Osiłek w marynarce, wyglądającej na zbyt ciasną na jego szerokość w pasie, przechadzał się po pomieszczeniu niegdyś będącym którąś z sal produkcyjnych fabryki wyrobów chemicznych. Teraz sala była kompletnie opustoszała, tak jak umysł Karoliny, której porywacz zadawał wciąż to samo, uniemożliwiające jej zdolność myślenia i zasiewające ziarno paniki pytanie.
-Powiesz nam co nieco o arcyksięciu?- powtórzył po raz kolejny mężczyzna. Zdjął czapkę i przesunął dłoń po ogolonej głowie, jak gdyby miał poprawiać fryzurę. -Tylko pamiętaj o dobrych manierach, mam dziś jeszcze inne zadania.
-Krzywdzenie kolejnych niewinnych osób?- prychnęła Polka.
-Co wiesz o broszce? Gdzie ją trzymasz?- ten zignorował jej retoryczne pytanie o wydźwięku gorzkiej ironii i przeszedł do sedna.
-W końcu coś konkretnego, bo już się zawiodłam na waszej inteligencji.- pomyślała dziewczyna. -Lubię nosić broszki, owszem, tylko o której z mojej kolekcji mówisz? Mniemam, że prześwietliłeś i te zostawione w domu.- kpiła.
-Nie wygłupiaj się i powiedz, bo herbata stygnie, a ja nie chcę cię zaprowadzić do sali dodatkowych przesłuchań.- zagroził z parszywym uśmiechem.
-Myślisz, że mnie tak zastraszysz?
-Albo zaczniesz gadać, mała jędzo, albo pożegnasz się z paznokciem, minuta po minucie zrobimy ci darmową kosmetyczkę, polska ulicznico!- walnął w stół pięścią.
-Gottlieb, opanuj się, nie uszkadzaj zakładnika, bo znów się nam oberwie od szefa.- odparł smukły mężczyzna w brązowym płaszczu i kapeluszu. -Zapytam inaczej, panienko Karolino.- odparł spokojnym i łagodnym głosem. -Nie sztuka zapytać, gdzie ona ją ma. Prawdziwy szkopuł polega na tym, że pytanie powinno brzmieć: kto ją ma i jak może jej użyć.
Gdańszczanka poczuła nagłe oświecenie, jakby umysł jej rozjaśnił się w sekundę z mroków niepewności i strachu. Przecież ostatnią osobą, która trzymała ją w dłoni, kilka dni tem, była Klara. Zaczęła raptownie kłócić się z Josephem, a Karolina nie była już pewna, czy wzięła przedmiot z powrotem do portfela. A nawet jeśli, to wiedenka wyglądała i zachowywała się na tyle sprytnie i bez skrupułów, iż bez trudu mogłaby uzyskać wszystko, od paru euro na przekąskę po luksusowe auto. Tylko po co miałaby to robić? A jeśli to ona, to czy i jej grozi niebezpieczeństwo?
-Nie mam pojęcia, gdzie jest ta wasza pieprzona zguba.- syknęła, mówiąc prawdę, a jednocześnie nie przyznając, że ją ongiś posiadała.
-Moje dziecko- kontynuował mężczyzna, który wydawał się tylko nieznacznie starszy od niej- staramy się tłumaczyć ci po dobroci, że współpraca popłaca.
-Metoda kija i marchewki, jak na stalinowskich przesłuchaniach? Może papierosem jeszcze mnie poczęstujecie?- odparła. Zaświtał jej w głowie pewien plan.
-Jesteśmy skuteczniejsi.- odparł równie zagadkowo, co groźnie. -Proszę, jakie pani pali?- wyjął kilka paczek trującej używki.
-Kiedy jestem zdenerwowana, to nie patrzę na rodzaj, ani na ilość.- skłamała. Jeśli na świecie miałby powstać ranking wrogów palenia, ona byłaby pierwsza. Musiała się jednak poświęcić i wypróbować to, co zamajaczyło jej w głowie jako namiastka wyjścia z sytuacji, wschodzące nieśmiało niczym poranne słońce, które niedługo ponownie miało obudzić mieszkańców Wiednia.
***
Maximilian pośpiesznie udał się do pałacowego parkingu i próbował otworzyć drzwi pierwszego lepszego samochodu. Kod dla członków domu cesarskiego, z którego uprzednio korzystał, nie działał jednak. Umożliwiał otwieranie jakiegokolwiek auta bez konieczności noszenia oddzielnych kluczyków. Kiedy próbował znaleźć jakieś rozwiązanie, przyszedł kolejny SMS.
![](https://img.wattpad.com/cover/276560954-288-k672527.jpg)
CZYTASZ
Układ Wiedeński
Aventura2021, alternatywna rzeczywistość. Austria nadal jest monarchią parlamentarną. Do Wiednia przyjeżdża 20-letnia studentka Karolina z Gdańska, stypendystka muzykologii. Przypadkowe spotkanie z Maximilianem, następcą austriackiego tronu, zmienia jej lo...