🔒5🔒

24 2 0
                                    

POV: SOL-I

Otworzyłam oczy a tam ujrzałam Jacka leżącego na mojej nodze i trzymającego mnie za rękę. Ciekawe ile godzin jest tutaj już...

W tym właśnie momencie do sali weszła lekarka która prawdopodobnie przyszła skontrolować mój stan.

- Widzę że juz się pani obudziła. Wszystko w porządku? Nic panią nie boli? - Zapytała uprzejmie lekarka.

- Nie, jest wszystko w porządku. - Odparłam na jej pytanie.

- Widzę że pani chłopak zasnął. Siedział tu od czasu jak panią przywieźli ratownicy, czyli jakieś dobre piętnaście godzin.

Ile? Dlaczego on nie poszedł do domu? W sensie ja wiem ze się martwił i wogule ale piętnaście godzin? Czyżby to nie przesada?!

Zaraz po tym jak lekarka wyszła z sali, Jack się obudził. Pierwsze co gdy zobaczył że nie jestem już w śpiączce to mnie przytulił.

- Sol-i ty żyjesz. Tak bardzo się martwiłem. - Powiedział.

- Ja też się cieszę. Jednak wolałbym żebyś poszedł do domu odpocząć ten dzień musial byc dla ciebie męczący.

- Nie jest wszystko w porządku. Naprawdę nic mi nie jest. Posiedzę tu z tobą abyś nie była sama. - Odparł.

- Jack lekarka powiedziala mi że jesteś tu od czasu kiedy mnie przywieźli czyli piętnaście godzin. Proszę Idź odpocząć do domu.

- Skoro nalegasz. Ale poradzisz sobie? - Zapytał trzymając za klamkę dzwi.

- Tak Idź już. - Nie chciałam żeby przeze mnie zaniedbywał swoje zdrowie. Wystarczy że jedno z nas już było w szpitalu.

***
Na zajutrz rano dzwi do mojej sali się uchyliły, a w progu stanął Jack bo któż by inny. Jednak wyglądał inaczej niż zwykle. Ten elegancki strój. Zastanawiało mnie coś szedł na randkę? Czy może miał jakąś pracę dorywcza w biurze?

- Jack a czemu ty jesteś ubrany tak jak byś szedł na randkę? - Stwierdziłam że go zapytam. W końcu to mój przyjaciel więc raczej staramy się mówić sobie o wszystkim co nas spotka.

- Nie nie idę. Nie miałem pomysłu co ubrać. Więc postawiłem na garnitur. - Aha...

W tym momencie coś mi się przypomniało. Non stop w głowie słyszałam ten sam głos, słowa, a nawet w wyobraźni widziałam ten pokój... To było dziwne....

Po dłuższym namyśle wszystko sobie przypomniałam. Nawet widziałam w wyobraźni twarz osoby która wypowiedziała te słowa.

- Jack! - Krzyknęłam.

- Czego krzyczysz? - A w niego co dzisiaj wstąpiło?

- Już wszystko pamiętam. - Odparłam.

- Co yakiego?

- Te słowa ten głos ta wyobraznia... wszystko wskazuje na ciebie. To ty! To ty wtedy gdy byłam w śpiączce powiedziałes że mnie kochasz prawda? - Na milion procent to był on.

- Pamiętasz to wszystko? - Zapytał zdenerwowany.

- Tak. To ty prawda? - Zapytałam ponownie.

- Tak to ja. Ale nie mówiłem Ci tego nigdy bo i tak wiem że nic z tego nie będzie. Powiedziałem Ci to wtedy tylko dlatego że myślałem że to będzie ostatni moment kiedy mogę to powiedzieć. Ale nie robię sobie żadnych nadzieji. - Powiedział. Zabrzmiało to bardzo smutnie. Dlatego na pocieszenie dałam mu buziaka w policzek.

- Rzeczywiście nie zamierzam być w żadnym w związku. Jednak może kiedyś zmienię zdanie i powiem ze jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem. - W tamtym momencie nie wiedziałam jeszcze ze ta chwila nadejdzie szybciej niż się tego spodziewałam.

***
Minął tydzień a ja mogłam już wychodzić. Codziennie przychodził do mnie Jack. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy godzinami. Aktualnie teraz na niego czekałam. Miał mnie odebrać z szpitala. Jednak to nie był jego koniec, co jakiś czas musiałam jeszcze chodzić na kontrolę i zmienianie opatrunkow.

Wyszłam ze szpitala wieczorem było ciemno. Dlatego Jack postanowił mnie odebrać.

Gdy wracaliśmy wąska alejka do domu nagle usłyszałam dźwięk myszy. Szybko wskoczyłam na Jacka. Panicznie się ich bałam.

Gdy sobie poszla ja i Jack tak staliśmy wpatrzeni w swoje oczy. Wtedy właśnie uświadomiłam sobie ze chyba jest on dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem. Nie wiem w którym momencie doszło do tego ale nasze wargi się z sobą zetknęły. Aż w końcu nasze usta się złączyły i doszło do namiętnego pocałunku...

- Jack ja... - Nie dał mi dojść do słowa. To było silniejsze od nas. Nasze usta znowu się złączyły. A nasze spojówki były wpatrzone w siebie.

Gdy trochę emocje opadały wtedy mogłam mu powiedzieć to co chciałam.

- Wiesz chyba jednak jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem.

LOVE or HATE [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz