Znam go od dziecka. Widziałem jak dorastał, jak każdego dnia w jego głowie rodziły się kolejne debilne pomysły. Jak bez najmniejszego problemu, za każdym razem wciągał mnie w swoje plany, które zawsze kończyły się szlabanami, a mimo to nigdy nie protestowałem. Bo to był on.
Patrzyłem z zazdrością...a może raczej nienawiścią, jak całuje Hyugę i wyłem z satysfakcji, jak kompromitował się przed jej rodzicami. Sam go podpuszczałem szczerze mówiąc.
Cierpiałem po jego stracie i nie chciałem wypuścić z rąk, kiedy go odzyskałem. I znowu go straciłem, przez własna głupotę i słabość. Na szczęście najwyraźniej przeznaczenie i los toczą się kołem, bo znowu dały mi kolejną szansę. I teraz pierwszy raz w życiu, stresuję się przed spotkaniem z tym Młotkiem.
Moje ręce się trzęsą, plecy pokrywa lepki pot, mimo że od rana zdążyłem już trzy raz wskoczyć pod prysznic. Poszedłem nawet kupić nową koszulę. I jakie to ma kurwa znaczenie, że widział mnie w tych, które mam w szafie?! Nie rozumiem sam siebie.
Przynajmniej wybór kolacji był banalny. Naruto nigdy pacierza i ramenu nie odmawia. Przywieźli go kilka minut temu, wiec pozostaje przelać go do garnka i udawać, że robiłem go od świtu. Powiedzmy sobie szczerze, przygotowanie czegoś poza kanapkami, w moim wykonaniu, stwarza zagrożenie pożarowe.
Długo się spóźnia. Miał tu być godzinę temu. Nie odbiera telefonu, nie odpisuje na wiadomości. Może znowu coś się stało? Może miał wypadek? Kurwa, chodzenie w te i z powrotem wcale nie pomaga.
Po 3 godzinach poddałem się, chwyciłem kurtkę i wybiegłem na zewnątrz. I tu spotkało mnie zaskoczenie. Na podjeździe przy branie stała w ciemności postać. Nie potrzebowałem nawet sekundy, żeby go rozpoznać. Miałem ochotę udusić go i pocałować w tym samym czasie. Podszedłem powoli, a on odwrócił się z zaskoczoną miną.
- Coś się tak wystraszył? Spodziewałeś się kogoś innego pod moim domem? - włożyłem ręce w kieszenie spodni - Młotku, z Twoją głową jest gorzej niż myślałem - zatrzymałem się metr od niego.
- Słucham? - otworzył szeroko oczy.
- Najwyraźniej zapomniałeś jak się puka. Ewentualnie naciska dzwonek. Ostatecznie jak się po prostu drzwi otwiera. Mam Ci wygooglować instrukcję z obrazkami? Kurwa, Naruto, czekam na Ciebie od trzech godzin Młotku! - irytacja wzięła górę nad ulgą. Szczególnie kiedy przewrócił oczami - Chodź, wejdźmy do środka. Jest zimno - odwróciłem się i zacząłem iść w stronę wejścia.
- Potrzebuję przyczepi nerek - wyrzucił z siebie nagle. Zamarłem - Przez to co mi podawali, te...nefryty? Nefroty? Kurwa, jak to się nazywało? Te takie komórki nerek się popsuły. - wypuścił całe powietrze z płuc i usiadł na krawężniku - Ten Ten jest ze mną zgodna. Chce mi oddać swoją nerkę - wymamrotał na koniec, rzucając kolejną bombę - Pojutrze wyjeżdżamy. Do jej rodzinnego domu. Za tydzień będzie zabieg - usiadłem obok niego.
- A wiec... nie chcesz jej zostawić, bo oddać Ci nerkę? - mój głos był chłodniejszy niż sobie tego życzyłem.
- To jest bardziej skomplikowane. Jest dla mnie jak rodzina. Znam ją od dziecka. Jest dobrą osobą - uśmiechnął się smutno.
- Nie pytam czy jest dobrą osobą. Pytam, czy ją kochasz, czy po prostu czujesz, że jesteś jej to winny- chciałem złapać go za rękę, ale on od razu ją zabrał.
- Tak. Kocham - zacisnął dłonie w pięści i wstał gwałtownie. Powtórzyłem ten gest i ruszyłem w jego stronę, a on zaczął się wycofywać, do momentu, aż jego plecy trafiły na bramę.
- Kłamca - wyszeptałem prosto do jego ucha i je przygryzłem. Syknął z bólu, wiec od razy polizałem zaczerwienione ślady po moich zębach. Poczułem ja zadrżał. Moja ręka sama odnalazła drogę do jego pośladka. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, zdążyłem połączyć nasze usta w desperackim pocałunku.
- Co mam zrobić, żebyś zrozumiał? - oparłem swoje czoło o jego, próbując wyrównać oddech.
- Nic co zrobisz nie zmieni mojej decyzji - jego ręce zacisnęły się na mojej kurtce, przecząc kompletnie wypowiedzianym słowom.
- Ach tak? - parsknąłem - W takiem razie, mam nadzieje, że ta suka kochała Cię choć w połowie tak jak ja - wyszeptałem i polizałem jego dolną wargę. Nie ruszył się. Znów pocałowałem go głęboko, a on westchnął - Jeżeli teraz mnie nie odepchniesz, nie dam rady się już zatrzymać - przeniosłem się na odsłonięty kawałek jego szyi. Przełknął głośno ślinę i mocniej wczepił palce w poły mojej kurtki. To wystarczyło - A wiec biorę to za zgodę.
Nie wiem kiedy znaleźliśmy się w sypialni. Nie pamiętam nawet jak weszliśmy do domu. To wszystko było nieważne. Liczyło się tylko jego ciało wijące się na mojej pościeli.
CZYTASZ
Spokojny wrzesień - SasuNaru
Fiksi Penggemar„Uratować" „Odzyskać" „Ocalić". Te myśli opanowały umysł Sasuke, odsuwając go od wszyskich, nawet własnej rodziny. Co stanie się, kiedy nadejdzie okazja do odkupienia win i uciszenia rozszalałych wyrzutów sumienia? Uwaga !!Yaoi!! Rozp. 10.01.21 Zak...