Rozdz 9 Pułapka

100 5 3
                                    

POV Alis
Ahh odłożyłam telefon na bok. Było cudownie. Ten bal będzie super. Wiem to. Oby tylko Saimon i jego chora zazdrość nie przeszkodziła w tym szczęściu.

𓆉︎SKIP TIME𓆉︎

POV Saimon
Nastał wtorek. Niestety Alis nawet ode mnie nie odbierała. Ehh ten koleś napewno jej namieszał w głowie. Całą noc obmyślałem plan. I wymyśliłem. Jest genialny. Niech my tylko dorwiemy tego cwaniaczka. Muszę chłopakom jeszcze objaśnić co i jak.
Szedłem chodnikiem.  Po pewnym czasie dotarłem do szkoły. Od razu omówiłem chłopakom plan. Ten gość pożałuje, że zaczepił naszą Alis. I to już niedługo.

POV JOE
Zatkałem uszy. Miałem dość. David ma zmianę z moją kuzynką wypytywali mnie co czy między mną, a Alis coś jest, czy już mamy wspólne tematy, w jaki sposób zabiorę ją na bal... Ehh i inne głupie pytania, których przestałem słuchać gdy tylko zatkałem uszy. Stanąłem w końcu patrząc na nich i opuszczając ręce
- Co wy nagle tacy ciekawscy?! - zirytowałem się.
- Ej no weź! Czemu nie chcesz odpowiedzieć na którekolwiek pytanie? - zagadnął David proszącym tonem
- Bo nie muszę. Dajcie już mi z tym spokój.
- Boisz się poprostu. Przyznaj to. Wielki Joe King boi się odpowiedzieć na pytania odnośnie swojej przyszłej dziewczyny - wtrąciła Camila
- Po pierwsze nie boję się, a po drugie ona nie jest i nie będzie moją dziewczyną
-Ktoś tu stara się uciec przed prawdą o przyszłości - wymamrotał David
- Jakiej przyszłości. Wy sobie ubzduraliście, że ja i ona to będziemy razem..., a tak przecież kurde nie będzie!
- Ehh, ale ty pesymista. A na walentynki to komu dasz...
- David zamknij się już- warknąłem i poszedłem dalej. Jakbym wybrał autobus nie miałbym za bardzo pola do manewru. Gdzie uciec. Ehh, ale oni uparci.

POV David
Patrzyłem jak odchodzi. On jeszcze ją pocałuje i to ja do tego doprowadzę. A końcu bal już za dwa dni. Ahh ich dwójka na środku sali i nagły pocałunek i wszystkie oczy skierowane na nich. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos. Spojrzałem na Camile. Była nieco roześmiana
-A tobie co? - spytałem
- Bardzo ładna latarnia David, ale ludzie, którzy nas mijają myślą, że się w niej zabujałeś. Patrzyłeś na nią z takim uśmiechem i pożądaniem...
- Haha. Bardzo śmieszne. Poprostu... Nie ważne. Chodź do szkoły - speszony podszedłem chodnikiem. Muszę czasem panować nad swoją wyobraźnią.

POV Alis
Jechałam na rolkach do szkoły. Był piękny dzień. Nikogo przede mną. Idealnie. Zamknęłam oczy kręcąc piruety. Na kogoś wpadłam... Może ta osoba tak szybko szła, że wyszła zza rogu... Otworzyłam oczy... To on.
- Hej.. - przywitałam się niepewnie
- Cześć - postawił mnie na w miarę równych nogach - Lepiej jeździj z otwartymi oczami
- Następnym razem będę mój rycerzu - Zaśmiałam się. Widziałam u niego zdziwienie, no cóż nie spodziewał się takich słów ode mnie
- Rycerzu...?
- No tak. Znów mnie złapałeś
On zamilkł. Nagle prawie na mnie wpadł. Ale zanim się przewróciliśmy on złapał mnie w talii i przy okazji równowagę. Ja byłam nad chodnikiem bo wpadając na mnie ja prawie wylądowałam na ziemi. Patrzyłam mu w oczy, a po chwili usłyszeliśmy westchnięcie. Postawił mnie na równych nogach i oboje spojrzeliśmy na właściciela westchnięcia.

