogoś w bluzie z kapturem. Nikt nie ma tu wstępu oprócz zawodników
- Kim jesteś i co tu robisz? - na moje pytanie osoba zdjęła kaptur. Mi prawie szczęka opadła. Co?! - a ty......co tu robisz?

Przez rolki do piłki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz