Rozdz 4 David i Camila? No bez jaj

168 6 9
                                    

POV CAMILA
Wczorajszy dzień był mega. Teraz właśnie jadę autobusem do szkoły.
- Widzę, że poranny ptaszek - powiedział nagle jakiś głos. Podniosłam wzrok z nad telefonu
- Cześć Joe. Siadaj - odsunęłam się pod okno ,aby mógł usiąść
- Hejka. Dzięki. Co masz na pierwszej ?
- Chemie
- Ajaj z tą panią wulkan?- spytał
- Tak. Ona jest straszna
- Wiem to . Na szczęście w 3 klasie być może nie będziesz z nią miała. Znaczy ja z nią nie mam
- Obym nie miała. Wciąż próbuje dojść do tego jaki eksperyment wykonywałam , że mam takie włosy- na to stwierdzenie mój kuzyn parsknął śmiechem
- Wciąż? Myślałem, że dała sobie spokój
- Też miałam taką nadzieję.
Na następnym przystanku wsiadł chłopak z przepaską na oko. Znałam go z drużyny kuzyna
- Gdyby nie moja wiedza o waszym pokrewieństwie to bym stwierdził, że jesteście parą- David stanął przy naszych miejscach trzymając się poręczy
- Gdzie zbubiłeś Juda?- spytał Joe
- Dziś go nie będzie na treningu. Coś mu wypadło- odparł przybyły spoglądając na mnie - stres na początku 2 klasy ?
- Malutki- odpowiedziałam. Bardzo dobrze czułam się w towarzystwie przyjaciół kuzyna. Czułam przy nich bezpieczeństwo i czasem zrozumienie
- Przecież widzę, że nie mały- Samorfd zaczął się ze mną droczyć

POV JOE
Przysłuchiwałem się ich rozmowy , a z czasem Camila zaciskała dłoń na mojej ręce. Widziałem u niej podekscytowanie , ale i mały lęk. Wtedy dopiero zobaczyłem jak z czasem zerka na przód autobusu gdzie siedziały jakieś dziewczyny w towarzystwie pewnego nastolatka. Bała się ich ? A może to jest ten o , którego względy ubiegała?
- Może przyjdź do nas na trening?- zaproponowałem nagle przerywając im jakże fascynującą rozmowę o cukierkach
- Moge?- zdziwiła się . No nic dziwnego skoro nikt nie ma prawa wchodzić na nasze treningi
- Pewnie. Czemu nie ?
- Niewiadomo czy trener się zgodzi- wtrącił David
- Chyba może zrobić wyjątek . Camila nie jest jakaś psyhofanką tylko moją kuzynką.
- Znasz Reya. Nikt nie wie co mu tam w głowie siedzi.
- Wysiądziemy teraz?- zapytała kuzynka co obu nas zdziwiło
- Ale jeszcze daleko....- zaczął David
- Jasne- posłałem przyjacielowi zirytowane spojrzenie i wstałem. Czekając, aż Camila sprawdzi czy ma cały plecak zapięty szepnąłem Samorfdowi na ucho - obejrzyj się i połącz puzzle .
Gdy dziewczyna wstała,  całą trójką podeszliśmy do środkowych drzwi. Co jak co , ale nie pozwole , aby mojej kuzynce działo się strasznego.
Tamte nastolatki również wstały
- Naprawdę się nimi przejmujesz?- spytałem
- Nie wiem o co ci chodzi.....- założyła zielony kosmyk za ucho
- To pewne , że nie myśli o tamtych drugoklasistach tylko wstydzi się pokazywać ze swoim chłopakiem.
Na stwierdzenie Davida oboje na niego spojrzeliśmy tym samym spojrzeniem mówiącym "że co ?".
- Eee David...- zacząłem
- Nie powiedziała ci ?- zagadnął głośno przyciągając do siebie ramieniem Camile i składając na jej czubku głowy pocałunek. Dopiero teraz zobaczyłem ten jego uśmiech. To był jego plan żeby tamte dzieciaki pozazdrościły Camili. Cóż widać musiałem w to brnąć , ale niestety moja kuzynka nic nie zrozumiała i zalała się rumieńcem.
- Ah no tak. Wspominała- powiedziałem- myślałem , że to tylko wygłupy
- A widzisz drogi kolego, jednak prawda.
Dopiero gdy autobus stanął Camila zrozumiała i wysiedliśmy na przystanek.

POV ALIS
Szłam pewna siebie chodnikiem do szkoły. Wczorajszy dzień był super. Dowiedziałam się, że mają w sobotę skończyć tor przy szkole więc jeszcze tylko dziś lekcje i mogę już jutro tam pojeździć. Ah sobota . Jutro weekend.
- Alis zaczekaj - usłyszałam znajomy głos. Stanęłam i spojrzałam na Saimona biegnącego w moim kierunku.
- Czego chcesz?- spytałam gdy tylko dobiegł
- Co tak niegrzecznie? Przepraszam za tamto moje zachowanie. Niepowinienem tak traktować tamtego typka z tego powodu, że jest piłkarzem. Jestem wściekły na przeszłość i chce cie chronić. Nie powinienem też cie popychać. Instynkt obronny we mnie wstąpił. Proszę cie Alis wybacz mi - patrzył na mnie z nadzieją
- No nie wiem Saimon...
- Alis błagam cie o przebaczenie. Obiecuję, że już nie będę zaprzątać sobie nim głowy- ujął moje oboe dłonie w swoje ręce patrząc mi prosto w oczy
- Dobrze . Wybaczam ci , ale jeśli znów zaatakujesz jego lub jego kumpli nie odezwę się do ciebie do naszego ślubu- teraz się zorientowałam co ostanie powiedziałam
- Obiecuje. Dzięki Alis - pocałował mnie w policzek z wielką radością w oczach- czyli wciąż jestem wybrankiem twojego serca?
- Nie powiedziałam czy to wspólny ślub- tak. Od zawsze z Saimonem jestem blisko, raz nawet powiedziałam, że chciałabym się z nim ożenić, ale to było 2 lata temu.
- O ty jedna- poczochrał moje włosy i wystawił ramie- ruszajmy do szkoły
- Z przyjemnością- zachaczyłam swoim jego ramie i razem poszliśmy w kierunku szkoły.

Przez rolki do piłki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz