"Może jeszcze coś z tego będzie?" ~11~

2 0 0
                                    


POV. Dream
Nagle ze snu wybudził mnie wibrujący telefon. Leniwie otworzyłem oczy i spojrzałem na godzinę. Pokazywała ona 3²⁴
- Kurwa, kto normalny dzwoni o tej godzinie - zdenerwowałem się patrząc na nieznany numer wyświetlający się na ekranie mojego telefonu.

Postanowiłem odebrać.
- Dzień dobry (nie wiem czy to jeszcze dobry wieczór czy już dzień doby, ale uznajmy XDD) dzwonię ze szpitala w sprawie pana Davidson, czy dodzwoniłam się do pana Claya Wastaken'a? (nwm czy dobrze napisałam) - zapytała kobieta w słuchawce.
- Dzień dobry, tak to ja, co się stało z Georgem? - zapytałem się niespokojny.
- Udało nam się ustabilizować jego stan lecz caly czas prosi o rozmowę z Panem więc prosimy pana o przyjazd do naszej placówki - oznajmiła kobieta w słuchawce.
- Dobrze za chwilę będę na miejscu - odpowiedziałem i rozłączyłem się.

Nadal byłem w w mojej piżamie czyli zielonej bluzie z uśmiechem i czarnych dresach, ale to teraz nie miało znaczenia teraz ważne było tylko dotarcie pod sale mojego George'a.

<Time Spik ~ pod salą George'a>

Stałem pod drzwiami sali. Wtedy zacząłem czuć strach i zmartwienie tym co może tetaz myśleć o mnie brunet. Czy on mnie teraz nienawidzi? czy mi wybaczy? może chce mi teraz powiedzieć, że nie chce mnie znać... Na samą myśl w oczach pokazały się małe łzy.

W końcu postanowiłem powoli otworzyć drzwi i cicho wejść do środka. Kiedy wszedłem zobaczyłem młodszego bruneta patrzącego się w okno przy swoim łóżku. Przez otwarte okno lekko wiał wiatr, który subtelnie poruszał włosami bruneta. Jak zawsze wyglądał pięknie... ale to myśl nie na teraz, teraz ważnym jest by mi wybaczył i żeby wszystko było tak jak kiedyś. Pomału podszedłem do chłopaka.

- Hej... - przywitałem się cicho. Chłopak wyrwany z zamyślenia wzdragnał się (nwm jak się pisze sory) lekko.
- O-o część Caly... - przywitał się nawet nie patrząc na mnie.
-George proszę posłuchaj mnie teraz...
Stasznie cie przepraszam za to co wcześniej robiłem naprawdę nie chciałem tak wybuchnąć i się wkurzać, ale po prostu nie mogę patrzeć na to ci się z tobą dzieje. Boli mnie jak czuję swoją niemoc i jak wiem, że nie mogę ci pomuc ostatnio kiedy wszedłem do sali i zobaczyłem cię podpiętego pod te wszystkie urządzenia, ledwo oddychającego nie mogłem do siebie dopuścić myśli, że nie mogłem ci pomuc wcześniej jeszcze kiedy udawałeś, że wszyko jest dobrze, rozumiem, że robiłeś to żeby nas nie martwieć, ale wtedy coś we mnie pękło... - zacząłem się bez składnie tłumaczyć jednak niższy przerwa mi kładąc swoją dłoń na moim ramieniu.
- Dream... naprawdę nie masz mnie za co przepraszać, rozumiem, że wtedy emocje wzięły górę i sam mogłem zrobić niektóre rzeczy lepiej, proszę zapomnień teraz o tym - spojrzał na mnie ze zaszklonymi oczkami. Takiej twarzyczce przecież nie da się odmówić.
- Dobrze, zapomnijmy o tym Gogy<3... - powiedziałem już spokojniejszym tonem kładąc mają dłoń na jego policzku słabo głaszcząc go kciukiem.

Reszte dnia spędziliśmy na wspólnej rozmowie i śmianiu się. Nagle zobaczyłem, że już zmęczony chlapak zamknął oczy i zaczął legularnie oddychać. Chyba usnął.

Nagle usłyszałem otwierające się drzwi a przez nie wszedł już mi dobrze znany lekarz.
- Pan Davidson już jutro zostaje wypisany ze szpitala - poinformował mnie krótko i wyszedł z pomieszczenia.
- ok to było szybkie - pomyślałem a zaraz po tym ułożyłem się wygodnie na krześle opierając głowę o łóżko bruneta usnąłem nadal trzymając jego małą dłoń (uwu aLE mAm MAłe rĄcZKi 👉👈🥺) w swojej. Odprężony udałem się w krainę snów.

<Time Spik ~ następnego dnia>


POV. Sapnap
Kurwa tego kutafona nie ma już drugi dzień a nawet nie powiedział gdzie idze a do tego nadal nie ma rządnych wiadomości na temat George'a. Nie no lepiej być nie mogło.

Przepraszam, że nie zauważyłem... {dnf💚💙} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz