~Rozdział 1~

872 33 15
                                    

/9:00/
Ledwo zmrużyłam oczy i był już poranek , ciepłe promienie padały na moją twarz ,
nie zastanawiając się ruszyłam w dalszą drogę.Podczas mojej dalszej podróży zatrzymałam się i rozpaliłam kuchnie polową , w końcu musiałam coś zjeść.
Postanowiłam że zrobię sobie jajka sadzone , nic prostszego.
Wdrapałam się na jakieś drzewo , miałam to szczęście że znajdywały się tam składniki których potrzebowałam.Zwinnie zeskoczyłam i zaczęłam robić śniadanie.
Gdy tak jadłam podziwiałam piękne krajobrazy, nagle w oddali zauważyłam coś na kształt wierzy.Szybko dokończyłam jeść i postanowiłam pójść to sprawdzić.Wędrowałam tak chwilę po czym znalazłam jakiś pagórek , weszłam na niego i ujrzałam miasteczko (bynajmniej tak mi się wydawało).Nie pozostało mi nic innego niż kierować się w stronę wyznaczonego celu.
Zanim się obejrzałam byłam już przy bramie miasta.Wszystko poszłoby gładko gdyby nie przyjemna sytuacja na samym starcie.

-Stój!Kto idzie!-zawołał jeden ze strażników krzyżując włóczniami przejście.

-J-ja..-nie mogłam nic z siebie wydusić , no bo co miałam im powiedzieć?"cześć no ogólnie jakaś szalona baba zabrała mi brata i teraz łażę po świecie jak poparzona próbując go znaleźć"?

-N-no bo..-zdanie przerwała mi blond włosa kobieta w kitku :

-Co to za zamieszanie?-.

-Oh, to pani ,panno Jean , zatrzymaliśmy tą oto tutaj , chciała wejść na tereny Monstadt.

Jean (bo tak miała na imię wyżej wymieniona dziewczyna)gestem dłoni pokazała by strażnicy opuścili broń , po czym podeszła do (K.W) dziewczyny.
Złapała ją za podbródek i lekko uniosła do góry przypatrując się jej.

-Nie wyglądasz znajomo , po rysach twarzy widać że nawet nie jesteś stąd.Czego u nas szukasz?-zapytała po czym puściła podróżniczkę.

-Nie mam złych zamiarów!Przyjmijcie mnie proszę chodź na jedną noc, nie mam się gdzie podziać!-krzyknęłam a łzy napłynęły mi do (K.O) oczu.Złączyłam dłonie unosząc je nad głową w geście proszenia o pomoc.
Jean stała tak chwilę po czym poprosiła mnie do swojego gabinetu.Szłyśmy tak a ja podziwiałam miasto , było piękne , wesoła muzyka ,ćwierkające ptaki , czego tu więcej chcieć? Po parunastu minutach dotarliśmy w końcu na miejsce , zaprosiła mnie do środka po czym zamknęła za sobą drzwi.
Usiadła przy biurku po czym pokazała bym usiadła na siedzeniu ma przeciwko niej , to też uczyniłam.

-Więc , skąd jesteś , jak masz na imię i w jakim celu tu jesteś?-zapytała.

-Nazywam się (Y/N) jestem z bardzo bardzo daleka i szukam tymczasowego schronienia..-odpowiadałam.

-Tymczasowego schronienia?-spytała zdezorientowana.

-Tak.. Może się to wydawać dziwne , ale pewnego razu mój brat został porwany w niewyjaśnionych okolicznościach , i do tej pory chodzę po świecie z nadzieją że go znajdę..-musiałam nieco improwizować by nie uznała mnie za jakąś wariatkę , jeszcze bym skończyła w jakimś areszcie za bycie nietrzeźwą a co dopiero narkotyki że takie rzeczy wygaduje.
Blond włosa już miała mi odpowiedzieć lecz nagle do gabinetu wszedł wysoki ciemnowłosy mężczyzna z opaską na oku.

-Hejka Jean , no na patrolu nic ciekawego wszystko w normie-zarzucił jeszcze jakimś żarcikiem.Nagle chłopak spojrzał się na mnie mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu.

-Ulalaaa Jean to ty tu masz takie ślicznotki i ja o tym nic nie wiem?-puścił do mnie oczko, no myślałam że ja tam zaraz te jajka zwrócę.

-Uspokój się Kaeya , a poza tym się puka, nie widzisz że prowadzę rozmowę?-zapytała oburzona.

-Oj tam przesadzasz , bo pewnie takiemu pięknu nie przeszkadza taka osoba jak ja nie prawdaż?~- spojrzał na mnie po czym szarmancko się uśmiechnął, nie wiem czy wie ale takie zagrywki mnie nie ruszają , bynajmniej w jego przypadku.

-Kaeya wyjdź już stąd , przydaj się na coś i wezwij do mnie Amber- odpowiedziała zaglądając w papiery leżące na biurku.

-Tak jest panno Jean, a z tobą się zobaczę jeszcze później- puścił mi oczko i wyszedł.

Czekałyśmy tak chwilę aż do gabinetu weszła średniego wzrostu dziewczyna w brązowych włosach.

-Wzywałaś mnie Jean?-spytała wesołym głosem.

-Tak , (Y/N) to jest Amber oprowadzi się po Monstadt , ja mam jeszcze sporo roboty-oznajmiła po czym ja z Amber wyszliśmy z gabinetu a potem z budynku.
Przechadzałyśmy się ulicami tego uroczego miasteczka , Amber mi tyle opowiadała , byliśmy w różnych miejscach , w katedrze na samej górze miasta , gdzie poznałam Barbarę , w pobliskiej restauracji w której poznałam Sarę , przemiła kobieta!Zahaczyliśmy o budkę Katheryne i na koniec pod wieczór udaliśmy się do pobliskiej tawerny.
Ledwo przekroczyliśmy próg a już było słychać muzykę śmiech , nie brakło oczywiście woni alkoholu, dość mocnego alkoholu.Podeszliśmy do baru, siedział przy nim Kaeya i jakaś dziewczyna o bladej cerze i w kabaretkach.Z tego co widziałam byli ledwo żywi.

-Sześć słoneEsZkOoo~- powiedział niewyraźnym tonem głosu wyciągając do mnie łapy, fuj.

-Kaeya opanuj się.-zza lady usłyszałam poważny męski ton. Spojrzałam w tamtą stronę , był tam wysoki mężczyzna z czerwonymi włosami spiętymi w wysoki kitek , był ubrany w czarną koszulę i białą marynarkę.Czerwono włosy patrzył tępo na Kaey'e , polerując przy tym jakieś szklanki ,gdybym była  na jego miejscu jedna ze szklanek wylądowała by na głowie tego przygłupa.
Amber szybko wzięła ręce ciemnowłosego i powiedziała mu coś na ucho.

-Przepraszam cię za nich (Y/N)!Może lepiej ja ich odporwadzę do Jean ona się nimi zajmie , a ty tu zostań na chwilę okej?-powiedziała coś jeszcze po cichu do chłopaka za ladą i wyszła z tawerny próbując doprowadzić do porządku te pijaną dwójkę.Usiadłam niepewnie przy barze , między mną a mężczyzną za ladą była niezręczna cisza , lecz po chwili ją przerwał.

-To może mi się chociaż przedstawisz?-powiedział niezbyt zachęcającym do rozmowy głosem ale wcale mu się nie dziwię.

-Jestem (Y/N), miło poznać..-odparłam niepewnie.

-Diluc , mi również.-oznajmił nieco ozięble i nie odrywał wzroku od tego co robił. Po chwili dodał:

-Co tutaj robisz?Nie wyglądasz na kogoś z tych stron.

Skąd on wie jak wyglądam skoro nawet na mnie nie spojrzał?!No nie ważne , opowiedziałam mu jak tu dotarłam po czym znowu zapadła ta okropna cisza.
Z tego co wywnioskowałam chyba zamykał już lokal , obserwowałam uważnie co robi, lecz zastanawia mnie jedno , czemu mnie nie wyprosił? Gdy już wszyscy opuścili tawernę i zostaliśmy sami podszedł do mnie i powiedział:

Jean prosiła bym cię przenocował , z racji tego że mam tutaj pokoje gościnne.
Pokiwałam głową po czym on zaprowadził mnie do mojego pokoju , lecz zastanawiały mnie kolejne rzeczy , czemu akurat on a nie na przykład Amber?Mam spać w jakiejś melinie gdzie siedzą sami alkoholicy?W DODATKU SAMA?!
Moje rozmyślania przerwały otwierające się drzwi od pokoju , Diluc swoim gestem dłoni pokazał bym weszła do środka , no to weszłam bo co innego miałabym zrobić.

-Tutaj narazie będziesz spędzać noce , ale wiedz że będę w pokoju obok , żebym miał pewność że nic ci się nie stanie , nie chce mieć nikogo na sumieniu.Jakbyś czegoś potrzebowała to jestem obok , łazienka w prawo na lewo , są tam ręczniki i wszystko czego potrzebujesz.-mówił ciągle jednym i tym samym monotonnym głosem.

-Dziękuj-Diluc przerwał mi:

Dobranoc.-wyszedł zamykając za sobą drzwi.Nie miło >:C, no cóż , rozpakowałam jako tako plecak i poszłam się odświeżyć. Po prysznicu przebrałam się w piżamę poszłam do siebie i zasnęłam w mgnieniu oka , ten dzień był wyczerpujący.

~Jak zauroczyłam się w czerwonowłosym barmanie~Diluc × Reader~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz