~Rozdział 7~🔞~

871 25 68
                                    


*(Y/N) pov*

Obudziłam się na swoim łóżku.
Obok niego stała Barbara i Mr.Diluca.
Barbara coś robiła a czerwono-włosy tylko się na mnie patrzył z założonymi rękami i chodził w tą i we w tą.
Był zły?Smutny?Czy może obojętny?
Nie wiem , może się zaraz dowiem.

-O!W końcu się wybudziłaś!-krzyknęła radośnie Barbara (znaczy barbabruh).

-No tak..jakby-odpowiedziałam zmieszana.

Barbara jeszcze chwilę przy mnie posiedziała po czym poszła , powiedziała że jak coś mam biec do niej.

-Czyli jaśnie pani się czuje już dobrze-powiedział przewracając oczami i podchodząc do mojego łóżka.

-Czyli księciunio speniał i pobiegł po pomoc-wstałam do siadu robiąc zadziorną minę.

-Nie bądź taka szybka moja droga.-chyba mu coś nie podpasowało, ale ja igrałam z nim dalej.

-A co boisz się że cię prześcignę?-wstałam i stanęłam prawie że na jego butach patrząc mu w twarz śmiejąc się.

-Chyba śnisz.-złapał mnie za ramiona i z powrotem usadził na łóżku.

-Więc jakbyś mogła to nie bądź taka hop do przodu , bo ci tyłu zabraknie i kto cię będzie wtedy znowu ratował jak polecisz?-stanął z założonymi rękoma i patrzył się na mnie z tym swoim ironicznym wyrazem twarzy.

-No jak to kto , ty-rzuciłam tym tekstem tak pewnie , jak kamieniem w Kaeyę pewnego razu przed twaerną.

-Jesteś tego pewna?-spytał.

-Tak-odpowiedziałam stanowczo , byłam dumna z siebie B).

-Zobaczymy.-już powoli wychodził z pokoju gdy postanowiłam go sprawdzić skoro jest taki pewny siebie.

Wstałam z łóżka i zaczęłam iść za nim kontynuując moje heoriczne teksty i nagle na schodach zaczęła się jazda.

-D-diluc słabo mi trochę..-zaczęłam symulować i trzymać się bardziej poręczy schodów.

-Tak pewnie , jeszcze mi powiedz że Kaeya nie jest alkoholikiem.-aha.

-Diluc ja napraw..-i nagle poleciałam na niego.

-(Y/N)!-złapał mnie , zszedł ze schodów i położył na ziemi.

-Halo (Y/N) obudź się , (Y/N) słyszysz mnie halo?.-próbował mnie "ocucić"
klepiąc po policzkach i potrząsając lekko mną.

No kurna o mało nie wytrzymałam ze śmiechu , ale grałam dalej.

-(Y/N) HALO-zaczął podnosić ton głosu , aż mi się żal go zrobiło, ale jak taki pewniaczek był no to co
┐('ー`)┌.

Nagle zaczął mi sprawdzać oddech , przyłożył swoje ucho do moich ust i obserwował klatkę piersiową.
Nie mogłam zrobić lepszej rzeczy niż w tamtej chwili.

-BOOOOOOO!!!-wrzasnęłam mu do ucha, kurde lepszy ze mnie Marcin Dubiel niż z Kaeyi udającego trzeźwego.
Coś za dużo wracamy do tego przygłupa , może lepiej przestać.
Diluc odskoczył jak kot który zobaczył ogórka.

-Oszlałas?!-odsunął się gwałtownie patrząc na mnie gniewnie.

-No co taki pewny byłeś że nie będziesz mnie ratować , to chciałam cię sprawdzić-podśmiechiwując patrzyłam na niego i podnosiłam się z ziemi.

On jednak nic nie odpowiedział tylko się na mnie patrzył.

-No co?-głupie pytanie , przecież przed chwilą prawie przyprawiłam chłopa o zawał.

~Jak zauroczyłam się w czerwonowłosym barmanie~Diluc × Reader~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz