-Ty jesteś nienormalny czy tylko udajesz?Czemu miałabym gdziekolwiek,kiedykolwiek z Tobą iść!?Pierwszy raz widzę Cie na oczy,nie mam pojęcia jak sie nazywasz...A do tego do cholery dałeś pieniądze mojemu ojcu na narkotyki a teraz grozisz mu że coś mu zrobisz!I mówisz mi,że bierzesz mnie sobie jako zaliczkę!!
-Uspokoj sie powiedziałem!-Przycisnął mnie mocniej do ściana a ja musiałam podnieść głowę,żeby widzieć jego oczy.
-Tak,powiedziałeś.I co z tego?Weźmiesz mnie siłą?!Co to jakaś książka czy film?!
-Żebyś się nie zdziwiła.-Warknął i znowu przeżucił mnie przez ramię!
-Postaw mnie!!!Postaw mnie!!-Zaczęłam go bić po plecach czując,że tym razem ręcznik podciągnął mi się zdecydowanie za wysoko.Poczułam nagle,że ten dziwak łapie brzeg mojego okrycia wodząc jednocześnie palcem po tylnej stronie mojej nogi aż do stopy opuszczając troche ręcznik.
-Sama zauważyłaś,że to nasze pierwsze spotkanie wiec nie odsłaniaj się aż tak kochanie.-I ruszył do drzwi.Poderwałam głowę i spojrzałam na ojca patrzacego na mnie pustym wzrokiem.
-Nie zareagujesz,prawda?
Ale nie otrzymałam już odpowiedzi.Drzwi sie zamkęły a zielonookie niósł mnie praktycznie całkowicie rozebrana przez podwórko.
Spóściłam ręce w dół bo odebrało mi wszelkie siły.Nie chciałam sie teraz kłócić z tym gościem co niusł mnie jak worek ziemniaków.Nie chciałam widzieć mojego ojca.Chciałam tylko zwinąć się w kłębek i zapłakać.Tak po prostu,żeby to całe zdenerwowanie ze mnie wyszło.
Nagle znowu stanęłam nogami na twardym.Rozejrzałam się zdziwiona bo czułam jakby niusł mnie pare lat.
-Wsiadaj.-Otworzył tylnie drzwi jakiegoś samochodu.
-A jeśli nie wsiąde?
-To przyjedziesz pare kilometrów w bagażniku.-Uniosłam brwi w geście wyzwania a ten tylko się uśmiechnął i znowu poderwał mnie do góry.Dopiero teraz zwróciłam uwagę,że unosi mnie bez żadnego wysiłku..Tym razem nie przeżucił mnie sobie przez ramię tylko po prostu uniusł w górę i skierował się w stronę bagażnika.
-Nie ważysz sie!-Pisnęłam zaplatając mu ramiona wokół szyi.
-Sprawdzimy?-Usłyszałam w jego głosie uśmiech i wcale mi sie to nie spodobało.A kiedy otworzył bagażnik już w ogóle nie było mi do śmiechu.-To jak?-Poczułam jego oddech na szyi kiedy wcisnęłam głowę miedzy jego ramię a głowę.
-Nie,nie!-Pisnęłam.
-Co nie?-Dobrze się bawił a ja na prawdę byłam przestaszona.
-Nie chce jechać w bagażniku!!!-Wrzasnęłam chwytając sie go jeszcze mocniej.
-Bedziesz grzeczna?
-Tak,tak!-Poczułam jego uśmiech na szyi,potem pocałował mnie we włosy i odstawoł na ziemię.
-Grzeczna dziewczynka.-Pogłaskał mnie po głowie ale ja się wywinęłam i wskoczyłam do samochodu,wdrapałam się w najdalszy kąt od otwartych drzwi.Czemu nie próbowałam uciec?Bo wiedziałam,że to bez sensu.Ja w tym piepszonym ręczniku daleko bym nie zabiegła a wole uniknąć bagażnika.
Zielonooki zamknął drzwi i obszedł samochód tak żeby usiąść za kierownica wiec znajdowałam się teraz za nim.
-Wystraszyłem Cie?
Nie odpowiedziałam.Chciałam zwinąć się w kłębek i zapłakać!Ale nie mogłam przy nim...Siedzieliśmy w ciszy jeszcze chwile aż przyszło tamtych dwóch,blondyn usiadł obok mnie ale udawał,że mnie nie ma.Po chwili samochód ruszył a ja zrozumiałam,że nie wiem co się za chwile może stać...
CZYTASZ
Zaopiekuj się mną
רומנטיקהObrócił mnie,docisnął do ściany i trzymając za ramiona spojrzał mi w oczy. -Uspokój sie.Nie dam Cie skrzywdzić,zaufaj mi.Zaopiekuje się Tobą. Pokiwałam tylko głową bo na wiecej nie było mnie stać patrząc w jego oczy.