Obudził mnie ból głowy. Niby nic nowego, ale było mi ciepło i miękko, a to są odczucia, których nie zaznałem do jakiegoś czasu. Do moich uszu dotarł też zapętlony, pikający dźwięk, co na prawdę nie pomagało mi w pozbieraniu myśli.
Poruszyłem ręką i momentalnie ciepłe palce mocniej zacisnęły się na mojej dłoni.
- Naturo, słyszysz mnie? - ten głos rozpoznałby wszędzie. Jest może trochę głębszy i szorstki, ale z niczym nie da się go pomylić. A wiec to znowu sen. To wiele wyjaśnia. Z pod moich zamkniętych powiek uciekła zdradliwa łza. Nawet nie wiedziałem, że jeszcze wiem jak się to robi, ale to ciepło, ten dotyk wydaje się taki prawdziwy... - Naru dlaczego płaczesz? Bardzo Cię boli? Proszę otwórz oczy i powiedz coś. Zaraz zawołam lekarza, tylko proszę, popatrz na mnie - ciepło jego palców przeniosło się na mój policzek, a ja załkałem. Wiedziałem, że tylko sam siebie ranię, bo kiedy się obudzę, to rzeczywistość mnie zmiażdży, ale jak zawsze, rozsądek przegrał z instynktem, który pchał mnie w stronę autodestrukcji.
Powoli otworzyłem oczy, próbując zorientować się w otoczeniu, które mocno odbiegało od moich zwyczajowych wizji. Ściany były białe, łóżko, na którym leżałem dziwne, a dookoła stały różne maszyny, podłączone do mojego ciała kabelkami i rurkami. Szpital. Spojrzałem w lewo i zatonąłem w tej cudownej czerni. Z jakiegoś powodu to zawsze jego spotykam w moich snach. Nie rodziców. Nie Jirajię. Nie Hinatę. Tylko właśnie Sasuke. Uśmiechnąłem się kącikiem ust. Od razu poczułem pieczenie na policzku, ale i tak postanowiłem się odezwać.
- Draniu, wyglądasz jak gówno - najpierw był zszokowany, a później krótko parsknął i zbliżył nasze czoła.
- Ostatnio słyszę to zbyt często. Ale nawet nie umywam się do Twojego poziomu, Młotku - nie zwariowałem chyba tylko dzięki tym rozmowom w krótkich momentach nieświadomości. Pozwoliły mi zachować resztki zdrowego rozsądku i poczuć więź z kimś z poza tego koszmaru - Pójdę zawołać lekarza, poczekaj - zaczął się odsuwać, a ja poczułem irracjonalny lęk.
- Nie odchodź, nie wiem kiedy się obudzę - szepnąłem i próbowałem złapać go za brzeg czarnej koszulki, ale te głupie rurki i przewody nie ułatwiały zadania. Spojrzał na mnie zaskoczony, może nieco zmieszany. Trochę to dziwne, ale kogo to obchodzi? Jeżeli zaraz mam obudzić się w tej klatce, to każda sekunda normalności znaczy tak wiele.
- Naru... - szepnął i głośno przełknął ślinę. Takiego go jeszcze nigdy nie widziałem - Musimy porozmawiać - usiadł na krześle obok łóżka i patrzył w swoje ręce.
- O czym? - próbowałem nadać swojemu głosowi lekkości, ale chyba nie wyszło.
- Ja... - zaciął się, wziął oddech i kontynuował już pewniej - To wszystko moja wina. Wszystko. Zrozumiem, jeżeli już nigdy nie będziesz chciał mnie widzieć. Ale chciałem Ci to powiedzieć - podniósł na mnie spojrzenie, a w jego oczach widać było nieskończony ból i smutek - Przepraszam, tak bardzo mi przykro Naru - po tych słowach wybiegł z sali, a ja kompletnie nie wiedziałem, co tu się wydarzyło. Po krótkiej chwili w drzwiach zobaczyłem nieznane mi osoby, ubrane w białe fartuchy.
- Panie Uzumaki, jak się Pan czuje? - drgnąłem i cofnąłem się przed ręką mężczyzny - spokojnie, jestem lekarzem, nazywam się Sura, chcę tylko sprawdzić Pana stan, wszystko jest dobrze - mówił powoli, łagodnie, ale ja nadal drżałem. Kiedy złapał mnie za nadgarstek, krzyknąłem i szarpnąłem się mocno.
- Sasuke! Sasuke gdzie jesteś?! Proszę, Sasuke wracaj, proszę! - wolałem mojego przyjaciela, chciałem żeby był przy mnie, żeby mnie obronił przed tym koszmarem. Miałem go już dość na jawie, tu chciałem w końcu być bezpieczny.
- Co mamy robić? - zapytał jakiś kobiecy głos.
- Biegnijcie po Uchihe, nie mógł odejść daleko - po tych słowach kilka osób opuściło salę, a ja skuliłem się, podciągając nogi pod brodę, ignorując ból i kołysałem się delikatnie.
Wprzód i w tył.
W przód i w tył.
Sasuke.
W przód i w tył.
W przód i w tył.
Gdzie jesteś?
W przód i w tył.
W przód i w tył.
Sasuke, proszę.
W przód i w tył.
W przód i w tył.
Boję się.
W przód i w tył.
W przód i w tył...
Nie wiem jak długo trwałem w tym stanie. To mogły być minuty, godziny, dni. Wszystko mi się pomieszało. Jedyne czego chciałem, to mój najlepszy przyjaciel.
Kiedy w końcu na mojej głowie spoczął znamy mi ciężar, powoli podniosłem wzrok, a widząc jego zmartwioną twarz, nie mogłem się już powstrzymać i po prostu złapałem go za szyje i wtuliłem w jego klatkę, chłonąc każdy atom ciepła jakie mi oferował.
CZYTASZ
Spokojny wrzesień - SasuNaru
Fanfic„Uratować" „Odzyskać" „Ocalić". Te myśli opanowały umysł Sasuke, odsuwając go od wszyskich, nawet własnej rodziny. Co stanie się, kiedy nadejdzie okazja do odkupienia win i uciszenia rozszalałych wyrzutów sumienia? Uwaga !!Yaoi!! Rozp. 10.01.21 Zak...