"Zatkało mnie" ~2~

3 0 0
                                    


POV. George (nadal)

Ehh... Muszę wrócić do rzeczywistości, bo znów wracam do tego. Spojrzałem na zegar i była godzina 05.37.
-Zajebiście, kolejna praktycznie nie przespana noc - pomyślałem zirytowany.
- Dobra spróbuję usnąć chodzasz na jakieś 3 gdozny.- ułożyłem się i zamknąłem oczy. Nadal gdzieś daleko w głowie miałem obrazy z mojego dzieciństwa, lecz udało mi się w końcu usnąć.

§Time Spik godzina 7.28§

Usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Przebudziłem się i wstałem szybko z łóżka co spowodowało lekkie zawroty głowy, jednak złapałem dzwoniący telefon i zobaczyłem na wyświetlacz.
-Clay dzwoni?-zdziwiłem się. Zwykle dzwonił ale nie o tak wczesnych godzinach. Dobra jeden głęboki oddech. Przybrałam mój perfekcyjny uśmiech i znalazłem mój wesoły głos. Odebrałem telefon.
-Hejj Gogy! - usłyszałem entuzjastyczny głos w słuchawce.
- Hejka Dream - odpowiedziałem z radością i uśmiechem. Ten głos, ten uśmiech... wydawało mi się, że są one tak strasznie sztuczne. Zawsze jak zakładam mają "maske" czuję jak każde słowo, które pwoeim wywierca mi się w serce.
- Wszystko w porządku? Po co dzwonisz tak wcześnie? - zacząłem wypytywać starszego przyjaciela.
- A to już nie mogę zadzwonić do mojego najlepszego przyjaciela bez okazji z rana?hahaha - zaśmiał się promiennie.
- Możesz oczywiście, tylko bałem się, że coś ci się stało bo zwykle gadamy wieczorem haha - zaśmiałem się cicho. Naprawdę się troche zmartwiłem na początku, w końcu Clay to mój najlepszy przyjaciel. Położyłem się spowrotem na łóżko i odpaliłem telefon na głośno mówiący.
- Ale ty słodki jesteś gogy - odezwał się spokojnym i kojącym głosem Dream. Zarumieniłem się i odruchowo schowałem twarz w ręce.
- Dream, nie mów tak!- krzyknąłem trochę wyższym głosem co wywołało u blondyna cichy śmiech w jego czajnikowym stylu.
- Oj już nie obrażaj się tak - powiedział nadal lekko śmiejąc się - Dobra dobra koniec żartów, mam dla cobie super wiadomość!
-A więc opowiadaj - zaciekawiłem się.
-uwaga uwaga... KUPIŁEM CI BILETY DO MNIE! - wykrzyczał starszy do słuchawki. Zatkało mnie. Nie wiedziałem co powiedzieć. Z jednej strony cieszyłem się że w końcu będę mógł zobaczyć Dreama na żywo, a z drugiej strony bałem się, cholernie się bałam, że odkryje to co robie, że zobaczy jaki jestem słaby, że będzie na mnie zły. Po prostu się bałem.
- O jejku świetnie! - postanowiłem nie pokazywać mojego pesymistycznego nastawienia do tej wiadomości i cieszyć się razem z nim. - na kiedy jest ten bilet? -
- Jutro o 20 powinieneś mieć wylot, a na miejscu być około 23 mojego czasu - odpowiedział na moje pytanie blondyn.
- O matko jutro?! Przecież ja nie jestem ani spakowany ani nie mam posprzątane - zestresowałem się - ja nie zdążę zrobić wszystko! -
- Wieże w cibie gogy- zaśmiał się swoim czajnikowym śmiechem Clay - dobrze to ty się pakuj tam ja już nie przeszkadzam. -
-Papa Deam -  pożegnałem się ze starszym.
- Żegnam księżniczko - powiedział swoim gładkim głosem
- DRE~ - nie zdążyłem dokończyć słowa przed tym jak zielono oki mnie rozłączył. Z małym rumieńcem wstałem z łóżka.

§Time Spik w drodze na odprawę§

Jechałem właśnie na lotnisko wcześniej zamówioną taksówką.
- A dokąd to lecisz chłopaku - zapytał zerkając na mnie przez lusterko starszy kierowca.
- Na Florydę, do przyjaciela - odpowiedziałem z nikłym uśmiechem nadal spoglądając w okno. Co trzeba przyznać Londyn nocą wygląda pięknie.
- To musi być bardzo dobry przyjaciel skoro specjalnie dla niego lecisz aż tam - kontynuował rozmowę kierowca.
- Tak... Jest dla mnie bardzo ważny - skierowałem wzrok na prowadzącego samochód mężczyznę.
- Musi być szczęśliwym, że ma takiego przyjaciela, też kiedyś miałem taką osobę dla której mogłem zrobić wszytko, lecz za późno zrozumiałem ile naprawdę dla mnie liczy- ciągnął dalej staruszek - teraz już zmarnowałem swoją szansę - uśmiechnął się smutno nadal wpatrzony w drogę.
- Jak to Pan zmarnował szanse? - zaciekawiem się
- eh... to stare dzieje dziecko, nie masz się co przejmować - zerknął na mnie w lusterku z przelotnym uśmiechem taksówkarz. - jesteśmy na miejscu.
- Dobrze dziękuję bardzo, i za zawiezienie i rozmowę - uśmiechnołem się ponownie i dałem mężczyźnie pieniądze z napiwkiem.
- Oj nie ma za co, pomoc i z walizką - zapytał odwracając się do mnie.
- Nie nie trzeba poradzę sobie - odpowiedziałen na uprzejmość.
- Dobrze a więc do widzenia, miłej podróży życzę - pożegnał się miło.
- Do widzenia, dziękuję jeszcze raz - również pożegnałem się i wyszedłem z samochodu.

Przepraszam, że nie zauważyłem... {dnf💚💙} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz