Szybciutko chcę was poinformować, iż opowiadanie "Nie jesteś taki zły" nosi od teraz tytuł: "Dangerous Game"
Nie przedłużając, życzę wam miłego czytania <3
***
Nigdy nie sądziłam, że będę martwiła się o kogoś, do tego stopnia, że nie będę mogła przespać całej cholernej nocy, a dokładnie dwóch. W moim życiu nie działo się zbyt wiele ciekawego, tak samo było z moimi przyjaciółmi, którzy tak samo jak ja, nie pakowali się w żadne gówno. No może z pewnymi wyjątkami..
Od ostatniego czasu, kiedy widziałam się z Marcusem, minęły dwa dni. Nie było go wczoraj w szkole, z czego powinnam się cieszyć, jednak mi z tego powodu w ogóle nie było do śmiechu. Nie dzwonił, nie pisał, a ja miałam w głowie czwartkową rozmowę Parkera i Floresa, o tym że to właśnie on chciał załatwić całą sprawę sam na sam z moim prześladowcą. W pewnym momencie chciałam do niego osobiście zadzwonić, zapytać, czy wszystko z nim w porządku, lecz coś mnie do tego blokowało. Nie wiedziałam co dokładnie. Może chodziło o to, że nie chciałam, aby wiedział że się o niego martwię? Albo po prostu o to, że nigdy nie byliśmy dobrymi znajomymi, żeby o takie rzeczy pytać?
Nigdy bym o tym nawet nie pomyślała, ale tym razem naprawdę mi go brakowało, mimo że chciał namieszać w moim życiu, mimo że poszłam z nim do łóżka, mimo że wkradł się do mojego pokoju, mimo wszystko co mi zrobił.
Tak bardzo chciałam usłyszeć jego zachrypniętego od papierosów głosu, chciałam ponownie zatonąć się w jego czarnych, jak noc tęczówkach, chciałam zobaczyć jego cwaniacki uśmieszek.
Po prostu chciałam, żeby przy mnie był.
I to nie tak, że zmieniłam wobec niego nastawienie. Wręcz przeciwnie. Ten człowiek, potrafi zrujnować wszystko co dobre w kilka sekund. A to, że chciał mi pomóc z moim prześladowcą, bardziej pogrążyło go w tym, że jeszcze bardziej go nienawidziłam.
Siedziałam na zaścielonym łóżku Nicolasa Smith'a, czekając aż on przebierze się na swoją długo wyczekiwaną randkę z nijaką Emily. Madison siedziała obok mnie i pisała z kimś na swoim białym iPhone, a ja pogrążona byłam w myślach o pewnym brunecie. Nerwowo wbijałam sobie paznokcie w skórę dłoni i było mi coraz bardziej gorąco. Te cholerne myśli, że przeze mnie mogłoby mu się coś stać. Przecież nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.
Z tego wszystkiego, co siedziało w mojej głowie i nie dawało mi spokoju, wyrwał mnie głos Nicolasa, który z uśmiechem wymalowanym na twarzy, wszedł do pomieszczenia, obracając się wokół siebie. Miał na sobie białą koszulę, która robiła za kołnierzyk, kiedy to wierzchnim ubraniem była czarna bluza. Na nogach widniały czarne jeansy oraz tego samego koloru buty nike, a jego ciemne blond włosy, były ładnie ułożone.
- Wyglądasz zajebiście. - stwierdziła blondynka, która jak widziałam, była uważnie skupiona na Nicolasie.
- Wiem. - zaśmiał się i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
Chwilę musiałam ogarnąć, o co właściwie mu chodziło. Patrzyłam na chłopaka, zapewne bardzo dziwnie, bo zawsze kiedy próbuję się nad czymś skupić, robię dziwną minę.
- A.. Nie no, chłopie, jak zawsze wyglądasz świetnie. - uśmiechnęłam się szczerze.
- No i tego właśnie oczekiwałem od was moje słoneczka. - klasnął dłońmi, po czym odwrócił się tyłem do nas, aby przyjrzeć się jeszcze raz w ogromnym lustrze, który powieszony był na ścianie.
Nicolas ma bardzo wysoką samoocenę i tak naprawdę do szczęścia nic innego by mu nie było potrzebne, tylko to jedno wielkie lustro, w które wpatrywał się zapewne godzinami, spędzając samemu czas w pokoju.
CZYTASZ
Dangerous Game
RomanceVeronica - dziewczyna wiodąca zwykłe, spokojne życie, przez przypadek wchodzi w konflikt z największym postrachem szkoły - Marcusem. Od tego czasu musi zrezygnować ze swojej codziennej rutyny, by stawić czoło swoim różnym, niecodziennym wydarzeniom...