- Czegoś tu nie rozumiem - zmarszczył ciemne brwi i przymknął oczy. Jego twarz była ściągnięta zmartwieniem, które zupełnie do niego nie pasowało.
- Nie krępuj się, pytaj - rzuciłem sarkastycznie wesołym tonem.
- Ostatni? Ale jak to ostatni? Dlaczego tak powiedział? Przecież wyznał Ci miłość... A może on nie wie, że to odwzajemniasz? Hymm? Sasuke, powiedziałeś magiczne słowa? - Itachi próbował przyswoić sobie wszystkie informacje i znaleźć przyczynę. Zawsze starał się rozwiązywać wszystkie moje problemy. Normalnie mnie to wkurzało, ale teraz przyjąłbym pomoc nawet od pieprzonej Hinaty. Rzecz jasna, nigdy się o tym nie dowie.
- Cóż... teraz kiedy o tym mówisz, to faktycznie, nie powiedziałem tego wprost. Ale nie wydawal sie tego oczekiwać - zapatrzylem sie w strzelający na kominku ogień - Właściwie, to nie ma co snuć teorii. Jasno powiedział o co chodzi.
- Wykrztusisz to w końcu? - oho, czyli niebawem z zwrotu wyskoczą jeźdźcy apokalipsy. Itachi jest zniecierpliwiony!
- I to jest kurwa najlepsze braciszku - osuszyłem kolejną szklankę z bursztynowego płynu. Już nawet nie palił - Otóż mój najdroższy Młotek, nie chce stać się przyczyną rozpadu mojej „wspaniałej rodziny" - nie mogłem usiedzieć w miejscu. Wstałem i zacząłem dreptać po ciemnej podłodze salonu.
- Ale Ty nie kochasz Sakury, a Sarada...przecież nadal możesz brać udział w jej wychowaniu - No jakbym słyszał siebie.
- Nie dociera to do niego. Powiedział, że wie jak to jest, kiedy wychowujesz się w niepełnej rodzinie i nie może na to pozwolić - zapadła dziwnie krępująca cisza - Co ja mam zrobić? Kurwa. Czuję się jakbym tonął i co jakiś czas wypływał na powierzchnie tylko po to, żeby po sekundzie znowu znaleźć się na dnie - patrzyłem na niego błagalnie.
Jeszcze chwilę siedział w nienaturalnym bezruchu. Kiedy na jego twarzy pojawiła się determinacja, mnie oblał zimny pot.
- Musisz mi obiecać, że cokolwiek teraz usłyszysz, nie odwrócisz się ode mnie i nie znienawidzisz mnie - parsknąłem niewesołym śmiechem, bo to na prawdę głupi moment na takie żarty, ale on wciąż był poważny.
- Co zrobiłeś? - zapytałem zaniepokojony podchodząc do niego bliżej. Jego twarz pozostała ściągnięta stresem.
- Przysięgnij - naciskał, a w blasku płomieni jego oczy zdawały się błyskać czerwienią. Osobliwy widok.
- Przysięgam - powiedzmy sobie szczerze, zrobiłbym cokolwiek, co dałoby mi szanse na życie z Naruto.
Zaprowadził mnie do gabinetu na piętrze i pomaszerował wprost do sejfu, umieszczonego w niewielkiej szafce w rogu pomieszczenia. Duże biurko, które kiedyś należało do naszego ojca wciąż stało w tym samym miejscu, ale atmosfera była inna. Lżejsza. Czuć było tu obecność długowłosego, a nie despotycznego i wiecznie niezadowolonego Fugaku.
Wyciągnął dużą, brązową kopertę i po chwili wahania podał mi ją drżącą ręką. Zacząłem ją otwierać, ale przerwał mi.
- Zanim zapoznasz się z zawartością, chciałbym, żebyś mnie posłuchał - był niemożliwie spięty. Przytaknąłem. Zaczął mówić dopiero po kilkunastu sekundach, które zdawały się latami - Czy pamiętasz imprezę na pożegnanie lata, którą zorganizowaliście tutaj? Wtedy, przed porwaniem Naruto.
- Oczywiście. Młotek wypił za dużo, dlatego zgarnąłem go wcześniej. Co to ma do rzeczy? - spoglądałem na niego nic nie rozumiejącym wzrokiem.
- Kiedy wyszliście, przyszła do mnie Sakura z butelką...właśnie nie wiem co to było. Ale dbała o to, żeby moja szklanka była cały czas pełna. Żaliła się, że nie zwracasz na nią uwagi, że przecież ona chce tylko Twojego dobra i tak dalej. Generalnie ta sama śpiewka co zawsze. Ale kiedy byliśmy już wystarczająco pijani, zmieniła piosenkę. Mówiła, że żałuje ulokowania swoich uczuć nie w tym bracie co powinna. Nie będę się roztrząsać, wylądowaliśmy w łóżku - spoglądał cały czas w swoje dłonie, jakby od tego zależało jego własne życie. Nie powiem, zszokowało mnie to, ale nie mam mu tego za złe. Nie byliśmy wtedy małżeństwem. Nawet się nie spotykaliśmy. Mam ważenie, ze nawet gdyby teraz pieprzyli się na moich oczach, nie obeszłoby mnie to.
- I co dalej? - zapytałem, bo zdawał się za bardzo odpływać. Odchrząknął i kontynuował.
- Ona nie wracała do tematu, a mi to pasowało. Potem porwano Naruto, a niedługo później już byliście zaręczeni. Nie chciałem kwasić. Byłeś wystarczająco przybity jego zniknięciem. Ale kiedy powiedziałeś mi, jak zaciążyła, cały czas zastanawiało mnie, jak Ty w ogóle byłeś w stanie kogoś przelecieć, skoro nie mogłeś nawet ustać na własnych nogach. Bez urazy - dodał widząc moją minę. Tak na prawdę sam się nad tym niejednokrotnie zastanawiałem. Najwyraźniej on doszedł do innego wniosku, niż nasuwał się mi - Potem urodziła się Sarada, i... - nerwowo przełknął ślinę - Na początku wypierałem te myli, bo to było niedorzeczne. To była jedna noc. Zabezpieczyliśmy się. Tylko...ech...wiem jak to zabrzmi, ale ja nie mogę sobie przypomnieć, co zrobiłem z tą gumką. Nie było jej w koszu, czy nawet za łóżkiem. Ale tak jak mówię, słyszysz jak to niedorzecznie brzmi. Ale nie dawało mi to spokoju. Czas się zgadzał, od imprezy do porodu upłynęło 9 miesięcy, a powiedzmy mi Susu, jakie wcześniaki z siódmego miesiąca ciąży ważą po 3,5 kg i rodzą się zupełnie zdrowe? - zakręciło mi się w głowie. Jednocześnie chciałem i nie chciałem, żeby to była prawda - Długo ze sobą włączyłem, ale rok temu zrobiłem badania. Okazja nadarzyła się, kiedy zostawiliście ją u mnie na weekend, żeby pojechać na ślub Nary. Wybacz, że zrobiłem to bez Twojej zgody, ale chyba sam rozumiesz... Wyniki są w środku.
Drżącymi dłońmi otworzyłem kopertę, wyciągnąłem kilkanaście stron tekstu, wypełnionymi danymi Itachiego i Sarady oraz tabelkami, z których nie wiedziałem nic. W końcu znalazłem interesujący mnie fragment.
Badanie układów STR wykonano wykorzystując materiał pobrany z jamy ustnej w formie wymazu z wewnętrznej strony policzka. Prawdopodobieństwo biologicznego ojcostwa wynosi powyżej 99,999%, w związku z tym ojcostwo badanego domniemanego ojca w stosunku do badanego dziecka zostało praktycznie potwierdzone.
CZYTASZ
Spokojny wrzesień - SasuNaru
Fanfiction„Uratować" „Odzyskać" „Ocalić". Te myśli opanowały umysł Sasuke, odsuwając go od wszyskich, nawet własnej rodziny. Co stanie się, kiedy nadejdzie okazja do odkupienia win i uciszenia rozszalałych wyrzutów sumienia? Uwaga !!Yaoi!! Rozp. 10.01.21 Zak...