POV JOE
Zobaczyłem Davida
- Odbiło ci? A jakbym ja albo ona rozbiła głowę o chodnik?!
- Oj jeny jaki ty wrażliwy. Chciałem żebyście się pocałowali i tyle - wywrócił okiem
- Pocałowali? Coś ty wymyślił?! - warknąłem na niego. Czy on jest poważny?! Gdyby nie mój refleks ona mogłaby rozbić głowę o chodnik.
-Nie powinieneś tak robić - wtrąciła Alis - nawet dla żartów. To było niebezpieczne. Proszę żebyś nie robił tak więcej. Mi oraz twojemu przyjacielowi mogła stać się krzywda
- No... Tak. Przepraszam. Nie zrobię tak więcej - ale... Jak... Co?! Mnie nie słucha, a ją przeprasza za takie coś?! To jakieś żarty?!
Uśmiechnęła się do naszej dwójki i pojechała dalej
- David......Nie potrzebuje pomocy z miłością! Jak jeszcze raz spróbujesz sytuację taką, abym się z nią pocałował to pożałujesz - zagroziłem
- No przestań. Nie widzisz jak do siebie pasujecie? Ale dobra. Nie będę powodował niebezpiecznych sytuacji - wyminął mnie i poszedł dalej

POV David
Oczywiście, że nie będę ryzykować ich zdrowiem...., ale nie powiedziałem, że nie będę powoda sytuacji, które ich do siebie zbliżą

POV Camila
Ehh David gdzieś pognał z 4 minuty temu. Trudno. Sama sobie kupię paczkę chipsów.

𓆉︎SKIP TIME𓆉︎

POV Saimon
Minęły lekcje. Akurat zaczęło się od chmurzyć. Ja z chłopakami czekałem pod Akademią Królewską na tego debila. Nawet nie wie co go zaraz spotka.
W końcu uczniowie zaczęli wychodzić ze szkoły. Czekaliśmy tu chyba z 2 godziny. Nareszcie. Nasz cel także wyszedł. Musimy go gdzieś zaciągnąć , aby nie było świadków.
Rozdzieliliśmy się. Ja zacząłem za nim iść. Akurat weszliśmy na pustą uliczkę. Ja przyśpieszyłem i złapałem go zatykając mu usta i zaciągając do zaułka. Szarpał się. Muszę przyznać jest silny. Jednakże ten cios powinien go trochę uspokoić. Gdy moi przyjaciele podeszli. Jeden z nich od razu uderzył tego ćwoka w brzuch z pięści, bardzo mocno tak, że go puściłem i padł na kolana trzymając się za obolałe miejsce. Wyciągnąłem scyzoryk i podniosłem jego podbródek nim
- Nie zadzieraj z nami i odczep się od naszej Alis piłkarzyku - syknąłem przez zaciśnięte zęby i uderzyłem go pięścią w bok głowy. Padł na bok więc zaczęliśmy go kopać. Chciał się bronić, ale my mu nie odpuścimy. Przerwaliśmy słysząc kogoś krzyk. Po świetle odbijającym się po ścianach mogłem tylko się domyślać
- Spadamy- zaczęliśmy uciekać. Z policją nie ma żartów.

POV JOE
Jęknąłem przez ból. Ktoś kucnął obok mnie.
- Już dobrze - powiedziała ta osoba pomagając mi wstać - znasz ich?
- Tak..., ale to nie ważne - wymamrotałem
- Ważne. Zbili cie . Zabiorę cie do twojego domu
Zaprowadził mnie do radiowozu i pojechaliśmy. Podałem adres. Teraz rozpoznałem tego gościa. On jest jakimś detektywem co pomaga drużynie Raimona czasem.
- Dziękuję za pomoc - powiedziałem patrząc przez szybę
- Nie ma za co-odparł tylko. Zawiózł mnie do domu. Tata nawet zbyt się nie przejął gdy ten mężczyzna co mnie uratował opowiedział mu, że mnie zbili.
Poszedłem do swojego pokoju. Nadal boli mnie brzuch... Ehh w co ja się wpakowałem?! Oni bronią w ten sposób Alis, ale przed czym? A raczej przed kim? Przede mną? Przecież ja jej krzywdy nie zrobię.

Przez rolki do piłki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz