24. Kwa! Kwa!

931 42 7
                                    

Przepraszam, przepraszam, przepraszam, że rozdział tak późno ale pisanie szło mi tak opornie, ze szkoda gadać. Rozdział niewybitny, ale potrzebowałam przejściowego, więc oto jest. Myślę, że kolejny rozdział pojawi się szybciej niż za kolejne trzy miesiące i będzie przynajmniej pięc razy ciekawszy. 

︵‿︵‿୨♡୧‿︵‿︵

Cora stała w kuchni smażąc pancake'i na śniadanie. Całą noc nie spała dobrze, a gdy obudziła się przed ósmą zdecydowała nie wracać do snu, a zamiast tego wzięła orzeźwiający prysznic i zabrała się za robienie śniadania.

Do kuchni wynajętej willi wszedł niezauważenie Lando, który przestraszył swoją dziewczynę kładąc jej dłonie na biodrach. Cornelia pisnęła najpierw ze strachu, potem spojrzała na niego z mordem w oczach, a ostatecznie pocałowała go w policzek.

- Jak chcesz biegać to wychodź teraz, a zdążysz na pancake'i. - Powiedziała, gdy zauważyła jego sportowy ubiór i wzięła jego bidon aby napełnić go wodą.

- Poczekasz na mnie? - spytał po tym jak przyjął od niej bidon do ręki, a drugą oplótł wokół jej szyi.

- Jeśli wracając kupisz canneloni. Dzisiaj nasz dyżur obiadowy. - Zainspirowana daniem, które jedli parę tygodni temu u Maddie, Cora stwierdziła, że świetnym pomysłem będzie zrobić właśnie ten rodzaj włoskiego makaronu gdy wypadł ich dyżur obiadowy podczas rodzinnych wakacji, które de facto były niespodzianką od ich rodzin.

Mama Lando w konspiracji z mamą Cory sprawiły swoim dzieciom miłe zaskoczenie oznajmiając, że całymi rodzinami wybierają się na tygodniowy wyjazd nad jezioro Como we Włoszech. Oboje byli bardzo wdzięczni swoim rodzicom, za organizację tego wypoczynku, który bez dwóch zdań był im potrzebny.

- Co mam kupić?

- Makaron. - Wytłumaczyła rozbawiona Cora widząc zdezorientowanie swojego chłopaka.

- Ale jaki?

- No canneloni, tak sie nazywa ten rodzaj makaronu, głuptasie, wyślę ci zdjęcie - Cornelia cmoknęła kierowcę w policzek i odwróciła się z powrotem do kuchenki.

Gdy Lando wrócił na stole podana była spora ilość jedzenia, a Cora dosmażała jeszcze pancakei specjalnie dla niego.

Większość ich rodzin zebrała się już przy stole, zajadając się pancake'ami Cornelii ze świeżymi owocami. Lando podszedł do swojej dziewczyny i objął ją jedną ręką w pasie dając buziaka w policzek. Cora tylko się uśmiechnęła i wyjęła wcześniej zrobiony koktajl. Lando przyjął go, jednak od razu odstawił go na blat i płynnie obrócił dziewczynę do siebie. Jedną ręką objął ją wokół szyi a otoczył jej talię.

- Idź coś zjeść, ja dokończę - powiedział i pocałował ją delikatnie.

- Chyba boję się zostawić kuchnię pod twoim nadzorem - Cornelia uśmiechnęła sie zadziornie. Lando tylko pokręcił głową i popchnął ją w stronę stołu do którego ostatecznie usiadła.

- Hej wszystkim - przywitałą sie przywołując na twarz uśmiech. - Wszystko smakuje?

- Mhm - Lisa przytaknęła z pełnymi ustami.

- Bardzo miło, że przygotowałaś śniadanie - mama Lando uśmiechnęła się do niej przyjaźnie.

- To nic takiego, po prostu wcześnie wstałam.

- I tak doceniam, że pomyślałaś o innych.

- Już jej tak nie słódź, mamo - powiedział rozbawiony Lando gdy podszedł do stołu ze świeżo zdjętymi z patelni pancakeami. Postawił talerz na stole i zajął miejsce obok Cory. - Jak się zajmuje dziewięćdziesiąt dziewięć procent łóżka to się można wyspać - stwierdził ze złośliwym uśmieszkiem.

One day | Lando NorrisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz