8. Granice cierpliwości

57 7 160
                                    


-Co z wami, dziewczyny?- Klara chodziła po mieszkaniu, recytując fragmenty książki i mocno zdziwiła się na widok przybitych koleżanek. -Nie udała się impreza?

-My...- zaczęła Karolina.

-Karo chciała powiedzieć, że jest bardzo zmęczona i jutro sobie pogadacie. Pora spać. Ty też się połóż, Klaruniu, nie siedź po nocach, ty nasza sówko.- zaśmiała się Anne-Marie, po czym oparła dłoń na ramieniu Polki i zaprowadziła do jej pokoiku.

-Gdyby przyśnił Ci się jakiś koszmar czy poczułabyś się źle, pukaj śmiało do mnie. Możemy gadać przy lampie całą noc.- zapewniała Filipinka.

-Daj spokój, moja droga, i tak bardzo mnie wsparłaś. Nie będę Cię fatygować, ale dziękuję.- odparła gdańszczanka.

- To nic takiego. Przyjaciółki sobie pomagają.- Anne-Marie przytuliła Karolinę, by zrobiło jej się choć nieco raźniej.

-Przyja...ciółki.- miło zaskoczona stypendystka odwzajemniła gest czarnowłosej, po czym ta druga udała się do siebie. Brunetka nie mogła jednak zakończyć tego dnia bez prysznica. Miała nadzieję, że wraz z chłodną wodą spłyną z niej wszystkie zmartwienia i obawy mijającego dnia, lecz tak się nie stało. Nie była w stanie zapomnieć głosów napastników, a potem obelg domniemanego właściciela broszki. Ich dźwięk burzył jej pokój nawet w czasie zasypiania. Niepostrzeżenie jednak między jej powieki wkradł się zbawienny sen.

Polska studentka otworzyła oczy i nieśpiesznie wygramoliła się z pościeli. Do pokoju zawitały już poranne promienie słońca. Ku swemu zdziwieniu, dziewczyna ujrzała śpiącą u jej nóg Anne-Marie.

-Co ona... tu robi. – zapytała się samej siebie. Wstała powoli z łóżka, aby nie obudzić 20-latki.

-Magandang araw! * (Dzień dobry/ Co za piękny dzień!) Trochę krzyczałaś w nocy, więc przyszłam.- wyjaśniła Filipinka, otwierając z trudem oczy.

-Jesteś kochana! Pewnie było Ci niewygodnie, nie oberwałaś ode mnie w głowę?

-Lubisz być damskim bokserem w nocy? Nie miałam tej przyjemności- obie się zaśmiały. Po chwili jednak spojrzały na zegarek.

-7:45!- krzyknęły w jednej chwili do siebie.- Zaraz zajęcia!

-Jakbyście biegały ze mną o świcie, nie musiałybyście się martwić o spóźnienie. Dla mnie na uczelnię jest za blisko, by korzystać z czegokolwiek poza nogami, dla was w takim odstępie czasowym za daleko, by zdążyć, jeśli nie wybiegniecie teraz.- oznajmiła Klara, spokojnie popijając kawę przy stole.

-Jak nie masz rakiety albo helikoptera, to milcz, zamiast pastwić się nad nami.- westchnęła Anne-Marie, łącząc śmiech z rozpaczą.

- Śniadanie sobie kupimy. Lećmy już!- poganiała Karolina, w pośpiechu zakładając białą koszulę i czarną spódniczkę, by wyglądać jak najschludniej na pierwszy dzień nauki.

-Nie chcecie, to nie.- Klara przysunęła w swoją stronę zapakowane w papier ciemne bułki z serem, ogórkiem i rzodkiewką.

-To... dla nas?- Polka zdziwiła się wielkodusznością i niebywałym artyzmem Austriaczki.

-Kochamy Cię!- Anne-Marie ucałowała przyjaciółkę w głowę, po czym w biegu wraz z koleżanką opuściła mieszkanie.

-Nie zwiedziecie mnie. Coś wydarzyło się poprzedniej nocy. I wiem to aż za dobrze. – pomyślała Klara, analizując fakty i łącząc je w zgrabną całość, jak na umysł miłośniczki nauk ścisłych przystało.

Joseph po kolejnej pracowitej nocy wrócił do swojej kawalerki, gdzie od razu zasnął. Przed oczyma usypiając miał wciąż nowo poznaną koleżankę i drania, który chciał bezkarnie ją obrazić. Intrygowali go też ludzie z klubu. Kim byli i czego chcieli od tej dziewczyny? Chłopak mimo pewnego doświadczenia, nie był w stanie odpowiedzieć prędko na te pytania. Wstał z łóżka o świcie, w lepszym nastroju niż zwykle. Zrobił sobie kawę i przegryzł bułkę z masłem, by potem pojechać bez pośpiechu na uczelnię. Przyłapał siebie na ustawicznym myśleniu o Karolinie. Pomyślał, że to najpewniej skutek troski o nią i obiecał sobie, że postara się mieć na nią oko. Czuł, że mimowolnie, przyciąga ona niebezpieczne sytuacje. A dla niego nie było to bynajmniej czymś tak bardzo odstręczającym.

Układ WiedeńskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz