Przepraszam

7.5K 326 11
                                    

Co o tym powiesz Dawidzie?:

Piotrek prawie ściągnął mnie po schodach na dół kiedy udało mu się odciągnąć mnie od Kamila ale kiedy zobaczyłem co się dzieje na dole ogarnęła mnie jeszcze większa wściekłość.Zuza leżąca na podłodze a na niej siedzący Daniel próbujacy zciągnąć jej resztki koszulki...Wokół jej głowy pełno szkła i rozbita butelka i...krew.Piotrek musiał krzyknąć ale ja już po sekundzie trzymałem w garści kołnież tego sukinsyna zciągajac go z dziewczyny a w następnej moja druga pięść miarzdżyła mu nos.Alkochol,wściekłość...To nie dobra mieszanka dla takiego człowieka jak ja.Tłukłem go gdzie popadnie siedząc na nim jak on przed chwila na mojej Zuzie...Chciałem go zabić.Chciałem rozgnieść mu te ręce którymi ja dotykał na miazgę.Chciałem, żeby zdechł.Chciałem...

-Dawid!!!!-Piotrek musiał mnie od niego odepchnąć bo wyladowałem na ziemi obok...mojej Zuzy.Mojej nieprzytomnej Zuzy...Odgarnąłem jej włosy z twarzy i prosiłem żeby otworzyła oczy.Żeby spojrzała na mnie tymi błękitnymi diamentami.Uniosłem jej głowę i poszukałem palcami rozcięcia, żeby już więcej nie krwawiła.Żeby więcej nie krwawiła,żeby otworzyła oczy...

-Zuz...Zuza...Moja Zuza...Zuza otwórz oczy...-Bełgotałem pochylony nad nią.Ale ona nie reagowała.Nie otwierała oczu, nie ruszała się, nie krzyczała na mnie, nie kuliła się, nie patrzyła się na mnie ani wściekłymi ani przerażonymi diamentami...Błagałem,prosiłem,groziłem.Krzyczałek,szeptałęm,mówiłem ale ona nie reagowała.Zamknęła oczy,zamknęła usta i nie chciała ze mną rozmawiać.Bo ją skrzywdziłem.Znowu.

Otwórz oczy Zuza:


Słysząłam czyjś bełkot nad sobą ale nie rozumiał słów.Nie nie wiedziełam czy ten ktoś jest pijany czy to ja tak mocno oberwałam ale wiedziałam, że oberwałam bo to czułam... Ale od kogo i w ogóle co sie stało to nie miałam pojęcia.Znowu Dawid?Dawid... To nie Dawid.On był gdzie indziej... Ale gdzie? I po co? I czemu jest mi tak zimno?

-Zuza?-To ja. Tyle wiem na pewno.Ale to do diabła tak bełkocze?-Moja Zuza...Otwórz oczy...-Twoja Zuza?Twoja ja?Kim ty jesteś do diabła?-Spójrz na mnie...-Spojrzeć.Popatrzeć..Zobaczyć?Ale po co?W ciemności mi dobrze.-Zuza,otwórz te oczy.-Dawid,zdecydowanie Dawid tak bełkocze.Ile on wypił!?!-Zuza do cholery!!-Czego drzesz mi się do ucha!Nawet jakbym chciałą to bym nie mogła otworzyć oczu...-Błagam...-O patrzecie go,nagle miły się zrobił a przecież powiedział temu że ja...

-Zabawka?-Otworzyłam szeroko oczy siadając.

-Spokojnie...-On wcale nie bełkocze...

-Ty...ty...

-Zuza.Połóż się,proszę.-Wyciągnął w moja stronę rękę a ja odskoczyłam prawie spadając z lóżka.Z łóżka!Zerwałam się na rowne nogi patrząc na niego przerażona.

-Ty... Zabawka...-Zaczęłam się rozgladać za czymś czym mogłabym w niego żucić,albo czym mogłabym sie okryc bo mi zimno,alebo gdzie mogłabym się schować...

Dawid sie tym zają.Nie żuciałam w niego niczym,nie musiałam się niczym okrywać,nie musiałam się chować bo schował mnie w swoich ramionach.Ten silny uścisk wokół moich ramion był o dziwo tak bardzo kojacy,że chciałam się zwinąć w nich w kólkę i płakać.Ale nie mogłam przez niego płakać w jego ramionach...Musiałam uciec.Znowu spróbować uciec.Daleko... Bo zwarjuje przez niego.Oszaleje.Strace siebie.

Spróbowałam się wyrwać.Chciałam zacząć biec.Jak najdalej.Jak najszybciej.Ale trzymał mnie mocno.Za mocno bym mogła się chociaż ruszyć wieć zaczęłam płakać.Łzy zaczęły płynąć ciurkiem mocząc jego koszulkę,pewnie i tors a miałam nadzieję,że utopią też jego podłe serce.

-Uspokój się,proszę...-Szepnął mi we włosy tuląc do siebie.-Przepraszam Zuza,na prawdę przepraszam.-Rozpłakałam się na dobre a on podniusł mnie delikatnie i położył na łóżku obok siebie ciągle przyciskając do swojej piersi.Zsunęłam się wiec z niego zostawiając tylko głowę na przemoczonej koszulce i pozwoliłam jego cichemu głosowi i pocałunkom we włosy uspać mój umysł a sobie pozwoliłam swojemu ciału znaleść ten ostatni raz ukojenie u jego boku w tych ramionach do których nie wolno mi wracać.

Zaopiekuj się mnąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz