15. Twoja twarz w świetle księżyca

52 5 91
                                    


-Co się stało?

-Dziecko, słyszysz mnie?

-Proszę się odsunąć!- przerwał stanowczo dociekania zgromadzonych w galerii gapiów ratowników. -Proszę się odsunąć, powtarzam, wykonujemy tu czynności ratownicze!

-Pośpieszcie się, proszę, ona miała teraz trudny czas. – prosiła czarnowłosa.

Wystraszona i zdenerwowana Tajwanka odprowadzała leżącą na szpitalnym wózku Karolinę, odwożoną przez lekarzy na badania.

-Czy z Karoliną będzie wszystko dobrze?- wypytywała raz po raz personel medyczny placówki. Spojrzała się jeszcze w kierunku koleżanki, gdy drzwi się zamknęły i była zdana jedynie na własną cierpliwość.

-Droga Pani, proszę się uspokoić.- odparł siwowłosy lekarz. -Omdlenia mogą być spowodowane wieloma czynnikami, nader często skumulowanymi, takimi jak długotrwały stres, czy niewłaściwe odżywianie. Proszę powiedzieć, czy pacjentka miała ostatnio jakieś niepokojące objawy? Czy coś Pani zauważyła?

-Prawdę mówiąc, widzimy się praktycznie tylko na uczelni, ale ostatnio wyglądała na zmartwioną i wymęczoną, jakby zarywała noce, albo coś prześladowało ją w myślach.

-Czy wie Pani, czy się dobrze odżywiała?

-Szczerze, nie zwróciłam uwagi, ale zdaje się, że raczej nie. Wydaje mi się, że gdy była tak bardzo przejęta tym, co ją dręczy, nie zdołała przegryźć ani kęsa. – zmartwiła się o swoją towarzyszkę dziewczyna.

-Proszę poczekać na wyniki badań, zrobimy badanie krwi i tomografię. Pani koleżanka ma szczęście, że miała ze sobą tak zrównoważoną i odpowiedzialną towarzyszkę.- odparł doktor, po czym udał się do sali obok.

-Karo... moja kochana. Santa Maria, tulungan mo ang aking kaibigan.* - szeptała dysząca od pośpiesznego biegu Anne-Marie.

-Hej! Nareszcie jesteś, jak dobrze, że nie muszę tu czekać sama. Karolina nas potrzebuje.- przywitała się Fang.

-Nie mogłam zrobić inaczej. Co z nią, gdzie ona jest? Mów proszę, Fang!

-Jest w sali, o tutaj, robią jej badania.

-Która z pań jest współlokatorką Karoliny Modrzewskiej?- zapytała się młoda lekarka, której cera wskazywała na afrykańskie pochodzenie.

-Ja. Anne-Marie Martinez, pani doktor.- odpowiedziała Filipinka.

-Pani Martinez, jestem doktor Makena Njoki, wykonałam właśnie badanie krwi pacjentki. Pani Karolina nie ma objawów anemii, ani cukrzycy. Powodem zasłabnięcia było przemęczenie i nadmierne obciążenie. Pani koleżanka powinna się wkrótce obudzić, a najpóźniej pojutrze zostanie wypisana. Proszę się nią zajmować i dbać w domu, by piła wodę i regularnie zażywała przepisane leki oraz spożywała posiłki.

-Dziękuję, Pani Doktor!- odparły obydwie dziewczyny. Odetchnęły z ulgą i za zgodą pielęgniarki natychmiast podbiegły, pochylając się nad śpiącą Karoliną

-Odpoczywaj sobie, na pewno masz dość wszystkiego.

-Zwłaszcza tego gbura.- westchnęła Anne-Marie.

-Myślisz, że to przez niego?

-Bez dwóch zdań, bidulka przyjechała w obce miasto i obcy świat, a już znalazła dręczyciela.

-Oby odwalił się od niej. My już o to zadbamy.- odparła Fang.

-Jedno potknięcie, a przypomnę ci, że złodziei karze się za występki... Za robienie idiotki z mojej babci i wszystkich krewnych dostaniesz tyle euro, ile sobie zażyczysz, a potem spadaj... Nic o tobie beze mnie... beze mnie... haha!- brzmiał złowrogi śmiech blondyna, powtarzający się na okrągło niczym zacięta płyta.

Układ WiedeńskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz