2. początek dobrego love story

1.5K 43 1
                                    

Gdy Max odszedł Cornelia jeszcze chwilę stała w ciemnym zaułku, aż się otrząsnęła i postanowiła posłuchać się jego rady.

Nasunęła czapkę z daszkiem jak najbardziej na czoło, maseczkę podciągnęła pod same oczy i wyruszyła w stronę kilku kierowców wśród których dostrzegła Pierre'a. Jednak po drodze ktoś inny przykuł jej uwagę.

- Chili! - krzyknęła w jego stronę mimo, że stał tylko parę metrów od niej.

Carlos akurat rozmawiał z jakimś kierowcą McLaren'a ale gdy tyko usłyszał znajomy głoś odwrócił się w jej stronę.

- Corcia! - podbiegł do niej i zamknął w szczelnym przytulasie. - Zmieniłaś się mi amiga!

- Lo sé, lo he escuchado esto por un par de personas en Mercedes hoy. [tak wiem, słyszałam to już dzisiaj od paru osób w Mercedesie] - odpowiedziała płynnym hiszpańskim.

- Oooo... Ciągle coś tam umiesz niña.

- O chłopie, miałam kiedy ćwiczyć... Jak się kiedyś złapiemy na jakąś kawę czy co, to ci opowiem jak to u mnie było.

- Mam taką nadzieję. W ogóle co ty tu robisz, parę dobrych lat cię nie było.

- To też jest temat na dłuższą rozmowę - Cora, powiedziała wymijająco. - U ciebie widzę, też sie sporo pozmieniało - dodała znacząco patrząc na jego czerwony kombinezon.

- No jak widzisz, ale może nie poruszaj przy nim tego tematu - wskazał głową na stojącego parę kroków od nich kolegę z którym wcześniej rozmawiał. Gdy Cora na niego szybko spojrzała wydał jej się znajomy.

- Okej, kiedyś mi wyjaśnisz, a teraz - spojrzała w stronę kierowcy z którym miała do pogadania - wybacz, ale nie tylko z tobą nie miałam, żadnego kontaktu i chcę porozmawiać z Pierre'm.

- Oj tak, zdecydowanie powinniście porozmawiać. Nie chcę nic mówić, ale nie zdziwiłbym się gdyby nie chciał z tobą rozmawiać.

- Wiem - westchnęła. - Powinnam była być przy nim, w końcu to nie tylko mój przyjaciel umarł - Cora czuła, że zaraz nie wytrzyma i się popłacze. - Przecież, ja się zachowałam wobec niego okropnie - nie wytrzymała i zaczęła płakać. Carlos jako dobry człowiek przyciągnął ją do siebie i pozwolił wypłakać w ramię, dyskretnie przywołując gestem ręki Pierre'a. Gdy Cora kątem oka zobaczyła nadchodzącego francuza, oderwała się od Sainz'a i otarła łzy z oczu.

- Pierre, możesz się zając Corą? - powiedział Carlos w stronę zszokowanego francuza. W tym momencie dziewczyna czuła się jak małe dziecko potrzebujące opieki, którym de facto była.

- Chodź, nie będziemy rozmawiać w miejscu w którym jest tyle kamer - francuz objął ramieniem dziewczynę i poprowadził w głąb garażu AlphaTauri. - Coruś, co się stało? - zapytał gdy siedzieli na kanapie w zajmowanym przez niego małym pokoiku.

- Nic takiego, po prostu natłok wspomnień i... i zdałam sobie sprawę z tego jak okropnie ciebie potraktowałam - ukryła twarz w dłoniach. - Zresztą nie tylko ciebie. Ja potraktowałam wszystkich moich formułowych przyjaciół źle, po prostu ucinając kontakt - teraz to już rozpłakała się na dobre.

Pierre podał jej pudełko chusteczek i przytulił do siebie czule.

- Cora posłuchaj - złapał ją za obie ręce gdy już się uspokoiła. - Nie wiem od czego zacząć, więc zacznę od tego: cieszę się, że cię widzę i jestem z ciebie naprawdę bardzo dumny. I może faktycznie na początku byłem trochę zły o to, że urwałaś kontakt, ale z perspektywy czasu sądzę, że dobrze zrobiłaś. Gdybyś jeździła na wyścigi, na pewno brakowałoby ci go jeszcze bardziej, chciałaś się odciąć od tego świata a ja to w pełni rozumiem. Domyślał się też, że zadręczasz się tym, że się mogliśmy o ciebie martwić - dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. - Ale Lewis relacjonował nam co u ciebie i zapewniam, że połowa padoku oddychała z ulgą na wiadomość o tym, że żyjesz i masz się nie najgorzej.

One day | Lando NorrisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz